Niebieska trawa

102 14 3
                                    

Uklęknąłem, aby mieć lepszy widok na drogę. Pewnie przez to bardzo głupio wyglądałem patrząc na każde ziarenko piasku, ale za bardzo mnie to nie obchodziło. Miałem przecież przed sobą o wiele ważniejsze i godne zadanie. jakim było uratowanie Silos oraz oczywiście jego mieszkańców.

– Nie ma tu żadnego głupiego kamienia – mruknąłem rozglądając się uważnie gdy w pewnym momencie moje spojrzenie wylądowało na pewnej rzeczy, a usta mimowolnie rozciągnęły mi się w ogromnym uśmiechu– Ej, Sulim, zobacz co znalazłem, liścianka tutaj jest i to jeszcze w papierku! – krzyknąłem zachwycony.

Liścianka była najrzadszym cukierkiem w Silos. Można było ją dostać tylko w jeden dzień w roku gdy wódz obchodził swoje urodziny. Jednak niezależnie czy się było dorosłym czy dzieckiem każdy szalał za słodkim i małym cukierkiem, który po wzięciu do ust prawie natychmiast rozpuszczał się na języku.

– Sawin, ty debilu! – wrzasnął na mnie Sulim i zdzielił mnie dłonią po głowie, na co krzyknąłem bardziej będąc zaskoczony tym niż z bólu – Mamy szukać kamienia, a nie słodyczy. Chyba dziadek nie mógł wpaść na gorszy pomysł niż tobie powierzyć los całego Silos.

– Sam jesteś debilem – prychnąłem w odpowiedzi – No szukam tego kamienia przecież, liściankę znalazłem tylko przez przypadek, a ty już musiałeś się na mnie wydrzeć.

– To szukaj tego co masz szukać, a nie słodyczy! – krzyknął i zaczął rozglądać się po trawie, która rosła wzdłuż drogi.

Podniosłem się z drogi i zacząłem przeszukiwać spojrzeniem trawę gdy nagle mój wzrok został przyciągnięty przez kępę, która była w niebieskim kolorze.

– Ej, Sulim, tutaj jest niebieska trawa! – krzyknąłem będąc zarazem zaskoczony i zafascynowany tym znaleziskiem.

Mój brat podszedł do mnie i również spojrzał na to rzadko spotykane zjawisko.

– Brawo, mój głupiutki braciszku, chyba właśnie znalazłeś to miejsce – wyciągnął rękę i zmierzwił mi włosy, na co przewróciłem oczami – To teraz, ja idę zrobić sobie popołudniową drzemkę, a tobie życzę miłej zabawy z owadami mieszkającymi w glebie – zaśmiał się i zanim się zorientowałem odszedł kawałek dalej, a następnie zdjął swoją wierzchnie okrycie, aby rozłożyć je na trawie, po czym sam położył się na nim.

– Sulim! Dlaczego mi nie chcesz pomóc w kopaniu?! – wrzasnąłem wkurzony, że to ja muszę wykonywać brudną robotę.

– Obiecałem ci przecież, że nie będę się zbliżać do kamieni! – odkrzyknął radośnie, a ja jedynie jeszcze bardziej wkurzony zgiąłem palce w pięść i próbowałem się uspokoić. Wiedziałem, że ma rację, ale kopanie pewnie zajmie mi wieki, a przy okazji muszę to robić samymi dłońmi, przez co również nie mam ani odrobiny motywacji, aby zacząć.

Jedyną pozytywną rzeczą było to, że ze zeszłej nocy padało dzięki czemu łatwiej było kopać w ziemi. Wyrwałem kępę niebieskiej trawy, aby dostać się do gleby.

Gdy coraz więcej czasu mijało zdarzało mi się słyszeć jak Sulim rzuca jakieś ciche uwagi w stylu: ,,Dlaczego tyle ci to zajmuje?". Ale puszczałem to mimo uszu, nie miałem czasu, aby akurat teraz wdawać się z nim w jakieś bezsensowne kłótnie. Dłonie miałem całe ubrudzone, więc gdy moim oczom ukazał się kawałek kamienia z symbolem kropli, co chyba miało oznaczać wodę, na mojej twarzy od razu pojawił się ogromny uśmiech.

– Sulim, znalazłem! – wrzasnąłem i wyjąłem kamień z dziury.

– Naprawdę?! – spytał Sulim podnosząc się z pozycji leżącej.

Przewróciłem zniecierpliwiony oczami. Wkurzyło mnie, że mi nie uwierzył. Podszedłem do niego z kamieniem i mu pokazałem.

– Tylko nie bierz do ręki – pouczyłem go gdyby przypadkiem zapomniał o tym co mówił wcześniej dziadek.

– Dobra robota – pochwalił mnie podnosząc swoje kąciki ust, przez co jego wargi rozciągnęły się w łagodnym uśmiechu – A teraz zakop ten kamień z powrotem.

– Co?! Dlaczego mam go zakopywać skoro dopiero co go odkopałem? – spytałem patrząc na niego, jakby był dziwakiem, który oszalał i biegał z siekierą po Silos.

– Głupku, myślenie nie boli – westchnął – Ten kamień jest potrzebny do bariery, jeśli go weźmiesz ze sobą to raczej jeszcze bardziej ją naruszysz – rzekł siląc się na spokojny ton.

– To po co mamy je wykopywać? Chyba jasne jest, że będzie z daleka widać gdyby gleba była naruszona. Myślę, że tak po prostu ludzie nie chodzą po granicy Silos i nie kopią w ziemi – stwierdziłem dalej nie widząc sensu w myśleniu Sulima.

– Sawin, ja o tym wiem, ale teraz gdy bariera jest naruszona naprawdę dziwne rzeczy mogą się dziać. Pewnie już wszystkie magiczne istoty usłyszały co dzieje się w Silos, a wtedy doprowadzenie gleby do takiego stanu, że nie widać czy ktoś ją naruszył czy nie to dla nich bardzo łatwa rzecz – tłumaczył powoli patrząc mi w oczy, aby upewnić się, że wszystko pojmuję – Dziadek powiedział nam tylko, że bariera została naruszona, ale nie wiadomo ile dokładnie kamieni zniknęło, dlatego trzeba się upewnić, że wszystkie są na miejscu.

– A jaką mamy pewność, że kamień nie zostanie wyjęty po naszym odejściu? – spytałem od razu gdy to pytanie pojawiło się w mojej głowie.

– Przemień się, ja wyrwę ci pióro, a potem zakopiesz kamień z piórem – odparł ze spokojem.

– Że co?! – wykrzyknąłem zszokowany – Po co tam moje pióro?

– Czy ty kiedykolwiek czytałeś albo słyszałeś jakie mamy moce gdy się przemieniamy? – spytał marszcząc brwi – Ignoranci bachor – prychnął i pokręcił z politowaniem głową – Jesteśmy niewidzialni dla istot, które mają złe intencje, jeśli dasz tam swoje pióro to kamień stanie się niewidoczny dla nich.

– Aaa, rozumiem! – krzyknąłem zachwycony, nie miałem pojęcia o czymś takim – Mogłeś mi o tym powiedzieć wtedy przed testem, a nie straszyć mnie tym, że umrę – wytknąłem mu i udałem oburzonego.

Czekałem aż Sulim odpowie mi w jakiś sposób, ale on tylko popatrzył się w bok, a na jego czole pojawiła zmarszczka. Gdy zobaczył, że się w niego wpatruję od razu odwzajemnił moje spojrzenie, a jego twarz na powrót stała się spokojna.

– Mamy tak czekać do nocy czy się w końcu przemienisz? – spytał lekko zniecierpliwiony.

– Jasne, już się przemieniam – mruknąłem. Mógłbym się jeszcze z nim pokłócić dlaczego to ja mam się niby przemieniać i ma mi wyrywać pióra, ale wolałem już zamilknąć, bo w końcu zostalibyśmy tutaj do nocy sprzeczając się o tą czy inną głupotę.

Położyłem kamień na ziemi, a potem pomyślałem o Sulimie. Zaraz po tym poczułem ból w klatce piersiowej, a następnie jakbym był rozrywany na strzępy. Ciekawe czy kiedykolwiek przyzwyczaję się do tej przemiany i nie będę zwracać uwagi na ten ból?

Sulim zbliżył się do mnie i pogłaskał mnie palcem wskazującym po łepku, przez co popatrzyłem na niego wkurzony.

– No co? – spytał uśmiechając się niewinnie – Zawsze chciałem się przekonać jak miękkie są pióra sowy.

Dlaczego nie jestem jakimś drapieżnym ptakiem? Chętnie bym mu teraz zrobił jakąś wielką krzywdę. Moje piękne rozmyślania przerwał ból z pleców. Zaraz po tym Sulim pokazał mi pióro, które trzymał w palcach.

Przemieniłem się z powrotem i wyrwałem mu z palców swoje pióro, a następnie schyliłem się, aby podnieść kamień. Na szczęście zakopanie tego zajęło mi o wiele mniej czasu niż odkopywanie, więc po chwili było już po wszystkim.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu Sulima, ale on już czekał na grzbiecie Lazura gotowy na kolejny cel naszej misji jakim było znalezienie następnego kamienia. Uśmiechnąłem się delikatnie na ten widok, a następnie ruszyłem w stronę Jaśminy.

Silos [Zakończone] bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz