Piotr spojrzał na zegarek w telefonie zniecierpliwiony czekaniem. Co prawda umilał sobie czas piciem przepysznej Cafe Cortado i tekstem z czytnika, który planował zrecenzować za dwa tygodnie, jednak sytuacja w której się znalazł – na własne życzenie – sprawiała, że denerwował się. Wolałby mieć to spotkanie za sobą. To, czego się podjął bez chwili namysłu, było naprawdę głupie. Facet zaproponował mu, żeby udawał jego partnera podczas świąt, a on się zgodził i to nie dla pieniędzy. Po prostu po raz pierwszy od pięciu lat miał szansę spędzić rodzinne święta i możliwe, że popełnił błąd swojego życia. Zastanawiał się czy z tego nie zrezygnować. Mógłby powiedzieć, że nagle wypadł mu wyjazd i wykręcić się z niedorzecznej sytuacji, ale tak naprawdę nie chciał tego zrobić. Nie miał tylko pojęcia jak miałby udawać czyjegoś partnera. Nawet nie znał imienia tego człowieka. Wczoraj ledwie się zgodził, facet wyszedł i dopiero dzisiaj miał go ponownie zobaczyć. Mieli zbudować plan, jak oszukać rodzinę. To akurat mu się nie podobało. Przeważnie kłamstwa mają krótkie nogi.
Uniósł głowę znad czytnika w chwili, kiedy jego przyszły partner w kłamstwie wszedł do kawiarni. Musiał przyznać, że czarne jak noc włosy mężczyzny, ciemne oczy otoczone długimi, gęstymi rzęsami i kilkudniowy zarost na twarzy podobały mu się. Coś w tym człowieku było interesującego dopóki się nie odezwał i nie zaczynał na wszystko narzekać. Piotr miał nadzieję, że wystrój ulubionej kawiarni spodoba się mężczyźnie. Często tutaj po pracy przesiadywał, chcąc poobserwować ludzi.
Odłożył czytnik, kiedy jego gość podszedł do stolika. Wstał i podał mu rękę.
– Spóźniłeś się.
– W warsztacie mieliśmy zapierdol – odpowiedział Daniel rozpinając płaszcz.
– W warsztacie? I musisz mówić tak wulgarnie?
– Pracuję w warsztacie samochodowym. Robię przeglądy. Między innymi. Nie muszę. – Wrócił się, aby powiesić płaszcz na przeznaczonym do tego celu wieszaku, po czym podszedł do baru zamówić ciasto i kawę. Poczekał chwilę aż otrzyma zamówienie i usiadł przy stoliku. Od razu posłodził kawę i napił się kilka łyków. – Tego było mi trzeba. A ty co robisz?
– Jestem nauczycielem języka polskiego.
– O! Twoim uczniom nie przeszkadza to, że ich nauczyciel nagrywa filmy na Youtube?
– Dlaczego miałoby to komuś przeszkadzać? Nikt nie ma nic przeciw. Sami nagrywają, jak grają, a przy okazji zauważyłem, że zaczęli się interesować książkami. Często dyskutujemy razem o przeczytanych powieściach.
– Szkoda, że za moich czasów takich nauczycieli nie było.
– Za moich też nie. Skończyłem liceum dziesięć lat temu, od tego czasu dużo się zmieniło. W ogóle jeśli mamy się poznać, to nazywam się Piotr Olczykowski.
– Daniel Morawski. Głupie, że mamy spędzić ze sobą sporo czasu, jako najbliżsi sobie ludzie, a nic o sobie nie wiemy.
– To prawda. – Wyprostował się na krześle. – To co planujesz?
– Parę dni zabawy w bardzo kochającą się parę, by zaspokoić potrzeby mojej rodziny, dać mi spokój, a tobie kasę.
– To wiem, ale gdzie się poznaliśmy, ile czasu jesteśmy razem, co planujemy na przyszłość? I mówiłem, że nie chcę pieniędzy.
Daniel pochylił się w stronę mężczyzny siedzącego naprzeciwko. Szare oczy wpatrywały się w niego spod lekko przymrużonych powiek. Obrysował wzrokiem jego blond włosy z grzecznym przedziałkiem po lewej stronie, wyrazistą szczękę, wąskie usta, niewielki nos. Podobał mu się. Rodzina powinna uwierzyć w bajkę, którą im zaserwuje, bo znali jego typ mężczyzn, którymi się interesował i Piotr był bliski temu.
CZYTASZ
Chłopak na święta
RomansDaniel Morawski jest marudnym, wiecznie niezadowolonym mężczyzną, który w przeciwieństwie do innych nie cieszy się ze świąt. Tym bardziej kiedy i tym razem jego rodzinny dom ma nawiedzić kochana rodzinka. Wyobrażając sobie, że będzie jak co roku, ni...