.10.

17 1 0
                                    

Boże w końcu do domu...Michio nie dzwonił nawet...smuci mnie to i martwi ale pewnie śpi jak zwykle. Ehhh wyszedłem ze szkoły z oczami wbitymi w ziemię aż w kogoś przywaliłem ugh cały ja.
-przepraszam bardzo
Powiedziałem nie podnosząc głowy
-lepiej żeby tak nie chodził bo ktoś może nie wybaczyć ci czegoś takiego
Otworzyłem szerzej i spojrzałem w górę
-Michio!!
Od razu uśmiechnąłem się do niego a on do mnie. Od razu lepiej kiedy go widzę
-dobra wracamy?
-tak ale no nie powinno cię tu być. Ktoś zobaczy
-zobaczy że wujek odbiera cię ze szkoły
Uśmiechnął się chytrze pod nosem i zaczęliśmy iść w stronę domu. Ehhh chciałbym przynajmniej złapać go za rękę ale boję się...pewnie nas obserwuję. Jeszcze nie wiem czy powiedzieć Michio co robił dzisiaj Haruto
-Kazuo mamy jakieś plany na weekend?
-Emm siedzenie w domu?
-Aaaa wyjdźmy gdzieś. Mogę cię gdzieś zabrać?
-Um ale...wiesz że teraz mam pewien problem na głowie
-Którego pozbędę się jeśli cię tknie
Złapał mnie za rękę i trzymał mocno... zarumieniłem się
-O-ok więdz gdzie mnie zabierzesz?
-Heh a to jutro zobaczysz kochanie. Ale to dopiero wieczorem
...k-kochanie!!!! Ugh nigdy się nie przyzwyczaję
-dobra teraz chodź za dom musisz się zmienić
Kiwną głową zgodnie i zacząłem ciągnąć go Za dom. Trzymał mnie dalej za rękę tylko teraz przeplatał nasze place. Zrobiłem krok w jego stronę i położyłem drugą rękę na jego klacie. Serce szybko mi biło jak i jemu ale w tym samym tempie. Powoli podniosłem wzrok i spojrzałem mu w oczy zaczerwieniony...uśmiechneliśmy się lekko do siebie i zacząłem nasze usta w czułym i ciepłym  pocałunku. Było wyraźnie czuć że oboje jesteśmy szczęśliwi. Objął mnie w pasie drugą rękę i zaczął namiętniej całować a ja próbowałem tak samo. To był jeden z tych wyjątkowych pocałunków. Oboje czuliśmy więcej emocji niż zazwyczaj.
On chyba na prawdę mnie kocha...heh miło na prawdę miło.
-Mmh
Jęknąłem w jego ustach i ostatni raz dotknąłem jego języka swoim. Odsunąłem się czerwony i sapnąłem...Michio zmienił się w kota znowu. Pogłaskałem go i poszliśmy do domu. Mama standardowo zrobiła obiad. Zjedliśmy wszyscy razem. Michio też ale on miał tą swoją obrzydliwą karmę. Posiedziałem trochę z rodzicami ,nie ukrywam lubię z nimi siedzieć. Fajnie jest jak objerzmy coś razem, przytulę się do mamy a tata zrobi popcorn. Później wszyscy razem oglądamy jakiś film. Heh przeważnie komedię romantyczną bo mama przejmuję pilota ale jakieś kabarety albo filmy akcji na szczęście też oglądamy. Na prawdę lubię takie wieczory ale teraz...lubię też wieczory z moimi chłopakiem.

O 23 wszyscy poszliśmy spać. Padłem na łóżko umyty i gotowy do spania. Wtuliłem się w moją kołdrę szczęśliwy w końcu kołdrą. Zamknąłem oczy ale nagle zwaliło się na mnie coś ciężkiego...błagam nie teraz. Ziewnąłem otwierając oko...nic innego nie zobaczyłem jak uśmiechniętego Michio bez koszulki w samych bokserkach. Właśnie przydałoby by się iść jutro do sklepu i kupić mu ubrania
-Kazuo~ przytul
-Co ty dziecko? Sam się przytul. Ja idę spać
Schowałem głowę pod kołdrę i zamknąłem oko. Nagle poczułem ciepły oddech na moim uchu
-Ale przytul mnie mocno~ abyśmy cali się dotykali jak tamtej nocy~
Otworzyłem szeroko oczy. Słucham?!?! On chcę znowu!!? Wiem że jutro nie mam szkoły ale chcę spać!!! Nagle jego ręce wkradły się pod moją kołdrę i złapał za moje spodnie od piżamy
-A tylko spróbuj to wywalę cię na dwór
Zaśmiał się tylko ten łotr pod nosem i kurna zdjął je oczywiście. Ugh jak mi działa to dziecko czasami na nerwy. Ale no kocham go..wychiliłem głowę z pod kołdry
-Jezu jak już to na szybko dobra?
-Huh widzę że ma być szybko i dobrze. Heh postaram ci się tyłeczka nie wyrwać
-...zboczeniec perfidny
Uśmiechnęła się chytrze i położył mnie na brzuchu zrzucając na bok kołdrę. Przeszedłem od razu do rzeczy i zaczął robić mi malinki na plecach i biodrach.
-Nghh
Przyjemnie nie ukrywam...przytuliłem się do poduszki a on już zaczął dotykać językiem mojej dziurki. Od razu jęknąłem bez kontroli nad tym. Zaczął lizać...ahh już mi dobrze. Jęczałem w poduszkę a on coraz szybciej poruszał językiem. Wypiąłem się lekko aby przestał i spojrzałem na niego czerwony i zsapany
-W-Wejdź Michio~
Chyba mój jęk g-go podniecił...ma spore wyburzenie. Uśmiechnąłem się zadowolony z siebie a on pochylił się nade mną, pocałowałem mnie ,ściągając swoję bokserski i znowu ostrożnie wchodził we mnie trzymając moje biodra w górze. Ogólnie nie jest tak źle. Boli ale nie tak jak za pierwszym razem całe szczęście. Jęknąłem bardziej w poduszkę kiedy wszedł głębiej. Ścisnąłem ręce mocno na poduszce a on wyszeptał mi spokojnie do ucha
-Spokojnie jeszcze trochę. Dobrze ci idzie Kazu
I pocałował mnie w tył głowy. Jezu nie pomaga tym gadaniem cały jestem tylko czerwony.
-Ngh!
C-cały jest już...czuję...poznaję tą długość... ugryzłem lekko poduszkę. Tch znowu boli...nagle ręką Michio znalazła się na moim policzku a on sam zatopił swoją twarz w moich włosach
-M-Mich...
-Kocham się Kazuo
....matko ten jego głos...te ważne słowa dla mnie...to takie wzruszające. Odwróciłem trochę głowę w jego stronę i uśmiechnąłem się z rumieńcem
-J-ja ciebie też
Haha bardzo się zdziwił w końcu musiałem mu powiedzieć. Skoro on mnie kocha i uświadamia mi to więc...czemu i ja nie mogę się do tego przyznać. Heh uśmiechnął się...Jezu aż ma łezkę w oku. Uroczy...wziąłem jego rękę i trzymałem mocno
-Dalej Michio. Rusz się
Heh bez chwili zastanowienia zaczął ruszać się we mnie. Oczywiście na początku spokojnie ale kiedy wyszeptałem ciche "szybciej" to od razu się posłuchał i zaczął szybciej a nawet mocniej się ruszać. Oboje jęczeliśmy...czasami on jęczał moje imię a ja...no cóż prawie cały czas. Dla nas obojgu było to pięknym przemieniem i dość podniecającym. Michio sam przyśpieszał coraz bardziej ale oczy też uważał na mnie. Niewiarygodne że robi to tak dobrze i jeszcze upewnia się że nic mnie nie boli...urocze. W końcu po prostu minutach tej szybciej i dosyć ostrej jazdy. Oboje czuliśmy że zaraz nadejdzie ten moment i dojdziemy.
-Ahh Michioo d-dojdę!
Nie wiem czemu ale wolę go uprzedzić...i właśnie to się stało. Wytrysłem na mój brzuch i na całą pościel pode mną. Jęknąłem w poduszkę czerwony i zmęczony a po chwili poczułem znowu tą ciecz która zaczęła wylewać się z mojej dziurki...odwróciłem trochę głowę dalej ściskając poduszkę...o matko...chyba zaraz znowu dojdę. Włosy Michio popadały mu pięknie na twarz i był trochę spocony co o dziwo dodawało mu uroku, jego uszy mocno sterczały a ma jego twarzy był piękny delikatny rumieniec...jezu i jeszcze ta klata. Spojrzał na mnie i od razu się lekko uśmiechnąłem. Jezu!!! Schowałem szybko twarz w poduszkę a on ostrożnie i powoli wyszedł ze mnie. Padł obok mnie i sapał ze zmęczenia... spojrzałem trochę na niego a on na mnie... znowu nie wiedzieliśmy co powiedzieć. Więc Michio przykrył nas kołdrą i przytulił mnie... znowu tak mi ciepło. Wtuliłem się jak kotek w jego klatę i zamknąłem oczy. Jestem jeszcze bardziej zmęczony niż wcześniej
-Heh dobranoc Kazu. Kocham cię
Pocałował mnie w czubek głowy. Jezuu nie wytrzymam!!! Jak można być aż tak czułym?!
-t-też cię kocham. A teraz śpij! Dobranoc...
Usłyszałem jedynie jego chichot i sam się uśmiechnąłem aż oboje usunęliśmy.

| I love you kitten |Where stories live. Discover now