➥ 𝐒𝐦𝐢𝐥𝐞 𝐦𝐨𝐫𝐞, 𝐩𝐥𝐞𝐚𝐬𝐞
Kim Yerim rozejrzała się dokładnie po już całkowicie pustej ulicy, po czym przeszła na drugą stronę jezdni, wracając wzrokiem w ekran telefonu. Każdy jej krok był powtarzany przez Jung'a. Szedł krok w krok. Każdego wieczoru przechodzili przez Seulskie uliczki, które niesamowicie zachwycały bruneta. Według chłopaka te uliczki oddawały charakter ich mieszkańców. Na budynkach widniały nieestetyczne, kolorowe bazgroły, które to były rysowane przez tutejsze dzieciaki. Codziennie ta galeria sztuki powiększała się o nowe zawijasy, kreski i kółka, które młodzi artyści zostawiali po sobie, wracając ze szkoły. Na chodnikach panował porządek, o którego dbał pan Choi razem ze swoją żoną, sprzątając po zbuntowanych nastolatkach. Mijając choćby jednego z nich, Jaehyun przypominał sobie, jak bardzo trudny i kłopotliwy był okres dojrzewania Kim dla wszystkich dookoła. Młoda Yerim wracała późno w nocy, błąkając się po Seulu, przez co jej ciotka każdego wieczoru przechodziła przez stan przedzawałowy. I mimo tego, że chłopak dorastał razem z nią, nie mógł sobie pozwolić na takie zachowania, chociaż czasami miał ochotę krzyczeć razem z nastolatką, wyklinając świat i obwiniając go za wszystkie zła. Nie mógł sobie na to pozwolić, bo przecież miał ją chronić, nie zważając na swój stan, jakikolwiek by nie był.
Yerim wlepiła swój wzrok w telefon, idąc w stronę jej niewielkiego mieszkania. Mieszkania, które należało w zupełności do Koreanki. Bowiem Kim dokładnie rok temu, w swoje dwudzieste czwarte urodziny opuściła dom, należący do jej ciotki, wprowadzając się do własnego kąta. Nie było to wymarzone miejsce zamieszkania dziewczyny, o którym śniła, gdyż nie posiadało żadnego wielkiego ogrodu, salonu z ogromnym, plazmowym telewizorem i własnego gabinetu, gdzie Yerim mogłaby skupić się na pracy. Było dosyć skromne.
─ Co powinnam zrobić? ─ powiedziała sama do siebie Azjatka, spoglądając na wiadomość, która od kilku sekund gościła na ekranie jej smartfona, po czym ciężko westchnęła. Jaehyun słysząc głos dziewczyny, podbiegł do brunetki, wlepiając wzrok w urządzenie.
─ Jutro są twoje urodziny, więc wyjdźmy gdzieś, Yerim ─ przeczytał brunet, błagalnym wzrokiem patrząc na użytkownika, który napisał zacytowaną wiadomość ─ Dobrze, że przynajmniej pamięta ─ prychnął, przewracając oczami.
Yerim schowała telefon do kieszeni jeansowej kurtki, zostawiając Lee bez odpowiedzi. Jung uśmiechnął się triumfalnie, równając krok z Koreanką.
Dźwięk budzika rozległ się po całym mieszkaniu, prawdopodobnie budząc nawet sąsiadów obok. Kim leniwie zmieniła swoją pozycję do siadu, przecierając dłońmi swoje zmęczone oczy.
─ Dziś jest twój dzień, Kim Yerim ─ powiedziała sama do siebie, a na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Po chwili wydostała się łóżka, z którego wręcz spadały koce i poduszki, nie mieszczące się na meblu.
─ Dokładnie, więc nie zmarnuj go z tym kretynem ─ odparł Jaehyun, siadając na jego ulubionym, beżowym fotelu. Na jego twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech, gdy przyglądał się szykującej Kim.
Dziewczyna biegała w popłochu po całym mieszkaniu, sama nie wiedząc, czego tak właściwie poszukiwała. Postanowiła, że nic nie jest w stanie zepsuć jej tego dnia. W zupełności nic.
Kim pobiegła do kuchni, chowając do torebki kanapki. Cóż, trzeba przyznać, że brunetka nie była dobra w przyrządzaniu jedzenia. Jaehyun z pewnością mógł by stwierdzić, że nawet taki anioł jak on, powalił by Koreanke na łopatki w kwestii gotowania. Dziewczyna prędzej spaliła by kuchnie, niż przygotowała posiłek, którego dało by się spożyć. Dlatego więc zawsze stawiała na prostotę, robiąc najzwyklejsze kanapki na ziemi.Przed opuszczeniem mieszkania poprawiła swoją jeansową kurtkę, przyglądając się w lustrze. Gdy już stwierdziła, że wszystko jest w porządku, ruszyła w stronę budynku, w którym aktualnie zarabiała na życie.
─ Wszystkiego najlepszego! ─ brunetka usłyszała krzyki, wchodząc do swojego niewielkiego gabinetu, a tuż przed nią zgromadzili się koledzy z jej pracy.
Grupka podszedła do drobnej Yerim, przytulając ją, po czym zaczęli składać jej swoje życzenia. Każdy z nich miał z Azjatką wiele wspomnień, począwszy od pierwszego dnia pracy, w którym Kim niefortunnie wylała kawę na nijakiego Cha Eunwoo, aż po moment, podczas którego pierwszy raz pokłóciła się z Bae Irene. Wszystkie te wspomnienia były ważne w życiu brunetki, nie pomijając żadnego z nich. Były to wspomnienia, którymi lubiła dzielić się z innymi.
─ Starzejesz się, Yerim ─ zaśmiał się Eunwoo, upijając łyka kawy, którą wcześniej podwędził zupełnie nieświadomej tego Kim Dahyun.
─ Jeszcze nie dawno był twój pierwszy dzień, a teraz mijają już dwa lata ─ odparła Dahyun, poszerzając swój śnieżnobiały uśmiech.
─ Jak udało nam się wytrzymać z tobą tyle czasu? ─ powiedział Kihyun, drapiąc się po głowie i udając, jakby zastanawiał się nad odpowiedzią. W zamian dostał lekkie uderzenie w ramię od brunetki, która zaśmiała się z gry aktorskiej przyjaciela.
─ Dziękuję ─ odpowiedziała wreszcie Kim ─ Dziękuję wam wszystkim ─ dodała z wdzięcznością w głosie, lekko się rumieniąc. Taki widok mógł rozczulić każdego, a Jung'a już w zupełności.
Jaehyun uśmiechnął się na widok rozpromienionej twarzy brunetki. Kiedy na twarzy Koreanki pojawiała się radość, chłopak nie potrafił się w takich momentach od niej różnić. Jego usta same układały się w szczery uśmiech, całkowicie wbrew jego woli.
─+─
co sądzicie?
CZYTASZ
𝙁𝙧𝙤𝙢 𝙃𝙚𝙖𝙫𝙚𝙣 [ZAWIESZONE]
Fanfikce──✭ Ludzie mówią, że anioły nie istnieją. I Mówią też miliony innych kłamstw... ✭── ➩ ship: jaehyun & yeri ➩ ostrzeżenie: wiek bohaterów został zmieniony na potrzebę opowiadania ➩ imiona i nazwiska idoli również zostały zmienione