Nie musiałam pytać gdzie jesteśmy, bo doskonale znałam okolice. W Los Angeles byłam może dwa razy i bardzo podobało mi się to miasto, choć byłam tu tylko przejazdem. Blondyn jechał cały czas przed siebie, ale miałam cichą nadzieje, że w tym mieście się zatrzymamy aż to piątku.
Zawsze marzyłam, żeby zwiedzić to miasto, jest przepiękne. Ma tyle ciekawych miejsc oraz plaż... Nie wspomnę już nawet, że nie daleko jest Malibu. Nie płakałabym jakby gdzieś blisko tam wynajął nam hotel, czy cokolwiek innego.
Dopiero teraz zorientowałam się, że mógł coś wynająć, a cholera jesteśmy w LA i tu na pewno nie jest tak tanio. Rozumiem, że pracuje, ale ma jeszcze siostrę na utrzymaniu.
W końcu zatrzymaliśmy się w malutkiej dzielnicy w moim wymarzonym Los Angeles, pod jakimś malutkim domkiem. Chłopak wyszedł z samochodu, co oznaczało, że jesteśmy na miejscu. Powtórzyłam jego ruch i wysiadałam z samochodu. Ucieszyłam się, bo słychać było już stąd szum fal, czyli nie daleko jest morze.
- No to chyba już wiesz gdzie jesteśmy- uśmiechał się do mnie chłopak.
Byłam tak szczęśliwa, że wleciałam w jego ramiona i mocno go do siebie przytuliłam. Dopiero wtedy poczułam jak pięknie dziś pachnie.
- Dziękuje, ale jest tak mi głupio...
- Weź daj spokój, odłożyłem pieniądze, żeby tu przyjechać i spędzić mile czas. Trzeba nacieszyć się trochę wakacjami. Dlatego moja prośba, nic nie mów na ten temat, bo wrócimy do domu- pogroził mi palcem.
- Okey- podniosłam obie ręce do góry.
Domek wcale nie jest duży. Powiedziałabym, że jest to bardziej chatka. Cały zbudowany jest z drewna, które pomalowane zostało białą farbą i widać, że ktoś bardzo dba o ten detal. Domek jest dwupiętrowy i widać już malutki balkon z zadaszeniem na pierwszym piętrze. Jest naprawdę cudowny.
Po paru chwilach weszliśmy do środka i na pierwszy plan ukazał się malutki salon po prawej stronie, a po lewej kuchnia z mała wysepką na środku. Wszystko podtrzymywało tradycje koloru białego. Nie wiem jakim cudem ludzie to czyszczą. Salon posiadał mały telewizor, komodę z książkami oraz dużą białą sofę. Obok drzwi wejściowych również znajdowała się mała łazienka, by pewnie nie latać do góry.
Gdy weszliśmy po schodach naprzeciwko siebie znajdowały się dwa pokoje. Ten po prawej miał duże, małżeńskie łóżko oraz wielkie lustro, biurko oraz wyjście na balkon. Ten po lewej również miał to wszystko, tylko tym razem bez balkonu, a z małą garderobą. Na wprost schodów znajdowała się łazienka z ogromną wanną.
- Który pokój chcesz?- zapytał chłopak.
- To ty decydujesz.
- Okey, to bierzemy jeden razem- zaśmiał się- nie no spoko, bierz ten z balkonem, będę mógł cię męczyć do późna.
- No, żebym tylko nie zasnęła- zażartowałam.
Oczywiście dostałam pokój z balkonem i po chwili zaczęliśmy rozpakowywać swoje rzeczy.
- Musimy pójść jeszcze do sklepu po rzeczy na kolacje i śniadanie na jutro- wszedł do mojego pokoju Niall.
- Och, no tak- wstałam spod szafy, do której wkładałam ubrania.
- Bardzo ładnie dziś wyglądasz w tej sukience- nagle rzucił chłopak, gdy odwróciłam się od niego by wziąć z łóżka torebkę.
Zamarłam na chwile, bo poczułam jak moje policzki robią się czerwone od komplementu, który właśnie przed chwilą powiedział.
- Dziękuje, ty dziś też świetnie wyglądasz- odpowiedziałam i odwróciłam się do niego.
Zasłoniłam również delikatnie swoje policzki włosami, które musiały zostać rozpuszczone by to zrobić.
- Mam nadzieje, że masz więcej takich sukienek.
- To pierwsza i ostatnia, którą zobaczyłeś na tym wyjeździe Niall.
- Jeszcze się przekonamy- puścił do mnie oczko, a ja uderzyłam go w ramie.
CZYTASZ
3:15 A.M | N.H
FanfictionGdy papierosy, pizza i plaża to jedyne co istnieje dla jednej osoby. Chyba, że pojawi się coś jeszcze? A może ktoś? ©louvyox 15.04.2019- ?