Czwarte spotkanie

226 31 9
                                    

Harry nie potrafił teraz bez problemu chodzić po ośrodku. Czuł się nieswojo wśród obcych ludzi. Wiedział gdzie jest jego pokój, tam odpoczywał. Wiedział gdzie jest stołówka, tam jadł. Wiedział gdzie jest gabinet doktora Linmera, tam się udał zaraz po posiłku. 

Co go ciągnęło do rozmowy z tym starcem? Czuł, że nie ma wyboru, ale to nie wszystko. W pewnym sensie czuł, że chce usłyszeć co było dalej. Chociaż, oczywiście, były to tylko przeinaczone przez ministerstwo fakty z jego życia. 

Kiedy siedział już w swoim fotelu, Linmer uśmiechnął się do niego ciepło i zaproponował herbatę, która Harry przyjął chętnie. 

— Tak więc chcesz kontynuować — stwierdził pogodnie doktor. 

— Tak — odpowiedział Harry, upijając łyk ciepłej cieczy. — Tego lata mnie i mojego kuzyna zaatakowali dementorzy. Co więcej zostałem oskarżony o użycie magii poza szkołą. No i co z Zakonem Feniksa, który walczył ze zwolennikami Voldemorta? 

— Ach, niestety twoje wujostwo strasznie zaniedbało swoje obowiązki. Narazili cię zamiast chronić. Dwóch napastników, którzy was napadli, trafiło do szpitala. Jednego z nich odepchnąłeś i przy upadku uderzył się w głowę, miał duży uraz. Oskarżono cię to, ale na szczęście Albus zainterweniował. Co do Zakonu, byli to wszyscy, którzy walczyli o twoje prawa do życia z Syriuszem. Nie był to łatwy orzech do zgryzienia, prawo jest zawiłe, ale Albus bardzo starał się w tym wszystkim pomóc. 

— W takim razie co ze zmianami jakie wprowadziło w Hogwarcie — tu uśmiechnął się ukradkiem — Ministerstwo Magii?

— To nic innego jak następstwa tego, co działo się w poprzedzających ten czas latach — odpowiedział doktor z krzywym grymasem na twarzy. — Władze zainteresowały się sprawami jakie miały tutaj miejsce. Śmierć i to niejedna, włamania i wiele innych. To wszystko dosyć tajemnicze, tym bardziej odkąd świat zaczął słyszeć o twojej wersji tych zdarzeń. Zaczęli nas kontrolować, szczególnie przedstawicielka Ministerstwa Zdrowia, Dolores Umbridge. Swoją drogą, za to czego się dopuściła, odbywa obecnie wyrok w zawiasach. 

— Nie przeczę — powiedział Harry — że jej nie żałuję. Co z atakiem na pana Weasleya, z przepowiednią i tym co działo się w Departamencie Tajemnic? I jak według pana zginął mój ojciec chrzestny? 

— Atak, o którym mówisz — zaczął Linmer — to nieprzyjemny wypadek jaki miał doktor Weasley na wycieczce w Wietnamie. Bardzo się wystraszyłeś jak przypadkiem usłyszałeś, że walczy o życie. Udało mu się na szczęście. Co do kolejnych wydarzeń, przepowiednia to istny wyczyn jakiego dokonał twój umysł, splatając w ten sposób całą historię i nadając jej wyjątkowy sens. Kiedy usłyszałeś, że zatrzymano Syriusza, wydostałeś się jakimś cudem z kilkoma przyjaciółmi i ruszyliście na posterunek policji, gdzie go przesłuchiwano. Na miejscu było już po sprawie, okazało się że podejrzewano go niesłusznie, zaś wy wpadliście na — tutaj przerwał i westchnął — tą samą grupę ludzi, co rok wcześniej. Dziwny zbieg okoliczności. Kiedy poznali ciebie, ogarnął ich szał. Na szczęście nim wam coś zrobili, zjawili się ludzie z ośrodka, policja i Syriusz. Twój ojciec chrzestny, broniąc ciebie i twoich przyjaciół, został śmiertelnie ranny. To był tragiczny dzień, nie da się ukryć. 

Harry siedział sztywno. Upił łyk herbaty i postarał się rozluźnić. Historia powoli zbliżała się do końca. 

— Szósty rok mojej nauki — powiedział nagle. — Nawet nie wiem od czego zacząć. Działo się tak dużo. To był początek drugiej wojny świata czarodziejów z Voldemortem. Dyrektor Dumbledore odkrył tajemnice Toma Riddle'a i starał się mi je przekazać. Horkruksy, cząstki duszy Voldemorta. W dodatku śmierciożercy weszli do szkoły i doszło do bitwy. Sam Albus Dumbledore przypłacił życiem do o co walczył. Jak było według pana? 

Harry Potter i Doktor LinmerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz