Więzy krwi

112 15 0
                                    

Słuchałem opowieści dziadka, któremu czasem przerywał Sulim, aby wtrącić coś ważnego. Kiedy obydwoje umilkli w pomieszczeniu zapadła całkowita cisza, która została przerwana gdy zacząłem stukać paznokciami o drewniany stolik przy którym siedziałem. W ten sposób łatwiej było mi myśleć, a jednak siłą rzeczy zostałem zmuszony, aby wszystko dokładnie przeanalizować.

– Czyli sugerujecie, że to ja jestem osobą, która nie urodziła się w Silos? – zapytałem po dłuższej chwili, dalej nie byłem w stanie zrozumieć, jak to się stało – Ale jeśli się tutaj nie urodziłem to gdzie niby?

– Tak, Sawin, nie urodziłeś się w Silos. Gdy byłeś mały znalazłem cię w lesie – odparł spokojnie dziadek, ale w jego oczach tliło się zmartwienie – Nie chciałem ci nigdy o tym mówić, ponieważ sądziłem, że tak będzie dla ciebie łatwiej. Będziesz uznawał mnie za prawdziwego dziadka, a Sulima za brata. Teraz jednak już widzę, że nie wziąłem twoich uczuć pod uwagę i czego ty mogłeś pragnąć. Byłem egoistą i nie chciałem, abyś kiedykolwiek opuścił dom w poszukiwaniu swojej prawdziwej rodziny, mimo tego że tamta cię porzuciła.

Sam nie wiem, w którym dokładnie opuściłem, aby nie patrzeć dłużej na dziadka. Nie byłem w stanie widzieć cierpienia na jego twarzy. Czasem trudno jest odróżnić słuszną drogę od tej łatwej. Może i dziadek myślał egoistycznie gdy pragnął, abym nigdy się o tym nie dowiedział to i tak nigdy jego zamiarem nie było skrzywdzenie mnie. Nie chciał, żebym cierpiał, a prawdopodobnie by tak było gdybym chciał się dowiedzieć, kim byli moi biologiczni rodzice.

– Dziadku, nie jestem na ciebie zły – zacząłem niepewnie próbując mówić szczerze i to co serce mi podpowiadało – No może trochę jestem, bo tyle to ukrywałeś i tylko ta sytuacja cię zmusiła do przyznania się. Tak czy inaczej dalej będę nazywał cię dziadkiem, ty mnie wychowałeś i nie mógłbym tak po prostu mówić do ciebie inaczej.

Dziadek spojrzał na mnie zdziwiony, a następnie niepewnie wyciągnął swoje ręce tak, abym mógł się przytulić. Uśmiechnąłem się do niego uspokajająco i z radością wpadłem w jego ramiona. Gdy się odsunąłem od niego starłem jeszcze kciukiem samotną łzę, która spływała mu po policzku.

– Dziadku, wyczytałeś może co się stanie gdy to ktoś inny niż Sawin naprawi barierę? – spytał Sulim, a ja machinalnie spojrzałem na niego zapominając przez chwilę, że on też przebywa w domku.

– Przykro mi, nie mam pojęcia. W tych starych pergaminach nic o tym nie zostało napisane – odparł ze smutkiem – Mam nadzieję jednak, że nikt nie będzie tak lekkomyślnie tego próbował. Nic dobrego raczej z tego nie wyniknie.

Pokiwałem głową na potwierdzenie. Wolę nie narażać nikogo na to co mogłoby się stać.

– Nie martw się dziadku, naprawię barierę. Postaram się zrobić to jak najszybciej, aby Silos w końcu przestało wariować – obiecałem, po czym skierowałem się w stronę wyjścia z domku.

– Uważaj na siebie Sawin, nie chcę stracić mojego kochanego wnuka, który dopiero co mi wybaczył! – zawołał za mną dziadek.

– Nie stracisz, dziadku! – odkrzyknąłem i odwróciłem się w jego stronę po raz ostatni, aby posłać mu uspokajający uśmiech, zaraz po tym nacisnąłem klamkę w drzwiach i wyszedłem z domku.

Na lekko drżących nogach skierowałem się w stronę stajni. Mógłbym tam polecieć, ale wolałem mieć towarzystwo w postaci Jaśminy. Może to i trochę nienormalne, ale wolałem gadać do konia niż do siebie, on przynajmniej mnie słuchał. Podszedłem do klaczy i przywitałem się z nią głaszcząc ją po chrapach.

– Boisz się? – usłyszałem głos Sulima, na co się wzdrygnąłem ze strachu, a zaraz po tym odwróciłem głowę w tamtą stronę. W wejściu przy stajni stał Sulim i z założonymi rękoma wpatrywał się we mnie.

Silos [Zakończone] bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz