Trzecie spotkanie

221 32 3
                                    

Następnego dnia, Harry funkcjonował jak zawsze. Bez problemu. Póki nie nadszedł czas spotkania.

Kiedy ruszył do gabinetu doktora, zaczął dostrzegać fałszywość i ułudę wokół siebie. Myśli o tym, że ministerstwo miesza mu w głowie, a może nawet gdzieś przetrzymuje, wróciły. Osoby, które mijał nie były jego przyjaciółmi ani znajomymi.

— Cześć Harry — zagadnęła go Ginny, kiedy ją mijał. Miała na sobie biały strój, niosła jakieś przybory i buteleczki. Miała przypięty identyfikator, na którym widniało imię, nazwisko i funkcja. Ginewra Wallaby, Wolontariuszka.

Harry potrząsnął głową, jakby odganiał muchę. Pobiegł przed siebie, aż dotarł do gabinetu doktora Linmera. Zapukał, po czym wszedł jeszcze w połowie odpowiedzi ze środka.

— Witaj Harry — przywitał go starzec. — Stało się coś? Wyglądasz na zdezorientowanego.

— Nie — odpowiedział, nie chcąc dać mu satysfakcji. — Wszystko w porządku. Możemy zaczynać — dokończył spokojnym tonem i zasiadł na swoim miejscu.

— Teraz czas na wyjątkowy moment w moim życiu — powiedział Harry. — Trzeci rok nauki w Hogwarcie. Ucieczka od wujostwa, poznanie ojca chrzestnego, szczura, który okazał się być sługą Voldemorta i zdrajcą moich rodziców, atak dementorów, który odparłem, ale co najważniejsze... podróż w czasie.

Linmer zamyślił się i pogładził swoją długą brodę. Harry był pewien, że doszli do momentu, kiedy doktor nie jest w stanie w pełni wyjaśnić historii. Czekał z uśmiechem, aż ten się odezwie.

— I co, nic więcej nie dodasz? — zapytał doktor, ku zdziwieniu Harry'ego. — Dobrze więc, rozwinę temat za ciebie. To był nie byle jaki czas w twoim życiu. Dorastałeś. Wchodziłeś w wiek nastoletni. Potrzebowałam czegoś więcej niż po prostu świata magii. Potrzebowałeś prawdy. — Linmer zrobił pauzę by dać mu czas do namysłu, po czym kontynuował. — Ucieczka od wujostwa, była spowodowana wizytą twojej cioci, pani Marge. Nie miała ona dobrego wpływu na ciebie, doprowadziła do wybuchu złości, w wyniku którego zaatakowałeś ją i uciekłeś z domu. Twojej ciotce nie stało się nic, miała jedynie podwyższone ciśnienie i kilka zadrapań od upadku. Ty zaś wsiadłeś do autobusu, którym pojechałeś do centrum Londynu, gdzie cię znaleziono. Chcesz może cytrynowego dropsa? — zapytał doktor, przerywając nagle opowieść.

Harry pokręcił głową zdziwiony. 

— Rozumiem twoje zdziwienie — powiedział Linmer widząc jego minę. — Wziąłem smaka na te dropsy przez Albusa Dumbledor'a. Był nieocenionym towarzyszem w rozmowach, zarówno zawodowych, jak i tych prywatnych. Wracając do tematu. Pewnego dnia usłyszałeś rozmowę, której nie powinieneś. Dotyczyła twojego ojca chrzestnego, Syriusza Blacka. Został on zwolniony z więzienia, w którym jak się później okazało, przebywał niesłusznie. Próbował się on do ciebie dostać, lecz odmawiano mu wizyty, gdyż wówczas był po prostu uważany za przestępcę, a kontakt z kimś takim nie był dla ciebie wskazany. Ostatecznie, udało mu się włamać do ośrodka i dostać do ciebie. Niestety, podążał za nim ktoś jeszcze. Peter Pettigrew, który popełnił zbrodnie, za którą skazano twojego krewnego. Starał się zabić jedyną osobę, która o tym wiedziała, samego Syriusza. Ostatecznie, bardzo pomogłeś swojemu ojcu chrzestnemu, z niemałym wsparciem ze strony swoich przyjaciół. Kiedy przybyły władze, by pojmać Syriusza, ty rzuciłeś się na nich z taką furią, że postanowili się wycofać. Dzięki tobie, Syriusz Black uciekł, a następnie starał się o oczyszczenie swojego imienia. Zaś Peter, który istotnie przypominał szczura, zarówno z wyglądu jak i z zachowania, został pojmany. Sama podróż w czasie to idealne dopełnienie z twojej strony, dzięki któremu całość nabiera wyjątkowego wydźwięku.

Harry patrzył w blat biurka przed sobą i zaciskał pięści. Wziął kilka głębokich wdechów i uspokoił się. Miał przed sobą jeszcze kilka lat historii, nie podda się.

— Więc podróż w czasie całkowicie sobie wymyśliłem? — zapytał, lecz nie czekał na odpowiedź. — Dobrze więc. Czwarty rok, był jeszcze bardziej magiczny. Chociażby wizyta uczniów innych szkół magii, oraz Turniej Trójmagiczny, w którym wziąłem udział, nie z własnej woli. Co pan na to? 

— Och to był całkiem ciekawy pomysł, niestety uważam, że Albus nie trafił tym razem — powiedział doktor. — Całość miała na celu stworzyć wam, młodym pacjentom ośrodków z Anglii, Skandynawii oraz Francji, możliwość poznania innej perspektywy, wymiany poglądów, a przez to dostrzeżenia prawdziwego świata. Ten międzynarodowy eksperyment, miał wielki potencjał. Ostatecznie jednak, wymknął się spod kontroli. Było wiele zawodów i zabaw organizowanych między młodzieżą, ostatnia jednak skończyła się tragedią. Był to labirynt, w którym najlepsi zawodnicy poprzednich konkurencji, mieli odnaleźć Puchar Zwycięzcy. Ty, Harry, oraz Cedric Diggory, przypadkiem znaleźliście lukę w labiryncie i niezauważeni, oddaliliście się. Trafiliście na grupę przestępczą, która uznała was za świetny obiekt zabaw i drwin. Zaciągnęli was na pobliski cmentarz, gdzie jeden z nich, chciał dla zabawy zabić cię. Cedric chciał was bronić i przypłacił to życiem. Ty miałeś być kolejny. Udało ci się uciec, niestety tamtym również. 

— Nie prawda — przerwał mu Harry. — To był Lord Voldemort. Odrodził się i wyglądał niczym wąż w ludzkiej skórze. Walczyłem z nim!

— Rozumiem twoją złość — odpowiedział spokojnie Linmer. — Byłeś wtedy świadkiem śmierci. Co więcej tamten mężczyzna istotnie wyglądał jak go pamiętasz. Przynajmniej ogólnie. Gang do którego należeli jest bardzo okrutny i zdegenerowany. Myślę, że zrobimy sobie przerwę. 

— Nie. — Harry był już spokojny i zdeterminowany. Nie zamierzał teraz przerywać. Chciał wreszcie pokazać temu starcowi, że nie zmyślił niczego. — Kontynuujmy. Zajmujemy się tylko najważniejszymi wspomnieniami, ale dla mnie ważne są wszystkie. Co z tym co pominęliśmy? Ze smokami, z ludźmi których przecież było tylu na przestrzeni lat, z wieloma wydarzeniami i rzeczami, może nie aż tak istotnymi z pana punktu widzenia, ale dla mnie, jak najbardziej. 

— Zająłem się najważniejszymi momentami dla twojej historii, gdyż to one są jej filarami. Cała reszta jest temu podporządkowana. Smoki, zaiste były, wielkie papierowe kreacje. Lecz z każdym rokiem coraz więcej szczegółów miało twoje magiczne życie. Z czasem, brali w nim udział wszyscy. Jeśli ktoś znikał, to albo miałeś na to swoje wytłumaczenie, albo przekazywałeś jego rolę kolejnej osobie. Stałeś się fenomenem, świat, ten prawdziwy, zaczął się tobą interesować. Oto młody umysł, mówią że szalony, ale iście genialny przy tym. Dziennikarze bili się o wywiad z tobą. Jednej się udało, właśnie w czasie... Turnieju Trójmagicznego. Była to Rita Skeeter. Za jej sprawa zacząłeś się stawać sławny. 

Harry przełknął ślinę. Zdał sobie sprawę, że póki co, jedyną osobą taką samą w obu ich historiach, była ta głupia Rita Skeeter. 

— Najważniejsze wspomnienia — powtórzył Harry. — W takim razie piąty rok jest ich pełny. Syriusz. 

Harry umilkł. Te wspomnienia były zarówno wspaniałe jak i straszne. Ten rok był skrajny i niezwykle znaczący. 

— Tak, twój ojciec chrzestny — powiedział doktor. — Został oczyszczony ze swojej przeszłości. Mogłeś go odwiedzić w jego domu przy Grimmauld Place 12. Docelowo chciał uzyskać opiekę nad tobą. Miał wyjątkowe podejście, jak dla niego, nie musiałeś wychodzić ze swojego świata. Wystarczyło, że go do niego zaprosiłeś. Myślę, że naprawdę przyda ci się przerwa. Idź odpocznij. Jeżeli uznasz, że chcesz, możemy się spotkać po obiedzie. 

Harry zgodził się. Miał teraz gdzieś świat wokół niego. Teraz myśli zajęło mu to, co mieli z Syriuszem oraz to co mogli mieć. 

Harry Potter i Doktor LinmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz