Rozdział 13

108 6 1
                                    

Zadzwoniłem do Jina, mojego starego, ale dobrego znajomego. On znał się na całej technologii. Był tak jakby hackerem. Mógł się wkraść do każdego systemu, więc mógł namierzyć telefon Yuki. On przyszedł do mnie. Usiadł na kanapie i zapytał o co chodzi. Wytłumaczyłem mu wszystko, a on gapił się na mnie z zaciekawieniem.

- Musisz podać mi jej numer.

Zrobiłem to. Powiedziałem co trzeba było. On coś tam zrobił na laptopie. Czułem się jak w filmie, ale mniejsza. Po chwili powiedział :

- Gotowe.

Na ekranie wyświetliła się mapa. Okazało się, że jadą w bardzo dobrze mi znanym kierunku m.in do starej fabryki. Tam kiedyś była nasza siedziba. Tylko dlaczego akurat tam jedzie ? Może to pułapka ? Chuj z tym, ważne żeby ją ocalić. Nie pozwolę by on zrobił coś mojemu słoneczku. Ubrałem kurtkę, buty i wziąłem klucze.

- Iść z tobą ? - zapytał.

- Nie, dam sobie radę. - odpowiedziałam, po czym rzuciłem na stół kopertę z pieniędzmi. - weź to. Nie odmawiaj. Jeśli to zrobisz, spalę ją.

- Ile tam jest ? - zapytał.

- 50 000 tyś. - odpowiedziałem

On tylko zerknął do środka i włożył zawartość do kieszeni kurtki. Ja wyszedłem z mieszkania i wsiadłem do auta. Wiedziałem co trzeba robić.

*Yuki*

Obudziłam się w jakimś dość jasnym miejscu. Byłam cholernie słaba. Nie czułam nóg, rąk, niczego. Mimo to mogłam nimi ruszać, ale delikatnie.
Nie mogłam się wydrzeć, a tak bardzo chciałam. Nie mogłam wstać, a tak bardzo chciałam. Płakałam. Czułam, że już z tego nie wyjdę. A co z Yoongim ? Zostawiłam go. Pewnie jest wściekły. Pomyślał sobie, że uciekłam. Tyko nie to. Ja chcę do Yoon'a. Wiem, zachowuje się jak małe dziecko, ale chce go przytulić. Myślałam o wszystkim. Moje ciało zaczęło wracać do normalnej formy. Po kilku godzinnym siedzeniu, ktoś wszedł.

- No, dzień dobry. - powiedział mężczyzna z uśmiechem.

Tak jakby kojarzyłam ten głos. Chwila, to Rick.

- Rick...skąd ty się tu wziąłeś ? - zapytałam.

- Nie żaden pieprzony Rick, tylko Jason. Widzę, że nic z wczoraj nie pamiętasz... - powiedział.

- Wypuść mnie stąd.

- Nie, kochanie, jesteś moja.

- Chicał byś. - odpowiedzialam.

- Nie łódź się na to, że Yoongi cię uratuje. Wierz mi nie będzie tak.

- Skąd masz taką pewność ?

- Bo Yoongi już nie żyje. Zabiłem go wczoraj.

- C-co ?

Jak to usłyszałam łzy spłynęły mi po policzkach. Nie możliwe. On nie mógł go zabić. Nie, tylko nie to. Ja go kocham... Kocham go tak mocno, on nie mógł odejść. To nie prawda. Chce znów poczuć jego zapach. Jego dotyk.

- Tak skarbie, zabiłem go. - powiedział i uśmiechnął się podle, po czym wyszedł.

Cholera, to nie możliwe....

...............

No i kolejny rozdział 🤪😜❤️














Mój tajemniczy współlokatorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz