Better Together - #1

39 2 3
                                    


*MELANIE POV*

  Siedzę z Arthurem u mnie w pokoju

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Siedzę z Arthurem u mnie w pokoju. Muszę przyznać, że nie zauważyłam, kiedy minęły trzy godziny! Graliśmy w uno (oczywiście, że spieraliśmy się o reguły gry, bo każdy znał inne)
i rozmawialiśmy o życiu, jego piesku i naszych zainteresowaniach. Dowiedziałam się, że piesek wabi się Toby, a Arthur uwielbia pływać i grać w koszykówkę. Dodatkowo kręci go muzyka! Jest wielkim fanem Led Zeppelin, Pink Floyd i Queen. Ma gość gust... Chodzi też na lekcje pianina. Nawet pokazał mi jak kilka filmików jak świetnie gra! 

- A ty co lubisz robić? - spytał grzecznie

- Chyba jestem dosyć nudną osobą.- zaśmiałam się pod nosem - Ale bardzo lubię fotografię. Szczególnie uwielbiam uwieczniać widok pięknego nieba, a zwłaszcza o zachodzie słońca. - chłopak delikatnie uniósł kąciki warg - A poza tyyyym, uczę się śpiewać - puściłam mu oczko, a on znacznie pogłębił swój uśmiech i jego oczy aż się zaświeciły.

- CZYLI MOŻEMY KIEDYŚ COŚ RAZEM ZAGRAĆ!!!! - Arthur niemal wykrzyczał to z podekscytowania. 

- Tak, możemy coś razem zagrać - puściłam mu oczko. 

Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Pomimo tego, że widziałam, kto zapukał, do końca miałam nadzieję, że to John chce nam zrobić jakiś psikus. Niestety była to moja mama... Już wiem co się święci.

- Kochani, skończyliśmy tę rozmowę. - zaczęła.

Już dalej nie słuchałam. Wiedziałam co zaraz powie. Zawsze mówi to samo... Kiedy tak zaczyna swoją wypowiedź, oznacza to, że nasi ,,przyjaciele?" zaraz sobie pójdą. Zwykle cieszę się, kiedy słyszę te słowa. Zazwyczaj dzieci naszych ,,przyjaciół" są beznadziejnymi, nadętymi dzieciakami bez żadnych zainteresowań. Zwykle nie chcę ich widzieć ponownie, ale dzisiaj jest inaczej... Dziś czuję, że nieco zżyłam się z Arthurem. Nie chcę, żeby odchodził. Chyba będę tęsknić... To znaczy... Nie będę, wcale.

Kiedy moja matka skończyła recytowanie swojej wyuczonej na wylot regułki, zauważyłam lekki smutek na smukłej buźce Arthura. Chłopak wziął tylko telefon i zachęcającym gestem ręki, zaprosił mnie, abym to ja pierwsza wyszła z pokoju. Czy to rumieniec na mojej twarzy?

Zeszliśmy schodami na dół. Miałam nadzieję, że nasi rodzice jeszcze siedzą przy stole, co dałoby nam jakieś... 30 minut dłużej (aż wstaną od stołu). Niestety przeliczyłam się... Nasi rodzice już stali nieopodal drzwi. Czyli będziemy się żegnać za jakieś 5 minut.

Kątem oka zauważyłam Johna. Podeszłam do niego ukradkiem.

-No patrz jaki on smutny - zaczął - Ja na twoim miejscu, bym go pocieszył. - Mówiąc to zrobił dziwną minę... Ja go chyba nigdy nie zrozumiem...

Odeszłam parę kroków od Johna, żeby nie widział co zamierzam zrobić... Wyciągnęłam telefon z kieszeni, i napisałam do Arthura. 

To: Arti:)

Better TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz