- JISOO JAK NIE PRZESTANIESZ TAK PĘDZIĆ, TO ZARAZ WRÓCIMY DO SZPITALA WE TRZECH - krzyknął Taehyung kurczowo trzymając się fotela i co chwilę sprawdzając swoje tętno czy jeszcze żyje, czy może już dostał zawału.
- Jęczysz gorzej niż baba - powiedziała Jisoo i przewróciła oczami. Zgodnie z prośbą chłopaka zwolniła, ale zrobiła to tak gwałtownie, że jej pasażerowie prawie wypadli przez przednią szybę pojazdu.
- Jesteś idiotką - rzucił obojętnie już Taehyung zbierając się z podłogi. Nawet pasy nie uchroniły go przed tym upadkiem.
Szatynka oczywiście nie mogła pozostać Kimowi dłużna i odgryzła mu się. Skończyło się na tym, że obaj rzucali w siebie coraz gorszymi wyzwiskami, a Jennie?
Brunetka w tym czasie cały czas myślała o tym jak dzisiaj nazwała ją starsza. To tylko zwykłe słowo, a ona nie mogła przestać o nim myśleć. Miała ten zatroskany głos Jisoo w głowie i czuła jej dotyk na całym ciele.
Ale dlaczego tak było?- Jennie - szatynka zwróciła się do zamyślonej dziewczyny - Jennie, wychodzimy - dodała i wyszła z samochodu.
- Nie przypominam sobie abym mieszkał w takim miejscu - powiedział Taehyung, gdy tylko wyszedł z auta.
- Jak ci się coś nie podoba to możesz do końca dnia siedzieć w tym aucie. Przywiozłam was tu, bo przyda wam się jakaś rozrywka. Nie wychodziliście nigdzie przez dwa lata. Patrząc na Tae sprzed "transformacji" to założę się, że nawet nie wychodził nigdzie przez całe swoje życie - Jisoo zaczęła się śmiać kiedy zobaczyła czerwoną od złości twarz chłopaka, a Jennie cały czas była cicho.
- To jak, idziemy? - zapytała, a pozostała dwójka kiwnęła głowami.
Gdy przeszli przez obrotowe drzwi galerii, ich oczom ukazało się mnóstwo rozmaitych sklepów i nie tylko.- Najpierw pójdziemy coś zjeść, a potem do kina, co będzie dalej to wam powiem - szatynka złapała dwójkę zszokowanych nastolatków za ręce i zaczęła ich ciągnąć w nieznaną im stronę.
- Jisoo, a kto za to zapłaci? - zapytała Jennie, która dalej była w lekkim szoku.
- Ja - powiedziała dumnie najstarsza.
- Ale to będzie dużo kosztować - dodał Tae.
- Nie przejmujcie się, specjalnie właśnie na tę okazję znalazłam pracę i zbierałam pieniądze.
- Nie mówiłaś, że masz pracę
- No bo chciałam wam zrobić większą niespodziankę - w tym momencie się zatrzymała i odwróciła w ich stronę - nie umiem tego okazać, ale jesteście dla mnie naprawdę ważni, więc pomyślałam, że spodoba wam się mój pomysł. Podoba wam się? - patrzyła na nich z wyczekującą miną. Taehyung i Jennie popatrzyli się na siebie i uśmiechnęli.
- Oczywiście, że nam się podoba unnie - po tych słowach Jisoo rzuciła im się na szyję i mocno przytuliła.
- Dobra koniec tych czułości. IDZIEMY JEŚĆ - krzyknęła tak głośno, że kilka osób spojrzało się w ich stronę, ale oni nie zwracali na to uwagi.
Kolejka do restauracji była bardzo długa, więc zdecydowali się na jakiś fast food. Po papierowym jedzeniu w szpitalu, bez jakich kolwiek przypraw, wszystko wydawało im się tak dobre, jak z najlepszej kuchni świata. Podczas posiłku nie obyło się bez wygłupów. Skończyło się nawet tak, że Taehyung miał frytki w nosie, które wcisnęła mu tam Jennie.
Jisoo patrzyła na przyjaciół z dużym uśmiechem. Chciała sprawić im radość i chyba udawało jej się.Po skończonym posiłku, szatynka zaprowadziła ich do jednego z droższych sklepów odzieżowych.
- Miesliśmy iść teraz do kina - powiedział znudzony już na wstępie Taehyung.
- Mamy jeszcze dużo czasu do sensu, a nie chce, żebyś ubierał się jak clown.
Jisoo pociągnęła Kimów do środka sklepu. Tam też nie mogli zachowywać się jak normalni cywilizowani ludzie. Tae popchnął Jennie na manekina, który stał na wystawie i omal nie wybili tam szyby. Na szczęście, ekspedientki były miłe i nie wyrzuciły ich ze sklepu.
Każdy z nich przymierzył dużą ilość ubrań i wybrali po kilka z nich. W każdej nowej stylizacji robili mini pokaz mody. Wychodzili na "wybieg" i się prezentowali. Co jak co, ale Taehyung radził sobie z tym doskonale. Jennie nie radziła sobie gorzej niż jej poprzednik. Wybrała bardziej urocze stylizacje, ale nie zabrakło też zwykłej bluzy i dresów. Przyszła i kolej na Jisoo. Dziewczyna ubierała się wygodnie i modnie. Gdy zapłacili, w końcu mogli udać się do kina.- My kupimy bilety, a ty idź kupić popcorn i jakieś picie - Kim kiwnął głową i udał się na swoją "misję".
Podszedł do lady i poprosił o dwa duże popcorny, bo jeden to by było dla nich za mało. Dodatkowo wziął trzy duże napoje i paczkę żelków.
Gdy tylko się odwrócił, nawet nie zdążył postawić jednego kroku, kiedy na kogoś wpadł i oboje upadli na podłogę. Wszystko co miał w rękach upadło z hukiem na ziemię.- Przepraszam, nie zauważyłem cię - powiedział chłopak, który wpadł na Kima - zapatrzyłem się w telefon, wybacz, odkupię ci jedzenie - nastolatek wyciągnął rękę w stronę Taehyunga i pomógł mu wstać.
- Nie, to moja wina, przepraszam, mogłem bardziej uważać - mówiąc to, popatrzył na twarz chłopaka. Gdy spojrzał w jego oczy, poczuł dziwnie przyjemny dreszcz, a jego serce omal nie wyskoczyło z piersi. Ale to nie możliwe to nie mógł być-
- Tak właściwie to jestem Jungkook, a ty? - ciemnowłosy patrzył wyczekująco na Taehyunga. Cały czas trzymał jego rękę w swojej dłoni i nie miał zamiaru jej szybko puszczać. On też poczuł ten dziwny dreszcz kiedy ich spojrzenia się skrzyżowały.
- J-jestem Taehyung - powiedział Kim i puścił dłoń Jungkooka.
- Miło cię poznać Taeś - mówiąc to, w oczach ciemnowłosego pojawił się błysk - to ja może odkupię twoje jedzenie - powiedział i podszedł do kasy, a Taehyung stał z boku.
-"Taeś?" dlaczego to brzmi tak...uroczo? - pomyślał Kim i patrzył się na nastolatka przy kasie.
CZYTASZ
we are sick of love
FanfictionTaehyung po wypadku, przez który przebywał w szpitalu dwa lata, wraca do swojej starej szkoły. Na początku nikt go nie pamięta, ale czy aby napewno nikt?