Rozdział 36- Wiedźma.

132 8 13
                                    

-Ale co się dzieje, Star!- krzyknęłam łapiąc dziewczynę na ramię.
-Dopiero mówiłam ci o Jinx,zjawia się kiedy dzień miesiąca i dnia pokrywa się a następnie niszczy relacje między nami,to się dzieje- powiedziała tak szybko że ledwo ją zrozumiałam, była bardzo przejęta.
-Daj rękę- powiedziałam stanowczo wyciągając dłoń w jej stronę.
-Dobra ale tym razem nie chce być w śpiączce- zaśmiała się łapiąc mnie za rękę.

Zamknęłam oczy i wypowiedziałam zaklęcie cicho szepcząc.Otworzyłam oczy i zobaczyłam chłopaków siedzących na niebieskiej kanapie.Wyglądali na bardzo przyjętych,siedzieli trzymając schowaną głowę w dłoniach.Szperanie kogoś w kuchni przykuło moją uwagę, stała tam niska dziewczyna w dwóch różowych kucykach.Jak gdyby nigdy nic robiła sobię kanapki.
-A gdzie Flasha zgubiłaś?!- wypowiedziała stanowczo Star podchodząc do blatu kuchennego.
-Chcesz kanapkę?- Jinx szeroko uśmiechała się.
-A chcesz już nigdy się nie uśmiechać?!- powiedziała Star wysuwajac przed siebie dłoń a z jej oczu zaczął wydobywać się zielony blask.
-Star, spokojnie-powiedziałam łapiąc ją za pięść i patrząc w jej oczy.
-My się jeszcze chyba nie znamy- powiedziała patrząc na mnie.
-Nie ma potrzeby abyśmy się poznawały- oznajmiłam pokazując szczery uśmiech.

Dziewczyna nic nie zrobiła sobie z mojej wypowiedzi i wystawiła bladą dłoń w moim kierunku.Użyłam mocy aby moje oczy zmieniły kolor a następnie szeroko się uśmiechnęłam.Jinx szybko odsunęła rękę i spuściła wzrok.Poczułam satysfakcje,złapałam Star za ramię i zaprowadziłam do swojego pokoju.

-Usiądź- pokazałam na czarne łóżko.
-Dlaczego mnie powstrzymałaś?- zapytała patrząc na mnie bezradnie.
-Widziałaś chłopaków? Są załamani,nie można załatwić tego przemocą- oznajmiłam opierając się o ścianę i zakładając obie ręce na piersi.
-Tak, załamani.Zaraz będą skakać wokół niej- wstała na równe nogi.
-Nie rozumiem- powiedziałam prostując się.
-To wiedźma, zawsze kończy się to miłością do niej.Rzuca uroki na lewo i prawo, ale ty.- mówiła chodząc w kółko.
-Co ja?- zapytałam.
-Jesteś odporna na uroki,jako jedyna z nas- powiedziała zatrzymując się i pokazując na mnie palcem.
-I co z tym wspólnego?- wciąż dopytywałam się.
-Kiedy już wszyscy będziemy otępiali przez to różowe barachło ty nam pomożesz.A tak wogule to mam ładniejsze włosy, prawda?- mówiła trzymając mnie za ramiona.
-Nie znam się ale chyba tak- powiedziałam unosząc lewą brew.
-Dasz radę!-wystawiła w kierunku mnie rękę.
-Tak- powiedziałam niepewnie przybijając jej piątkę.
-A teraz chodź, nie możemy ich zostawić samych- mówiła przechodząc przez próg czarnych drzwi.

Poszłam za dziewczyną, idąc po białym dywanie ponownie odczułam nostalgię.Na kanapie siedział tylko Victor a obok przytulona do niego Jinx.
Była bardzo ładna, różowe oczy i włosy zaczesane w dwa kucyki.Wyglądali na zakochanych aczkolwiek czy to nie urok? Podeszłam bliżej i usiadłam na końcu niebieskiej kanapy wciąż przyglądając się Cyborgowi.
Mozolnie sięgnęłam po czarny pilot znajdujący się na szklanym stoliku kawowym.
-My teraz oglądamy,Pani Mroczna- oznajmiła.
-Poprostu Rachel,Pani Wredna- puściłam jej oczko-Victor od kiedy to ty oglądasz komedie romantyczne?- zapytałam z niesmaczniem zerkając na ekran plazmy.
-Od zawsze- odpowiedziała pewna siebie dziewczyna.
-Jasne- podziałam zakładając sobie kaptur przy pomocy mocy, poczułam na sobię wzrok Jinx.

Wieczór mijał tak wolno jak moje liceum,nie rozumiem, Victor jest fanem horrorów i filmów akcji a nie komedii.Zawszę wyśmiewał się z tych filmów,nie dziwię się że usnął i smacznie chrapał.
-Rachel-usłyszałam wołanie.
-Gar- powiedziałam wstając z miękkiej kanapy.
-Chodź- powiedział łapiąc mnie za rękę i patrząc w stronę czarownicy.
-Co jest?- zapytałam.
-Ona nie da rady nademną zawładnąć jeśli dasz mi trochę swojej energii- mówił pół szeptem patrząc w moje oczy.
-Oszalałeś? Mogę cię zabić!- mówiłam zerkając na kwaterę główną.
-Nie, raczej nie- machnął ręką.
-Raczej- uniosłam lewą brew.
-A co jeśli jej się uda- powiedział łapiąc moją rękę a następnie plotąc nasze palce.
-Zauważę że to urok, aczkolwiek postaraj się- mówiłam łapiąc go za drugą dłoń.
-Postaram się- powiedział a następnie złożył czułego całusa na moim czole.
-Chciałabym jakoś pomóc- powiedziałam opuszczając głowę.
-Wiem Rae, ale skoro się nie da to nic na siłę- powiedział łapiąc mnie za podbródek.

Garfield złapał mnie delikatnie za dłoń i ruszył przed siebie.Pamiętam jak szłam w ten sposób z Robinem po tym samym dywanie.Nostalgia mnie kiedyś zabije.
Usiedliśmy na niebieskiej kanapie wypatrzeni w Victora i Jinx, nie wyglądał na szczęśliwego.

Siedząc i rozmyślając nad zaistniałą sytuacją usłyszałam hałas dochodzący z końca korytarza,z mojego pokoju.
-Co do...- nie dokończył zakończony Cyborg.
-Amm- zaskoczona wstałam na równe nogi.Natychmiastowo udałam się do swojego pokoju.Łapiąc za klamkę poczułam dotyk na ramieniu.
-Jestem z tobą- powiedział poważnie Garfield.
Na mojej twarzy był wymalowany strach,pewnym ruchem pociągnęłam za metalową klamkę.

Na środku pokoju leżała otwarta księga Azarath.Kartki przewracały się w szybkim tempie,nie miałam pojęcia co to może oznaczać.
Uklęknęłam przed księga i wpatrywałam się w przewracające się brązowawe kartki papieru.
-Rachel?-Zapytał zaskoczony.
-Chyba szykuje się mała wycieczka- oznajmiłam zerkając na chłopaka.
-Uważaj na siebię- powiedział.
-Będę- spojrzałam ostatni raz w oczy Garfielda.

Skupiłam się na swojej mocy zamykając oczy.Zajrzałam w głąb siebię i odnalazłam ciemność.Poczułam powiew zimnego wiatru na swojej skórze.Otworzyłam oczy i ujrzałam kobietę o którą martwiłam się przez ostatnie trzydzieści sekund.
-Co się dzieje?!-Zapytałam podchodząc do Arelli.
-Musimy porozmawiać-ozjamiła.
-No dobrze- podeszłam niepewnie do kobiety.

-On powróci, jestem tego pewna- oznajmiła stanowczo biorąc łyk herbaty.
-To napewno, ale kiedy?-Zapytałam.
-Rachel, on nigdy nie wraca w odpowiednim momencie.Poczeka aż będziesz słabsza i wtedy uderzy.- mówiła trzymając za rękę Andrew.
-To niemożliwe, jestem coraz silniejsza.-mówiłam z niedowierzaniem patrząc na matkę.
-Wkrótce wydarzy się coś co cię osłabi,tak mówi wyrocznia.- odpowiedziała łapiąc za białą filiżankę.
-Wyrocznia?A powiedziała ci że urodzisz potwora?Wyrocznia nie wie wszystkiego- gwałtownie wstałam od brązowego stołu.
-Rachel,nie denerwuj się-oznajmiła również wstając od drewnianego blatu.
-Jak mam się nie denerwować? Trygon nie wróci tak szybko, widzi że jestem silniejsza niż powinnam- mówiłam patrząc w jej hipnotyzujące spojrzenie.
-Twój ojciec jest nieprzewidywalny, robi co chce i kiedy chce.- złapała mnie za moją chłodną dłoń.
-Mamo, są rzeczy których nie jesteśmy w stanie przewidzieć, rozumiem.Ale to jeszcze nie teraz,czuje to.- powiedziałam łapiąc się za pierś.
-Dużo medytujesz?-zapytała z troską w głosie.
-Staram się jak najczęściej.- oznajmiłam.
-To dobrze.-uśmiechnęła się.
-Muszę lecieć,w wieży jest lekki ,, bałagan,,.-powiedziałam cytując.
-To znaczy?-Zapytała siadając spowrotem na fioletowe krzesło.
-Wiesz coś o Jinx?-Zapytałam z nadzieją również siadając.
-To wiedźma,podobna do ciebie aczkolwiek ty posiadasz uczucia i jesteś silniejsza,a czemu pytasz?-zapytała łapiąc za porcelanowy imbryk.
-To nie tak ważne,wiesz coś więcej?-zapytałam łapiąc za filiżankę herbaty.
-Pochodzi z zaprzyjaźnionego wymiaru aczkolwiek uciekła do świata ludzi.Jest silną czarownicą i rzuca doskonale uroki aczkolwiek ty jesteś na nie odporna, jesteś też od niej dużo silniejsza.Można ją pokonać uczuciami,nie znosi ich.-mówiła patrząc mi prosto w oczy.
-Dziękuje,ja już lecę.- powiedziałam pełna nadziei.
-Nie zostaniesz na kolację?-dodał Andrew.
-Nie mogę,ale obiecuję że wkrótce wpadnę- powiedziałam całując go w ciepły policzek.

Zamknęłam oczy i zajrzałam w głąb siebię.
-I co?-usłyszałam głos Garfielda.
-Wiem jak pokonać Jinx.-oznajmiłam z szerokim uśmiechem.
-Jak?-zapytał zaskoczony.
-Uczuciami których to barachło nie posiada.-usiadłam spokojnie obok chłopaka.
-Co do uczuć to musimy pogadać.-spojrzał w dłonie.
-Jest już późno a ja jestem zmęczona, porozmawiajmy jutro,okej?-zapytałam łapiąc za zieloną dłoń chłopaka.
-Jasne, czemu nie.-uśmiechnął się szeroko........

••••••••••••••••••
Kto się spodziewał Jinx?Bo napewno nie ja,ale jakoś tak wyszło haha.
Życzę wam zdrówka w tym całym koronatajm 💜

Słowa-1209

~Z poważaniem Satixx 🥀

•Fioletowy Kruk• {MŁODZI TYTANI}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz