- Tak, przespaliśmy się. - powiedział od razu Yeosang przychodząc na ławkę która była oddalona jakiś kawałek od obozowiska ale nie jakoś bardzo daleko dzięki czemu każdy mógł nas zobaczyć.
- Co? Skąd wiesz co chciałam? W ogóle...
- Dobra cicho bądź. Przespaliśmy się ale tak dosłownie. Pamiętam że się całowaliśmy ale późnej obudziłem się na tobie jak Mingi mnie podnosił. Zasnęliśmy poprostu i tyle. Ten pojeb chciał pożyczyć od ciebie pieniądze i dlatego to wymyślił. Jeszcze mi kazał ci nakłamać. - zaśmiał się i poklepał mnie po udzie.
Nie wierzyłam własnym uszom. Wiedziałam że Mingi jest powalony ale nie że aż tak żeby kłamać tylko po to bo były mu potrzebne pieniądze. Od razu szykowałam plan zemsty na niego, taki żeby zapamiętał sobie do końca życia żeby że mną nie zadzierać.
- A on chociaż wie co my tam robiliśmy?
- Przyszedł jak spaliśmy więc jedyne co widział to to. Nie wiem jak on trafił z tym całowaniem bo przecież żadne z nas o tym mu nie mówiło.
- Nie wiem ale obiecuje że pożałuje tego. Dobra chodźmy bo już chyba wszystko gotowe. - Kang pokiwał głową po czym wstał. Ja zrobiłam to samo i ruszyliśmy w stronę ogniska.
***
Siedzieliśmy wszyscy wokół ognia i każdy miał za zadanie opowiedzieć jakąś mega straszną historię. Nie musiała być prawdziwa, musiała wszystkich wytraszyć. Ja nie chciałam brać w tym udziału więc siedziałam cicho i przeglądałam social media w telefonie.
Kiedy się rozładował po całym dniu intensywnego użytkowania byłam zmuszona słuchać tych badziewi. Akurat teraz musiał zacząć swoją opowieść Mingi więc przekręciłam oczami i oparłam się rękoma za siebie aby wyprostować nogi.
- Poszedłem wtedy do sklepu bo bardzo chciało mi się pić. Nie wiem czy to przez to że nagle z kranu zaczęła lecieć krew a ja jej nie lubię więc nie miałem co pić czy to przez to że wcześniej najadłem się dużo słonych śledzi. No ale wracając do wcześniej, całą drogę czułem jak ktoś mnie obserwuje. Próbowałem nie zwracać uwagi więc wszedłem jak najszybciej do środka sklepu. Wziąłem kilka buletek wody i pewnie się zastanawiacie dlaczego. Otóż chciałem żeby zajęło mi to więcej czasu i żebym miał czym rzucic tamtą osobę która mnie śledziła. Poszedłem zapłacić za zakupki no i wyszedłem sobie na luzie ze sklepu z czterema butelkami pićku. Idę sobie spokojnie przez park już nie bojąc się niczego aż tu nagle.... Ktoś mnie złapał za szyję i zaciągnął pod drzewo przykładając nóż do gardła. - wszyscy byli albo bardzo zaskoczeni a niektórzy nawet wręcz przerażeni, albo siedzieli śmiejąc się pod nosem. Ja tylko popatrzyłam na niego jak na idiote gdy wskazał na mnie palcem i wstałam aby opuścić to miejsce. Ale wtedy chłopak krzyknął.
- Wolałem ją, błagałem aby mi pomogła ale mnie nie słyszała pewnie oglądając swoje dramy i wżerając chipsy! Nie mogłem wtedy liczyć na pomoc nikogo innego! Wiedziałem że tylko Sejeong jest w stanie uporać z moim napastnikiem zabijając go mocą swej urody i słodyczy. - pokazałam mu gest aby puknął się w głowę i odeszłam stamtąd. Słyszałam że dalej coś zawzięcie opowiadał czasami krzycząc. Rozumiem że to była taktyka, jak historia nie straszyła to chciał nadrobić krzykiem.
Mimo wszystko to było jakby urocze co powiedział na końcu. Wiedziałam że zaraz i tak coś jeszcze wymyśli za co będę chciała go zabić. On jest mistrzem w wymyślaniu takich bezsensownych i beznadziejnych historyjek. Przynajmniej innym się podobają.
Poszłam w strone plaży gdzie jeszcze nie byłam ponieważ teraz było widać tam piękny zachód słońca. Co prawda było już prawie nie widoczne ale kolory na niebie przyciągnęły dość mocno moją uwagę. Zobaczyłam że była tam stara, zniszczona ławeczka więc podeszłam do niej i sprawdzając czy się nie załamie usiadłam ostrożnie na niej.

CZYTASZ
If without you / San Ateez
Fanfiction"Był jednocześnie bardzo przystojny jak i uroczy. Za każdym razem gdy patrzył w moją stronę był poważny, jakby nad czymś się skupiał, był wręcz seksowny ale gdy tylko jeden z jego kolegów coś do niego powiedział on słodko się uśmiechał, był jak niew...