14. Diabelski młyn

1.3K 74 58
                                    

Przekleństwa

____________________

Poszliśmy do pokoju, gdzie musieliśmy znaleść wyjście. W sumie trochę taki escape room, tylko że bez zagadek i wszędzie stały lustra, co utrudniało sprawę. Chociaż największą zagadką chyba jest to, gdzie znajduje się wyjście. Szedłem na ślepo, nieostrożnie. To był mój największy błąd. W pewnym momencie przywaliłem w lustro.

-Ała...- powiedziałem, masując bolące miejsce. Wszyscy zaczęli się ze mnie śmiać. Obraziłem się na nich przez chwilę, ale sam zacząłem się śmiać. Po chwili poczułem jak ktoś łapie mnie za rękę. To był Shikamaru. Pociągnął mnie, tym samym pokazując żebym za nim poszedł. Wszyscy już wyszli więc na pewno prowadził mnie do wyjścia. Wyszliśmy z pomieszczenia. Uśmiechnąłem się do chłopaka i podziękowałem. Popatrzyłem się na nasze ręce. Szybko oderwałem moją dłoń, a moje oczy automatycznie skierowały się na Sasuke. Shikamaru spóścił głowę i poszedł do innych. Nie chciałem go zasmucić.

-Już jest ciemno, to idziemy na młyn? -spytał Nara (Shikamaru) znając już odpowiedź wszystkich.

-Skarbie, ty siedzisz ze mną - powiedział Kiba do swojego chłopaka.

-Oczywiście- wziął jego rękę i ją pocałował. Ale słodki widok. Patrząc na to pomyślałem o Sasuke... Na samą myśl zaczerwieniłem się. Jednak nie na długo w mojej głowie widniał chłopak, bo już po chwili ktoś wyrwał mnie z moich zadumań.

-Em Naruto... Chcesz ze mną usiąść? - ponownie zapytał Shikamaru. Widać było, że był spięty.

-Tak...oczywiście - uśmiechnąłem się sztucznie. Tak naprawdę chciałem usiąść z Sasuke. No nic już nie poradzę. Kupiliśmy bilety i skierowaliśmy się na diabelski młyn. Zająłem miejsce na przeciwko Nara. Wszyscy usiedli i młyn poszedł w ruch. Patrzyłem w dal, na oświetlone miasto. Widok był przepiękny. O tej porze mogłoby się zdawać, że życie  tętniło o wiele bardziej niż za dnia. Co prawda ludzie nie spieszyli się do prac, a wracali do swoich domów, albo poprostu spotykali się ze znajomymi. Klimat był poprostu cudowny. Sam widok Tokio wieczorem był fascynujący. To miasto żyje całą dobę każdego dnia. Niespodziewanie wszystko zgasło, a my stanęliśmy w miejscu.

- Co jest do cholerny... My tu romantiko, a wszystko zgasło! - krzyknął wściekły Hidan.

-H..Hidan ja się boje - usłyszałem na górze głos Kiby. Słyszałem jak Hidan próbuje uspokoić chłopaka. Słodkie. Pan z dołu krzyknął, że jest awaria i za 15 minut znów maszyna ruszy. Milczyłem. Nie wiedziałem co zrobić. Chłopak się do mnie przybliżył. I położył ręce na moje policzki. Lekko się zarumieniłem.

-Nie bój się Naruto wszystko będzie dobrze - uśmiechnął się. Powolnie zbliżał się w moim kierunku. Nie wiedziałem co robić, więc siedziałem i patrzyłem w jego oczy. Z każdą sekundą był coraz bliżej. W końcu dotkneliśmy się nosami. Poczułem jego usta na moim policzku. Zdziwiłem się. Odsunął się ode mnie, a karuzela ruszyła. Gdy mogliśmy już zejść na ziemię, udaliśmy się do parku, gdzie się spotkaliśmy. Mieliśmy już iść, ale przed nami zatrzymało się czarne auto. Otworzyły się drzwi pojazdu, a po chwili wyszedł z niego Itachi. Uśmiechnąłem się i pomachałem mu.

-Sasuke, pisałeś więc jestem - zauważył mnie - Cześć Naruto, może Ciebie też zabrać? - zdziwiłem się lekko.

-Jak chcesz to możesz - poszedłem za Sasuke. Odwróciłem się jeszcze do przyjaciół - Pa - pomachałem na pożegnanie. Sasuke otworzył mi drzwi i wsiadłem do środka. Po chwili ruszyliśmy. Była cisza pomiedzy nami przez całą drogę. W tym czasie podziwiałem krajobraz z okna. Naprawdę cudownie wygląda Tokio o tej porze. Nagle auto się zatrzymało. Nawet nie wiem kiedy, znaleźliśmy się pod moim domem.

Dattebayo /Naruto i Sasuke /ZAKOŃCZONE/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz