ғɪᴠᴇ

36 5 0
                                    

Gdy tylko ciotka Kim zniknęła z pomieszczenia w celu pokrojenia urodzinowego tortu, młodszy kuzyn brunetki przysiadł się do niej, wlepiając swoje wielkie, kasztanowe oczy

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy tylko ciotka Kim zniknęła z pomieszczenia w celu pokrojenia urodzinowego tortu, młodszy kuzyn brunetki przysiadł się do niej, wlepiając swoje wielkie, kasztanowe oczy.

─ Co? ─ zapytała Azjatka, unosząc do góry pytającą brew.

─ Masz chłopaka? ─ odparł, a brunetka prawie zakrztusiła się powietrzem, spoglądając na chłopaka zdziwiona.

─ Skąd takie pytanie? ─ powiedziała, upijając łyka swojej już zimnej kawy.

Zhong Chenle był najbardziej niezrozumiałym i dziwnym dla brunetki zjawiskiem. Chłopak sprawiał wrażenie nieporuszonego czymkolwiek, następnie nagle wykazując wielkie zainteresowanie daną sytuacją. Mimo zimniej skorupki, którą zdążył zbudować sobie przez ostatnie lata, pod nią znajdowała się ciepła osobowość. Ta jasna strona młodzieńca tylko czekała na moment, w którym mogła swobodnie się pokazać.

Chłopak spojrzał na dziewczynę, jakby odpowiedź wydawała się oczywista. Przed chwilą razem z jego matką zastali brunetkę z jakimś chłopakiem, a odległość między nimi nie wynosiła nawet dziesięciu centymetrów. Czy to nie logiczne? Pomyślał, po czym westchnął cicho.

─ Mam zbyt wygórowane oczekiwania ─ dodała, wzruszając ramionami.

─ Zdążyłem zaważyć ─ prychnął młodszy, opierając się o oparcie beżowego fotela.

Dziewczyna spojrzała na niego pytająco. Trzeba przyznać, że Zhong był trudnym do odgadnięcia człowiekiem.

Zastanawiała się jakim sposobem są oni ze sobą spokrewnieni, tymbardziej biorąc pod uwagę kraj pochodzenia nastolatka. Nie mówiąc już o różnicy charakterów, która to była mocno wyczuwalna. Drzewo genealogiczne Kim nie wyglądało zbyt pokaźnie, a siedzący na przeciwko niej licealista tylko psuł jego całe wyobrażenie w głowie Yerim.

─ Tamten chłopak nie wyglądał na biednego ─ stwierdził, sącząc kartonik z sokiem pomarańczowym ─ Brzydki też chyba nie był, prawda? ─ dodał z zadziornym uśmieszkiem.

Dziewczyna wybuchła ironicznym śmiechem, a po chwili z politowaniem spojrzała na nastolatka.

─ Chyba żartujesz, Chenle ─ odparła, biorąc kolejnego łyka kasztanowego napoju, którego zwykle pijała, gdy nie potrafiła poradzić sobie z nadmiarem złości i zdenerwowania.

Chłopak spojrzał z grobową miną na Koreankę, dając jej do zrozumienia, że naprawdę nie żartował i mówił zupełnie poważnie. Brunetka już miała rzucić w stronę kuzyna jakieś niechlujne bluźnierstwo, lecz zrezygnowała z tego po chwili, widząc zmierzającą do pokoju matkę szatana w ludzkiej skórze, który to właśnie chytrze uśmiechał się w stronę Kim.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝙁𝙧𝙤𝙢 𝙃𝙚𝙖𝙫𝙚𝙣 [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz