Rozdział 4

211 10 0
                                    

Rano wstałam i wzięłam prysznic. Przebrałam się i weszłam do kuchni. Tam na stole była położona kartka. Przeczytałam wszytko co na niej pisało. Im bardziej piszę jakieś tajemnicze rzeczy tym bardziej mnie to ciekawi. Kim on do cholery jest ?! Zjadłam śniadanie i umyłam zęby. Ciągle myślałam o moim współlokatorze. Może jest faktycznie brzydki ? Dlatego woli mi się nie pokazywać , bo bym zwymiotowała ? A może nie jest tak źle ? Jeśli to ciasteczko , ale wstydzi się zagadać ? Ciekawe. Spakowałam torbę. Wszystkie notatki i rzeczy które były mi potrzebne. Wyszłam z domu i zaczęłam kierować się na uczelnię. Tam mieliśmy świetnego wykładowcę. Pan Karniak bo tak miał na nazwisko , był najlepszy. Zawsze nas czymś rozmieszał. Uwielbiałam poznawać coś nowego w jego obecności. Jak zwykle wróciłam do domu o 17.00. Mojego współlokatora nie było w domu. Postanowiłam , że dzisiaj nie będę się uczyć , bo większość rozumiem z wykładów. Odpaliłam Netflix'a i wybrałam jakiś ciekawy film. Jeszcze zrobiłam sobie popcorn i usiadłam wygodnie na sofie. Oglądałam po ciemku. Minęły dwie godzinki. P chwili usłyszałam jakiś szmer. Może to współlokator. Poszłam sprawdzić. Odgłos wydobywał się z kuchni. Stał tam mężczyzna z maską na twarzy. Wystraszyłam się , to złodziej. Później poszedł do sypialni. Mojej sypialni. Ja postanowiłam działać. Wzięłam z kuchni patelnię i zaczęłam iść w stronę nieoczekiwanego gościa. Dopadłam go na korytarzu. Już się zamachłam i miałam go uderzyć , gdy nagle on wyciągnął nóż. Niebezpiecznie zaczął się do mnie przybliżać. Ja usiłowałam się jakoś bronić. Nagle on szybkim machnięciem , prawie przebił mi brzuch. Lecz ktoś mnie obronił. To chyba współlokator. Pachniał tak męsko. Niestety nie widziałam jego twarzy , ponieważ kryła się ona za mrokiem , jaki panował w tym domu. On dostał. Mój obrońca oberwał w rękę. Krew zaczęła w dość szybkim tempie kapać na podłogę. Ja nie wiedziałam co zrobić. Chłopak stał przede mną i usiłował mnie bronić. W ciemności bili się ze sobą. Mój współlokator wyjął mu nóż z ręki i rzucił gdzieś w kąt mieszkania. Siłował się z nim trochę. Po chwili rzucił nim o komodę , a złodziej upadł na kolana. Ja podeszłam i od tyłu z całej siły go uderzyłam. On jeszcze się ruszał , więc mój wybawca go dobił. Myślałam chwilę co zrobić. Właśnie obcy mężczyzna próbował mnie okraść i zabić. Poprzez to naraziłam jeszcze mojego współlokatora. Co by się stało , gdyby go tu nie było. Na pewno bym już nie żyła. Dzięki Bogu , że zjawił się w porę. Stałam jak kamienny posąg , nie wiedziałam co mam z nim zrobić i że sobą także.

* Yoongi *

Stałem koło mojej Yuki. Ciągle wgapiała się w tego gostka. Kim on do cholery był. Chwila , a jeżeli to Jason ? Jeżeli to on chciał skrzywdzić mojego słodkiego aniołka ? Nigdy mu tego nie wybaczę. Zajebie gnoja , jeżeli to on. Chciałbym zostać i przytulić ją , ale nie mogłem. Nie chciałem się zdemaskować. Zerknąłem na nią i wybiegłem z mieszkania , zostawiając ją zupełnie samą z tym mężczyzną.

* Yuki *

On wybiegł. Mój bohater , zostawił mnie samą. Dlaczego to zrobił. Łzy nalały mi się do oczu. Sterczałam tam kilka sekund płacząc. W końcu zerwałam się i postanowiłam za nim pobiec. Chciałam zobaczyć kim jest i mu podziękować za obronę. Wybiegłam z mieszkania. Biegłam z góry na dół po schodach. Po wyjściu z bloku , byłam na parkingu. Zobaczyłam jak chłopak biegnie. Oczywiście zaczęłam biec za nim. W  końcu go ledwo ledwo dogoniłam i chwyciłam mocno za rękaw jego bluzy. On się szarpał , ale ja dalej swoje. Ciągnęłam go. Chciałam żeby przy mnie został. Dzisiaj miałam szczęście i nieszczęście. Pechem było to że jakiś facet chciał mnie okraść i zabić , a szczęściem , że szarpałam się z chłopakiem prawie pod lampą więc mogłam zobaczyć jego twarz. W końcu przestał się miotać. Stał w bezruchu i patrzył się na moją zdziwioną twarz. Naprawdę nie mogłam uwierzyć z kim mieszkam. Byłam w szoku.

- To ty Yoongi prawda ?

...............................

Mój tajemniczy współlokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz