Ukryte pragnienia

85 13 0
                                    

Sulim

Stałem i wpatrywałem się w konie skubiące trawę. Czasami jedynie odwracałem wzrok od tego widoku, aby spojrzeć czy Sawin radzi sobie w zakopywaniu kamienia z symbolem ognia i swojego pióra, które położył na nim, aby nikt o złych zamiarach go nie odkopał.

– Co jeśli malary znowu je wykopią? – dotarł do mnie cichy głos Sawina.

– Raczej nie będą skłonne do tego. Gdy sobie słodko spałeś zdążyłem porozmawiać z dziadkiem i mówił, że malary nie przepadają w ogóle za ludzkim zapachem. Dotykałeś kamienia, więc raczej nie będą chętne  znowu go zabrać – poinformowałem spokojnym głosem – Jeśli już przestałeś bawić się w ziemi to możemy w końcu się stąd zbierać zanim słońce zajdzie?

– Coś ty taki niecierpliwy dzisiaj? Ciągle mnie tylko poganiasz – mruknął Sawin lekko poirytowany – Słońce niedawno co wstało, więc raczej tak szybko nie zejdzie.

W sumie sam do końca nie wiedziałem dlaczego tak się spieszę. Po prostu nie chciałem przebywać jedynie w towarzystwie Sawina. Te kilka ostatnich dni dało mi nieźle w kość. Miałem dość tego co czuję do niego. Jak przyłapuję się na tym, że patrzę na Sawina o wiele dłużej niż to byłoby konieczne. Jak muszę się w każdym moim ruchu pilnować, aby on nie dostrzegł niczego. Chociaż i tak wiem, że do najmądrzejszych należy to nawet on może zauważyć co do niego czuję. Podczas ostatniej nocy jak przyszpiliłem go do ściany miałem ochotę posmakować jego różanych ust dopiero po jego słowach zdołałem się otrząsnąć z tego amoku. Tym co powiedział dał mi do zrozumienia, że zauważył, że coś tutaj nie gra, a jak dalej będę na tyle nieostrożny może dowiedzieć się jeszcze więcej. Jak skończymy z tymi kamieniami muszę się od niego jak najszybciej odsunąć zanim nie uczynię coś czego będę żałować do końca życia.

– Nie mam już ochoty znosić twojego towarzystwa przez cały czas – mruknąłem marszcząc brwi – Skończyłeś?

– Myślisz, że ja mam ochotę znosić twoje? Nie, nie mam – prychnął i podniósł się z kucek – Skończyłem, możemy ruszać dalej.

Pokiwałem jedynie głową i podszedłem do Lazura. Tylko on jeden wie o mojej tajemnicy. Przecież nigdy nie powiem Gnieratowi czy Amaliji, że podoba mi się własny brat, a w sumie to jedynie przyszywany. Ale i tak wychowaliśmy się razem, więc nie powinienem czuć do niego nic więcej niż miłości braterskiej czy czegoś w tym stylu.

Jechaliśmy na północny wschód gdzie miał znajdować się przedostatni kamień. Miałem nadzieję, że znajdował się on zakopany i nie będziemy musieli go dodatkowo jeszcze szukać.

Sawin dogonił mnie na Jaśminie i razem jechaliśmy do następnego celu naszej podróży. Słońce było już w zenicie, ale mimo tego nie było zbyt gorąco. Nielicznie drzewa, które znajdowały się tutaj, poprzez wiatr poruszały swoimi gałęziami na których znajdowało się coraz mniej liści.

– Dlaczego malar zjadł to mięso, co mu dałem? – spytał nagle Sawin wyrywając mnie z zamyślenia.

– Co? – spytałem głupio nie wiedząc o co mu chodzi.

– No mówiłeś, że malary nie przepadają za ludzkim zapachem, więc dlaczego zjadł to mięso?

– Zastanowiłeś się w ogóle nad tym? Pomyśl i sam sobie odpowiedz na to pytanie – odparłem oschle mając dość musieć znosić jego głupotę.

– No, nie wiem. Powiedz mi – zaczął marudzić, a jedynie przewróciłem oczami – Sulim, no powiedz mi.

– Gdybyś był bardzo głodny i ktoś by ci dał jedzenie to widząc je co byś zrobił? – spytałem spoglądając na niego. Miałem nadzieję, że dzięki tej podpowiedzi już raczej sam dopowie sobie resztę.

