X

67 21 75
                                    

 Inca obudziła się z samego rana i pierwsze co zrobiła to spojrzała do kalendarza. Widząc, że za dwa dni ma wrócić syn Nawoi i Gniewomira z żoną z miesiąca miodowego ucieszył ją. Jan August był dla niej jak syn. Parę lat po jej przybyciu na ziemię polskie była druhną na ślubie Królestwa Polskiego z Wielkim Księstwem litewskim, a potem pomagała przy wychowywaniu ich synka. Patrząc jak chłopiec dorastał sprawiał, że czuła radość jednak nigdy nie zapomniała o swojej córce.

 Jako ochmistrzyni przekazał służbie dzisiejsze zadania i poszła ze śniadaniem zbudzić przyjaciółkę. Gdy Nawoja wreszcie wstała i zjadła zaczęła się najtrudniejsza część jej dnia – Ubranie się. Polka szczerze nienawidziła mody XVIII wieku, a w szczególności gorsetów.

-Za to właśnie kochałam średniowiecze. Mogłam kiedy chciałam założyć spodnie i uciec do lasu na przejażdżkę, a tu ledwo oddycham nie mówiąc już o chodzeniu.

-I tak najśmieszniej jest jak trzeba przejść bokiem aby wejść przez drzwi.

-Nawet mi nie przypominaj. Kiedy wracają Jaś i Jadwinia?

-Za dwa dni chyba, że znowu postanowi gdzieś pojechać. -Inca uśmiechnęła się na myśl o minionych czasach

-Jadwiga mu nie da się włóczyć bez celu po tawernach. Zresztą wie, że musi wracać jak najszybciej do stolicy i pilnować tę ciotę na tronie.

-Racja. Nasz Stasiu za bardzo włazi carycy w dupę. Przypomina mi to Hiszpanie do wodzów.

-Kto to?-Polka na dźwięk końskich kopyt podeszła do okna. Na zewnątrz ujrzała swego męża pomagającego wyjść ciężarnej szlachciance mieszkającej po sąsiedzku z powozu.

-Goście? Biegnę do kuchni po herbatę-Inca wybiegła jak poparzona. Rolę ochmistrzyni traktowała bardzo poważnie. Dzięki temu zajęciu mogła oderwać się od przykrych wspomnień.

 Kiedy herbata była gotowa zaczęła kierować się w stronę salonu niosąc tacę z gorącym napojem. Nim jednak obeszła posiadłość usłyszała stukot końskich kopyt i to nie jednego czy dwóch a całego stada. Dziewczyna podeszła do okna i ujrzała żołnierzy okrążających posiadłość. To jednak nie przeraziło jej aż tak bardzo jak fakt, że to nie byli Polacy. Mężczyźni mieli mundury trzech armii, rosyjskiej, pruskiej i austriackiej.

 Dziewczyna z szoku upuściła tace przez co porcelanowa zastawa roztrzaskała się na drobne kawałki, a herbata pobrudziła dywan i ścianę. Kobieta zaczęła biec w stronę salonu. Na widok przerażonej przyjaciółki Nawoja z trudem przez liczny materiał sukni i gorset wstała i podeszła do niej.

-Atakują nas!

-Co? Jak? Co się dzieje? Inca?-Nawoja zdziwiła się widząc zapłakaną przyjaciółkę. Jej słowa nie docierały do niej

-Wilhelm, Aleksander i Reinhard są na zewnątrz! Ich wojska okrążyły pałac!

-Co?!-Gniewomir podbiegł do okna i widząc, że dziewczyna mówi prawdę jak najszybciej chwycił za szable. Wydał polecenie kamerdynerowi, aby nakazał wszystkim żołnierzom przygotować się do obrony.

 Nawoja i Inca próbowały uspokoić ciężarną, która znalazła się w bardzo złym miejscu i o złym czasie. Nim jednak dziewczyna się opanowała szyby zostały wybite, a na zewnątrz rozległy się strzały. Kobiety upadły na podłogę i wczołgały się pod stół. Nawoja jako jedyna podbiegła do ściany nad kominkiem i zdjęła z niej pistolet. Chwile potem Inca usłyszała jak ktoś wywarzył drzwi, a już za chwilę rozległ się wystrzał. Kobiety słyszały tylko krzyki ponieważ obrus okrywający stół zakrywał im widok na pomieszczenie. Nawoja ewidentnie stawiała opór napastnikom. Nagle ktoś przewrócił stół i strzelił. Gdy Inca się zorientowała ujrzała jak ciężarna kobieta upada twarzą na podłogę, a spod niej wylewa się krew. Przerażona dziewczyna zaczęła się cofać, aż nie natrafiła na ścianę. Patrzenie bezradnie jak żołnierze obezwładniają jej przyjaciółkę, a ona nie może nic zrobić sprawiał jej ogromny ból w sercu.

Nasze El Dorado | 2020Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz