.8.

13 2 0
                                    

Za domem pocałowałem Michio i weszliśmy do domu od razu poszedłem do siebie zostawiając kota na dole. Walnąłem pięścią w ścianę aż kostki sobie uszkodziłem tch. Nie wiem czy płakać czy walić dalej w tą ścianę. Moja przeszłości wraca! Nie chcę tego! Padłem na łóżko i ze łzami patrzyłem w sufit...ehh najlepiej bym teraz usnął i po prostu nie wstał...nagle drzwi zaczęły powoli się otwierać...spojrzałem na dół a mój kotek pchał łapkami drzwi aby wejść. Wskoczył na łóżko i ułożył się w kulkę obok mnie i mruczał kiedy zacząłem go głaskać...kochany w każdym wcieleniu. Delikatnie przytuliłem się do niego i powoli zasypiałem...trudno odrobię jutro pracę domową przed lekcją...i zasnąłem....

Po chyba godzinie poczułem jak coś a raczej ktoś szturcha mnie w policzek. Lekko otworzyłem oczy i spojrzałem na postać która była nade mną
-Michio?
Wyszeptałem zaspanym a on na chama złapał mnie za krocze i zacząłem lizać mnie po szyji...po paru sekundach otrząsnąłem się i zacząłem go lekko odpychać.
-Z-znowu? Jest środek nocy...Michio nh proszę
-Nie przestanę do póki nie powiesz mi co się dzieje
Otworzyłem szerzej oczy kiedy zaczął mnie szybko rozbierać...on wie...cały czas pewnie wiedział że coś ukrywam...złapałem go za ogon i pociągnąłem dość mocno aby przestał. Ten syknął z bólu i spojrzał na moją twarz
-...powiem
...usiadłem i patrzyłem na pościel nagi. Tch zdążył mnie rozebrać ale owinął mnie kocem i usiadł na przeciwko mnie
-No słucham
Powiedział spokojnie i patrzył się cały czas na mnie...ścisnąłem pięści na kocu i starałem się nie rozpłakać
-Więc to wydarzyło się na kolonii...dwa lata temu...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Dwa lata temu
Kolonia
-Dobrze dzieci będziemy teraz pływać kajakami w parach. Wybierzcie sobie partnerów
...zacząłem się rozglądać. Dwójka moich przyjaciół byli razem w parze...a ja? Nie znam tu nikogo innego oprócz nich. Nagle stanął przede mną trochę wyższy ode mnie brunet. Miał ciemne oczy ale jasną skórę ,jego końcówki włosów zwijały się przez co wyglądał jak baba ale kiedy nagle je przeczesał ręką i zgarnął bardziej do tyłu to było lepiej widać jego loki...uśmiechnął się do mnie i wyciągnął rękę w moją stronę
-Cześć jestem Haruto. Będziemy razem w parze?
Nie ukrywam zarumieniłem się i pokiwałem lekko na tak
-A ty jesteś?
-Och em Kazuo
Wyjęknąłem...taki ładny chłopak rozmawia ze mną...jezu co dzień coraz bardziej jestem BI. Ale chyba to nic złego? Nagle złapał mnie za rękę i zaczął ciągnąć w stronę kajaków...Jezu moje serce...uśmiechnąłem się lekko i zaczęliśmy pływać. Zacząłem też dobrze dogadywać się z Haruto...j-jest bardzo miły i fajny...
Do końca dnia nie odstępowaliśmy się na krok on mówił o sobie a ja czasami coś o sobie. Byłem dość nieśmiały ale dzięki niemu coraz mniej a... coraz bardziej mi się...no podobał
Ostanie 3 dni kolonii wszyscy poszli na zajęcia ale Haruto zabrał mnie na piękne wzgórze i siedzieliśmy tak sobie oczywiście zmusił wręcz mnie abym leżał głową ja jego kolanach...zaczęło się ściemniać i w końcu po minutach ciszy spytałem
-Wracajmy Haru
-Teraz? Właśnie teraz się zacznie
Powiedział dość inny tonem
-Em ale co?
Spojrzałem na jego twarzy a no pochylił się nade mną...chcę mnie...pocałować? Jezu jest tak blisko....nagle złapał mnie mocno za szyję i zaczął zdejmować swoję spodnie.
-H-Haruto! Ngh co robisz!?
Zaczął mnie dusić a ja szarpałem się ile mogłem. Boli!!! Zabiję mnie zaraz ale...zrobił coś gorszego nagle wepchnął do moich ust głęboko swojego penisa. Zacząłem się dusić i płakać. Lały się po mnie łzy. Szarpałem i starałem się jakoś uwolnić ale to tylko pogarszało moją sytuację bo on wpychał go głębiej
-Liż idioto. Ha ha ha ha zrób mi dobrze!
Spojrzałem na niego błagalnym wzrokiem i zaczął poruszać moją głową do przodu i do tyłu. Nie chcę!!! Błagam niech ktoś mi pomoże. Nagle strzelił mi z całych sił w dupę
-liż!
Ngh nie dam rady...nie mam innego wyboru. Zacząłem z obrzydzenie poruszać językiem wokół jego penisa... zaraz zwymiotuje.
-Kazuo! Hej gdzie jesteś?!
To Asto! Mój ratunek! Nagle zabrał swojego członka z moich ust i wstał. Ja usiadłem i starałem złapać oddech. Ngh starsznie gardło mnie boli. Spojrzałem na niego złamany
-Jeszcze się zobaczymy. Jeszcze dobrze mi nie zrobiłeś~
Posłał mi buzi i kopnął mocno w brzuch tak że sturlałem się po górce uderzając w drzewa. Aż w końcu udało mi się zatrzymać...leżałem na ziemi ledwo przytomny....hyba mam rękę skręconą i liczne rany na ciele od kamieni. Nie mogłe się ruszyć! To mój koniec. Zostało mi tylko czekać na śmierć i płakać. Więc to zrobiłem...rozpłakałem się na tyle ile mogłem aż nagle...usłyszałem
-K-Kazuo....ratunku niech ktoś pomoże!!!!
Asto boże całe szczęście...nagle przybiegła nasza pani...zaczęła coś do mnie mówić...ale nie rozumiałem co. Nagle zemdlałem...na szczęście
~~~~~~~~~~~~~~~~~

-W-właśnie tak to było
Zasłoniłem twarz rękoma a z oczu zaczęły mi kapać łzy na nogi. 
-Znowu widzę ten obraz przed oczami! Znowu brzydzę się sobą! Znowu chcę się zabić!!!
Otworzyłem szerzej oczy kiedy zobaczyłem jak z oczu Michio spływają łzy...o-on na prawdę płacze...nagle przytulił mnie czułe i włożył rękę w moje włosy
-Wybacz mi Kazuo...wybacz że nie byłem tam z tobą. Mogłem biec za tobą, schować się w walizce i pojechać z tobą...przepraszam
-M-Michio
Zaczęłam jeszcze bardziej płakać i też zacząłem się przytulać do niego. Obwinia się...nie nie nie. To nie jego wina! Najważniejsze że jest teraz...w tej chwili i oby już na zawsze. Tak bardzo mnie wspiera i...głupio pomyślę ale chcę aby mnie kochał....b-bo ja chyba...zaczynam zakochiwać się w n-nim...
-Nie przepraszaj...to nie twoja wina. Nikt nie mógł temu zapobiec...teraz jesteś ze mną
Odsunął mnie od siebie lekko aby spojrzeć mi głęboko w oczy
-Już na zawsze...dlatego...żeby oficjalnie było wiadomo że jestem z tobą to...Kazuo Ostaku zostaniesz moim chłopakiem?
Otworzyłem szeroko oczy i mogę przysiąc że przez chwilę serce mi stanęło...patrzyłem tylko w te czarne oczy i słowa nie mogłem wypowiedzieć..."Zostaniesz moim chłopakiem?" cały czas miałem jego głos który mówi te słowa... chcę? Tak szybko? To nie było by normalne...on jest też moim kotem ale...nic tak na prawdę by się nie zmieniło...no może trochę...po paru minutowym zastanawianiu się spytałem się
-...Michio...a czy ty...ej czujesz coś do mnie czy po prostu chcesz jakoś nom podnieść mnie na duchu? Proszę powiedz prawdę wszystko zniosę
Przegryzłem lekko wargę i patrzyłem na niego zestresowany...boże co on powie. Teraz serce wali mi jak szalone...ale on położył rękę na moim policzku i zbliżył się trochę
-Kazuo...kocham cię
...k-kocha...on mnie kocha...takie dziecko jak ja...i znowu poleciały mi łzy...ale szczęścia. Uśmiechnąłem się słodko do niego
-Tak...ha ha ha więc będę twoim chłopakiem!
Rzuciłem mu się na szyję szczęśliwy jak jeszcze nigdy. Nawet po tym co się dowiedziałem on chciał być ze mną i kocha mnie...to takie cudne uczucie kiedy wiesz że jesteś kochany. Objął mnie jedną ręką w pasie a drugą złapał za mój podbródek i z uśmiechem zaczął zbliżać się do moich ust aż w końcu je złączył z czułym pocałunku.

~1185~

| I love you kitten |Where stories live. Discover now