– Więc to tak, rozumiem! – krzyknął uradowany Sawin – Oczywiście, że bym je zjadł.

– Brawo! – miałem ochotę zaklaskać w dłonie, ale wolałem trzymać się wodzy. Nie chcę zaliczyć kolejnego upadku jak kilka dni temu, co Sawin musiał mnie zawozić z powrotem do Silos. Wołałbym nie dostarczać nam obu jeszcze dodatkowych atrakcji podczas tej misji.

***

Dojazd na miejsce, w którym prawdopodobnie miał znajdować się kamień zajął nam dość szybko. Silos było małym miasteczkiem, więc jeżdżenie po jego granicy nie zajmowało aż tak dużo czasu. No chyba, że w międzyczasie napotyka się na jakąś ulewę i trzeba się schować w durnej jaskini.

– Jak myślisz w jaki sposób będzie oznaczone to miejsce? – spytał Sawin zsuwając się z konia na ziemię.

Pierwsze miejsce porastała niebieska trawa, co miało oznaczać kamień z symbolem wody. Kolejne miejsce było rozkopane, ale i tak na ziemi były widoczne małe płomyki ognia, które było otoczone miejsce. Na szczęście nie robiły one nikomu krzywdy, więc Sawin bez problemu mógł go ponownie zakopać.

– W zależności od tego jaki kamień będzie zakopany, ale jeśli ziemi to pewnie jakieś kwiatki albo coś w tym stylu – odparłem zamyślony. Nie miałem pojęcia jak mogłoby wyglądać miejsce zakopania kamienia z symbolem powietrza. Nic sensownego nie przychodziło mi jak na razie do głowy.

Wpatrywałem się w ziemię i szukałem. Ciągle przyłapywałem się na tym, że moje myśli wędrują gdzie indziej. Nie znosiłem nie znać odpowiedzi na jakiś temat, irytowało mnie to szczególnie.

– Tutaj rosną czerwone tulipany! – krzyknął Sawin zachwycony – Kiedyś słyszałem, że oznaczają miłość. Jak myślisz Sulim, prawda to?

Poczułem się zawstydzony jak jeszcze nigdy, przez co automatycznie ukryłem twarz w dłoniach. Odetchnąłem głęboko i spojrzałem wkurzony na Sawina.

– Jasne, Sawin, teraz zajmuj się znaczeniem jakiś badyli! – krzyknąłem kręcąc głową z politowania – Że też Silos pozostaje w rękach takiego głupka.

– Przestań mnie tak nazywać! Zadałem ci tylko pytanie, a ty już od razu musisz wyzywać od głupków. Jakoś przez noc nie się nie stało, a przez jedno pytanie to może Silos przestanie istnieć – mruknął oburzony marszcząc brwi – Miałem na myśli, że tylko tutaj rosną tulipany i sądzę, że właśnie znalazłem to miejsce gdzie znajduje się kamień.

Poczułem się jeszcze bardziej zażenowany całą tą sytuacją. Naskoczyłem na Sawina, a przecież nic takiego nie zrobił. Coraz trudniej było mi nad sobą panować, chyba powinienem zrobić sobie jak najszybciej przerwę od przebywania z nim, zanim zrobię coś czego będę prawdopodobnie żałować do końca życia.

– Wybacz, nie powinienem na ciebie krzyczeć. Nie wyspałem się i sądziłem, że znowu jest tak jak z tą liścianką – rzekłem i podrapałem się z nerwów po karku – W takim razie kop, a ja przejdę się i pooddycham świeżym powietrzem.

– Nic się nie stało – odparł zdziwiony. Rzadko kiedy przepraszałem i przyznawałem się do błędu, więc nie dziwię się, że był tym nieźle zaskoczony – Rzeczywiście, pewnie mało spałeś. Jak wrócimy do domu powinieneś się zdrzemnąć.

Mruknąłem tylko na potwierdzenie i poszedłem się przejść zanim oszaleję. Nie powinienem tak reagować. Jeśli chciałem, aby Sawin nigdy się nie domyślił to chyba właśnie złą drogę wybrałem. Powinienem w końcu zacząć zachowywać się normalnie. Niestety łatwiej było powiedzieć niż rzeczywiście to zrobić.

Silos [Zakończone] bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz