3

25 3 0
                                    

Tata przyjechał dopiero wieczorem, chociaż zapewniał, że będzie z samego rana. Zastanawiałem się czy przypadkiem nie cierpiał na demencję starczą, ale gdy mu o tym powiedziałem wkurzył się i wymachiwał rękami, mówiąc, że miał bardzo dużo pracy. Gdyby pozwolił Aaronowi dołączyć do jego zespołu zanim przejdzie na emeryturę, byłoby mu o wiele łatwiej.

- Nie pozwolę, aby moi pracownicy gadali za moimi plecami, że potrzebuję pomocy, bo jestem już stary. – Tak zwykle usprawiedliwiał się przed wszystkimi, którzy proponowali, żeby przyjął mojego brata.

Zdecydowanie coś z nim nie tak.

- To jak będziesz na tej wywiadówce? – spytałem go po raz dziesiąty w ciągu pięciu minut.

Siedziałem na skórzanym fotelu naprzeciwko biurka taty w jego gabinecie. Odkąd wrócił, cały czas tu siedział. Przeglądał stosy dokumentów, jakby szukał czegoś konkretnego. Gdyby zrobił tu porządek, nie byłoby problemu, ale on nigdy nie pozwolił pannie Milton, tu posprzątać. Mówił, że mogłaby mu wszystko poprzestawiać i nie mógłby niczego znaleźć.

Ironia, prawda?

- Co za wywiadówka? – odpowiedział w końcu.

- No normalna... Wiesz, będą gadać o tej wycieczce do Bostonu – dodałem, gdy nic nie mówił.

- Nie wiem. Synu, nie mam teraz na to czasu. Powiedz Christopherowi, żeby się tym zajął. Gdzie się podział ten przeklęty wykres majątkowy?!

- Chyba kazałeś Aaronowi się tym zająć – zastanowiłem się.

Jakby na to nie patrzeć, to raczej mój brat sam postanowił się zająć większością spraw, nie mówiąc o tym ojcu, ale on przecież nie musiał o tym wiedzieć.

- Naprawdę tak zrobiłem? Hmm... Dobrze, w takim razie porozmawiam z nim. Masz coś jeszcze mi do powiedzenia? Mam naprawdę sporo na głowie.

Wyszedłem z gabinetu jak zwykle nic nie uzyskując. Raz na jakiś czas mógłby pojawić się w szkole, żeby nauczyciele wiedzieli, że w ogóle posiadałem ojca. Co prawda Chris uzyskał zgodę na wypisywanie mi usprawiedliwień i innych tego typu bezsensownych rzeczy, ale czy ja naprawdę musiałem go o wszystko prosić? Sam powinien się zainteresować.

Chris... ostatnio mnie ignorował. Zastanawiałem się, czy kiedyś zrezygnowałby z funkcji mojego lokaja. Pewnie by chciał, ale zarabiał u nas całkiem nieźle, miał co jeść i gdzie spać, więc taki układ chyba był dla niego opłacalny.

Nad czym ja się w ogóle zastanawiałem? Po prostu pójdę do niego i powiem, że ojciec kazał mu iść za niego na zebranie z rodzicami. Zabawnie to brzmi. Chris rodzicem. Nie mogę, to zbyt śmieszne. Nie wiedziałem dlaczego, ale nagle opanował mnie śmiech nie do wytrzymania. Ale ze mnie głupek.

Lokaj zastał mnie stojącego na korytarzu i trzymającego się za brzuch.

- Co cię tak rozbawiło, paniczu? – zapytał ze znużeniem.

- Ty – ryknąłem. – Jesteś całkiem śmieszny wiesz?

Christopher zirytował się, ale zaraz wywrócił oczami. Kazał mi iść się przygotować do kolacji. Kiedy ojciec był w domu, wszyscy jedli wspólnie. Chociaż Clara wolałaby, żeby tak było codziennie, ale nikt nigdy jej nie słuchał.

Przy kolacji tata rozmawiał z Aaronem na temat „zaginionych" dokumentów. Nigdy nie interesowała mnie sprawa jego firmy, dlatego nawet się im nie przysłuchiwałem. Za to Clara i panna Milton dyskutowały ożywione o nowej telenoweli, którą razem oglądały wieczorami. Pewnie was to zdziwi, ale nasza rodzina jadała posiłki razem ze służbą. Nie było jej wielu, ponieważ niektórzy, tacy jak ogrodnik, nie pracowali codziennie i nie mieszkali razem z nami. Ojciec i Clara i tak uważali, że im więcej osób przy stole tym weselej.

Z życia młodego paniczaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz