Rozdział pierwszy
w którym Draco wpada do wody, przeklina Hogwart i poznaje miłość swojego życia (niekoniecznie w tej kolejności)✻✻✻
Chcę opowiedzieć wam historię o miłości słodkiej niczym zapach fiołków, które kwitną w pierwsze dni wiosny. Przyroda jeszcze śpi, gdy te niewielkie kwiaty wychylają swoje główki spod ziemi, rozkładając fioletowe płatki, by powitać ciepłe promienie słoneczne. I choć są to tak małe rośliny, to wydzielają niesamowicie silny zapach. Dlatego i w tej historii wystąpią fiołki, bo miłość Draco zaczęła się od rzeczy niewielkiej, by zmienić się w niezwykłe uczucie, które zarazi swoim pięknem Harry'ego.
Historię tę należałoby zacząć od przedstawienia naszych kochanych bohaterów, prawda? Ale czy to konieczne? W końcu znacie ich bardzo dobrze. Draco to ten arogancki, ale uroczy, a Harry porywczy i też uroczy. Obaj razem tworzą mieszankę zieleni i szarości, która pachnie wręcz tak jak fiołki — wiosną i nadzieją.
Draco wychodzi z statku należącego do Durmstrangu z dłońmi wciśniętymi w kieszenie i głową spuszczoną na czarne, błyszczące w deszczu buty. Powoli unosi wzrok, by spojrzeć na Hogwart, o którym tak się nasłuchał w dzieciństwie. Spodziewa się ujrzeć magiczny zamek pełen ciepła... jednak wita go ponury budynek ociekający brudną wodą i szare niebo.
Chłopak prycha. Naprawdę? To ma być ta wspaniała szkoła? Nagle jest wdzięczny ojcu jeszcze bardziej, że przekonał matkę, by wysłali go do Durmstrangu.
Hogwart nie ma za grosz klasy — myśli, spoglądając po twarzach zebranych uczniów Hogwartu. Minę ma skwaszoną, ale otwiera usta szeroko jak ryba, gdy w tłumie znajduje te oczy o najpiękniejszym odcieniu zieleni jaki istnieje. Te oczy, które wytyczą szlak przyszłych wydarzeń.
Jego serce robi fikołka, a Draco nie może oderwać oczu od cudownego chłopca z blizną w kształcie błyskawicy na czole, który przypatruje się statkowi z rozdziawionymi ustami. Gdy Draco to zauważa, przypomina sobie, że jego też są otwarte i wypadałoby je zamknąć.
Przełyka ślinę.
Obiekt jego westchnień uśmiecha się szeroko, gdy dziewczyna z buszem na głowie szepcze mu coś na ucho, a Draco ma wrażenie, jakby zaraz miał zemdleć z zachwytu. Brunet wygląda jak anioł zesłany z niebios, by nędzni ludzie całowali jego cynamonową skórę.
— Rusz się!
Szturchnięcie wytrąca Draco z amoku. Chłopak otrząsa się i mierzy zimnym spojrzeniem Nikolaja, który na niego wpadł.
— Debil — mówi i odchodzi, unosząc podbródek do góry. Gdy mija anioła o zielonych oczach, prostuje się i próbuje wyglądać dostojnie w czerwonym mundurze, jednak wzrok bruneta nadal przykuty jest do statku. Draco mruży oczy i odwraca się, by spojrzeć na wielki statek Durmstrangu, którego w tej chwili darzy najczystszą nienawiścią, chociaż Hogwart nadal prowadzi w rankingu znienawidzonych szkół.
— Draco! — wykrzykuje Pansy i natychmiast uwiesza się mu na szyi. Draco ugina się pod jej ciężarem, choć robi to jedynie na pokaz. Jest silny, spokojnie mógłby ją unieść.
— Pansy — mówi, ale nie może się skupić na odpowiedzi przyjaciółki z dzieciństwa, bo właśnie wtedy obok nich przechodzi anioł z dwójką innych uczniów Hogwartu wśród których jest dziewczyna, która jeszcze nie odkryła, do czego służy szczotka.
Draco unosi Pansy do góry, co wywołuje wysoki pisk u dziewczyny, która zaczyna się śmiać.
— Draco, puść mnie! Puść! Draaaco!
CZYTASZ
Fiołki |drarry|
FanfictionDraco przybywa do Hogwartu wraz z uczniami Durmstrangu, by wziąć udział w Turnieju Trójmagicznym. Jego uwagę przykuwają zielone oczy, więc zrobi wszystko, by zdobyć serce tego, do kogo one należą.