Wczesny poranek kiedy ja się obudziłem
Słońce tego dnia bardzo przygrzewało przez rolety co sprawiało cudowny widok na pokój.
Rose jeszcze spała a ja postanowiłem wstać z łóżka nie rozbudzając jej. Nie miałem kompletnie nic do roboty, żadnego twórczego zajęcia a więc postanowiłem wyjść na zewnątrz i nieco pozwiedzać miejsce w którym się znajdowałem.Korytarz był pusty, tylko co jakiś czas sprzątaczki przechodziły posprzątać puste pokoje.
Wszedłem na taras ogrodzony żelaznym czarnym płotem który lekko się już zawalał.Spoglądałem na port który był niedaleko z tąd. Dało się go zauważyć z miejsca w którym byłem.
-Pan też z Titanica? - odezwała się pewna dziewczyna. Była zapłakana.
-Tak....Też z Titanica - odpowiedziałem cichym lekko zachrypniętym głosem.
Ta przez chwilę uśmiechnęła się do mnie zimnym uśmiechem.
-Nikt by nie pomyślał, że tak będzie wyglądać historia tego statku. - zagadałem aby zniwelować jej płacz.
Zaraz później zauważyłem idącą Rose. Okropnie zasmuciło mnie to, iż nie mogę pomóc teraz tej dziewczynie ponieważ Rose się rozbudziła - Przepraszam, ale muszę iść. - oznajmiłem ze współczuciem.
Podbiegłem do ukochanej.
-Och Jack, gdzie ty sam chodzisz ? - wypytała lekko zaspana - Jest piąta nad ranem!
-Tak, tak wiem ale dzisiaj wcześnie wstałem, postanowiłem tutaj nieco pozwiedzać.... - odpowiedziałem ucałowując ją w policzko - Idziemy na śniadanie? Podobno jest na parterze.
-Na śniadanie?.... - rzuciła zdziwiona - tutaj niczego dobrego nie zaserwują, lecz jeżeli chcesz możemy przyjść tam zobaczyć.
-Dobrze.
Chwyciliśmy się za ręke i zeszliśmy na dół trzymiąc się rynny.
Otwarłem drzwi wejściowe przepuszczając Rose.
Trzeba było się wpisać . Nie byłem pewny co do tego, żeby przypadkiem przez to nie znalazł nas Hockley.
W końcu odpsiałem siebe i Rose.
Dosiedliśmy się do stolika w którym już siedziała pewna rodzina. Tam było jedyne wolne miejsce dla dwóch osób.Brało nas obrzydzenie na tego co nam serwują. Widać, że kilka krotnie odmrażane i zdecydowanie nie świeże.
-Wiem, że dopiero przyszlśmy ale Może.....Ten....Pójdziemy już ? - spytałem niepewnie, niewiedząc jak zareaguje na to ukochana.
-Tak, tak. - zgodziła się Rose wstając z krzesła i wybiegając ze jadalni.
-Dokąd tak się spieszysz? - zdziwiony spytałem.
-Widziałam Cala. Był z kimś jeszcze.- odpowiedziała zmieszana
-Tak wcześnie ? W takim miejscu? Może się przewidziałaś.... - mówiłem idąc za nią
-Nie. To był on. Poznałam go po jego sposobie chodzenia i .... Poprostu wiem , że to on.
-Dobra.... To może chodź do jakiegoś Pubu czy coś - zaproponowałem.
Rose przytaknęła.
Wyszliśmy z Azylu.
Nie byłem zorientowany gdzie takie rzeczy są w Nowym Jorku. Nigdy wcześniej tam nie byłem.Za jakiś czas Zauważyłem Bar Pablo Gross.
-Może tam? - Wskazałem na to miejsce
-Tak.... Chodźmy - stwierdziła Rose.
Weszliśmy razem do środka.
Nikogo praktycznie nie było oprócz barmana.
CZYTASZ
Titanic - A story you don't know
ActionJack nie dostał hipotermi. Razem z Rose udało mu się wsiąść do szalupy, ale czy aby napewno będą mieli dobry układ? A może jednak dwudniowa miłość okaże się nic nie warta? Kto wie....