number 7

76 5 0
                                    

Podczas gdy Huncwoci odbywają szlaban u wice dyrektor, ja udałam się na lekcje zaklęć i uroków.

- Dzień dobry uczniowie dziś zajmiemy się zaklęciem colovaria, jest to zaklęcie koloryzujące dane przedmioty. Przed sobą macie pióra śnieżnej sowy. Za zadanie macie sprawić aby zmieniły kolor. Komu się to uda może wyjść z klasy.

Z racji iż w poprzedniej szkole już uczyłam się tego zaklęcia rzuciłam je szybko na pióro zmieniając jego kolor na czerwony. Zadowolona z siebie położyłam pióro przed profesorem.

- Brawo panienko Jones dzięki pani Gryffindor otrzymuje +15 punktów, może pani już iść.

- Dziękuję proszę pana.

Wyszłam z sali odrazu kierując się do biblioteki. Coś podpowiadało mi aby tam się udać. Przemierzałam opustoszałe korytarze zamku, było naprawdę cicho zważywszy na to że trwały jeszcze lekcje. Idąc do wybranego celu przyglądałam się obrazom które co jakiś czas mówiły do mnie bądź uśmiechały. Wchodząc do biblioteki zobaczyłam Jeamsa, Syriusza, Remusa i Petera ukladających masę książek. Zaczęłam się śmiać z ich min w tym samym czasie zauważyli mnie i popatrzyli na mnie z politowaniem.

- Z czego się śmiejesz, pomogłabyś nam a nie.

- Może za chwilkę Syriusz. Pracujcie ja z chęcią popatrzę.

- Pff

Oburzone miny chłopców i to w jakim tępie układałi książki, bezcenny widok. Po jakiś 15 minutach śmiania do łez zlitowałam się nad nimi i jednym ruchem różdżki poukładałam wszystkie książki na półkach.

- Kiedyś ci się odwdzięczymy okruszku ale teraz idziemy na obiad bo strasznie zgłodniałem.

Z tymi słowami zmęczony Jeams prowadził nas w stronę wielkiej sali.
Ja siedziałam pomiędzy Remusem i Syriuszem, a na przeciwko nas siedział Peter i Potter. Nie dało się nie zauważyć że najgłośniej zachowywali się Gryfoni podekscytowani zbliżającym się meczem quiddicha który miał odbyć się w przyszłym tygodniu. Po skończonym posiłku zostawiłam huncwotów samych, a sama skierowałam się do dormitorium w którym byłam tylko ja. Z szafy wzięłam czarne luźne dresy i do tego szarą bluzę z kapturem. Wzięłam potrzebne mi książki do nauki i udałam się na błonie. Usiadłam pod rozłożystym drzewem i zaczęłam czytać po chwili dosiadł się do mnie Remus który również czytał. Oparłam głowę o jego ramię, nie wiedząc kiedy zamknęłam oczy i zasnęłam.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Po bardzo długiej przerwie wracam do was z rozdziałem. Bardzo dziękuję wam za wspaniałe komentarze 💕💕💕 gwiazdkujcie i komentujecie kocham ❤❤❤

W blasku mroku... R.L Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz