V

59 29 13
                                    

 Portugalia stał na piaszczystej plaży i spoglądał na błękitne morze. Co chwile do jego bosych stup dopływały resztki pienistych fal dając przyjemne uczucie. Lekki wiatr kołysał palmowymi liśćmi i czochrając jego włosy. W ten upalny dzień wreszcie poczuł odrobinę chłodu i odpoczynku.

 Od paru dni bez przerwy wyczekiwał na swoje okręty, aby móc jak najszybciej przetransportować zdobyte towary do Europy. Zależało mu jak najszybszym rozpoczęciu handlu.

 Jego samotność przerwał nadejście młodej kobiety ubranej w tradycyjny hinduski strój w zielonym kolorze. Na nim miała założony tradycyjny pas materiału w tym samym odcieniu z złotymi wzorami. Całość zdobiła biżuteria.

 Kobieta powolnym krokiem podeszła do swego „gościa" i spojrzała na niego z lekką pogardą. Wiedziała po co tu przybył i wiedziała, że nie odejdzie za szybko, o ile w ogóle. Obawiała się, że jeśli odkryje coś jeszcze co uzna za wartościowe w jego świecie to odbierze jej wszystko.

 Mężczyzna wydawał się całkowicie ignorować fakt, że stoi obok niego. Dopiero po dość długich chwili ciszy zakłócanej przez szum liści i fal Indie postanowiła się odezwać. Jej głos był spokojny i opanowany.

-Moi ludzie przygotowali wszystko co chciałeś i dokładnie tyle le chciałeś. Kiedy odejdziesz i zwrócisz spokój mojemu ludowi?

-Chyba nie myślisz, że taka niewielka ilość przypraw i materiałów mieszcząca się jedynie w dziesięciu okrętach wystarczy. Europejczycy są wymagający. Dasz im coś, a już po chwili zażądają więcej i więcej.- powiedział to w sposób całkowicie obojętny

-Obiecałeś, że jak weźmiesz to co chcesz to odejdziesz. Mówiłeś, że Europejczycy są honorowi i dotrzymują danego słowa.-Indie zaczęła się denerwować.

-Bo dotrzymują. Ale nie poganom. A teraz wybacz, mam parę ważnych spraw.- Portugalia zaczął kierować się w swoją stronę.

-Twoje postępowanie cię kiedyś zgubi.

-Nie byłbym tego taki pewien moja droga.-odpowiedział ze sztucznie miłym uśmiechem.

 Kiedy odszedł Hinduska przestała ukrywać swoje emocje i wpadła w lekką panikę. Upadła na przesiąknięty wodą piasek i skuliła się szlochając cicho.

 Bezsilność w jakiej się znalazła stawała się nie do zniesienia. Świadomość, że nic nie może zrobić i nie da mu rady uświadamiało ją, że jest tylko zwykłą kobietą, która jest za słaba aby pokonać go. Dawniej była silnym i walecznym krajem teraz jest jedynie jego własnością. Z dnia na dzień czuła jak traci swój kraj. Jak staje się zwykłą szarą myszką stojąca w cieniu za nim i opłakująca w kącie nad swym zniewolonym ludem. Oh jakże to upokarzające...Lecz nic nie poradzi. Nie potrafi mu się sprzeciwić...

 Portugalia był w niebo wzięty gdy dotarły jego okręty. Natychmiast zmusił tubylców do załadowania ich używając do tego przemocy. Nie patrzył nawet czy krzywdzi dorosłych czy dzieci. Liczyło się tylko bogactwo jakie dawały mu te towary. Wierzył, że gdy już wróci d Europy stanie się potęgą i to bajecznie bogatą. Wszyscy będą musieli się z nim liczyć i podziwiać go.

 Portugal już od swojej pierwszej wyprawy przestał interesować się ludzką moralnością. Dbał tylko o siebie kosztem innych. Lecz nie przejmował się tym. Bo jak tu zrezygnować z bogactw i korzyści dla jakiś tam nędznych, zwykłych śmiertelników?

 Rodzina? Jak sam mawiał to tylko kłopot i przeżytek. Niech sobie bliscy będą ale nigdy nie znajda się dla Portugalii na pierwszym miejscu. A gdy poznał plany rodziców co do ożenku wyśmiał ich. Jeśli założyłby rodzinę mógłby utracić władzę, stać się nikim. Dlatego rodzina i bliscy dla Portugalii byli tylko kolejnym niewartym zachodu problemem.

 Gdy okręty odpłynęły stał dumnie na skałach i obserwował je dopóki nie zniknęły za horyzontem. Pozostało mu tylko czekać na dotarcie ich do Lizbony i przysłanie kolejnych. Portugalia już zaczął odliczać dni do powrotu jako zwycięzca do domu.

 Nagle pomyślał o swoim kuzynie. Zastanawiało go co się dzieje z Hiszpanią i czy udało mu się gdzieś dopłynąć. A co jeśli spadł? Nie to głupie. Tylko kościół nie uznaje kulistości ziemi, a już nie jeden uczony stwierdził, że jest okrągła i nie da się z niej spaść. Więc pewnie Hiszpania gdzieś tam dalej dryfuje po oceanie. Trochę było mu szkoda kuzyna, lecz z drugiej strony podobało mu się to.

 Po skończonej uczcie na dworze królewskim postanowił wykorzystać swoją sytuację jako nowe państwo i zmusił Indie do spędzenia z nim nocy. W ten właśnie sposób postanowił pokazać, że jest jego. Nie dbał nawet o jej uczucia i postanowił zignorować fakt, że też ma prawo do wolność i to we wlanym kraju. Teraz to wszystko było jego i miał zamiar to podkreślić.

Nasze El Dorado | 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz