IV

60 6 4
                                    




Obok niego znajdował się niższy mężczyzna, którego twarz pamiętał tak doskonale, jak w średniej szkole. Ten obojętny wzrok i oczy, których kolor był trudny do określenia. Wszystkie jego wspomnienia w jednej przeleciały mu przed oczami, tak samo jak odczucia. On tu był.

— Levi.


Eren nadal siedział wpatrując się w bruneta. Nie wiedział co ma w tej chwili zrobić. Miał się odezwać do niższego, czy może odejść udając, że go nie zauważył. W tym przypadku gdyby miał udawać powagę, prędzej by się zbłaźnił. Nagle kobaltowooki odwrócił się w jego stronę, czego szatyn się nie spodziewał, a ich wzrok spotkał się ponownie po pięciu latach.

— Wydaję mi się, czy cię kojarzę? — Levi odezwał się po kilku sekundach wpatrywania się w twarz młodszego. — Masz zamiar się odezwać? — zapytał po tym, gdy zielonooki patrzył się na niego jak na siódmy cud świata.

— Ach tak... przepraszam, też cię chyba kojarzę. — dobrze wiedział, że kojarzy go bardzo dobrze. — Chodziliśmy chyba razem do szkoły średniej. — odparł brązowowłosy. Nie miał właściwie pojęcia dlaczego ze sobą rozmawiają. To wydawało się takie losowe.

— Rzeczywiście... — odezwał się brunet popijając bursztynowy napój w jego szklance. — To ty jesteś tym gościem z korytarza? Pamiętam jak się tak strasznie jąkałeś. — jego twarz przybrała dziwny uśmiech w formie grymasu.

— Tak... faktycznie to ja. — wypuścił powietrze z płuc. — Stare dzieje...

— Pięć lat to tak dużo? — zapytał retorycznie starszy. — Jeżeli dobrze pamiętam to nazywasz się... Eren? — spojrzał w oczy wyższego, jednak był pewny, że dobrze pamięta jego twarz.

— Ty jesteś Levi? — zapytał znając już i tak odpowiedź. Kobaltowooki przytaknął biorąc kolejny łyk alkoholu.

— Kurwa, jaka ta rozmowa jest żenująca... — stwierdził w myślach zielonooki.

— Jesteś tu sam? — zapytał Eren nie wiedząc jak wydłużyć tą konwersacje.

— Widziałeś Hanji? — zapytał Levi znad szklanki. Eren przytaknął z lekkim uśmiechem. — No to już wiesz, że sam nie jestem.

— Czyżby byli razem za granicą? Wydaje mi się, że jako jedyna miała z nim kontakt skoro nagle pojawiają się razem po długim czasie nieobecności. A może są parą? — pomyślał, kompletnie zapominając o czym rozmawiał wcześniej z szatynką.

— Jesteście parą? — wypalił.

— Co? Kurwa nie. — odpowiedział lekko zirytowany tym pytaniem. — Co mnie tak o wszystko wypytujesz? — również zapytał.

— Wybacz, to przez alkohol. — momentalnie przypomniał sobie słowa okularnicy.

— No tak... różne głupoty się po nim robi. — odpowiedział tajemniczo niższy.

— Co? — zielonooki zapytał sam siebie w myślach. — On coś chce coś mi zasugerować, czy jak?

— Racja... — młodszy nie wiedział jak zareagować na takie stwierdzenie.

— Robi się niezręcznie. — powiedziały jego myśli, a on sam podrapał się po karku. Nastała chwila ciszy między mężczyznami, którą przerwał Connie.

— Chodźcie się dosiąść do nas, a nie siedzicie na boku. — odparł.

Levi niechętnie wstał z krzesła, a tuż za nim Eren i ruszyli w stronę dużej kanapy i dwóch foteli przy kominku, gdzie siedziała największa liczba osób.

~ Relation ~ [Riren - Shingeki no Kyojin - FanFiction]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz