rozdział 1

203 20 7
                                    

Zacząłem żałować, że tu przyszedłem, cały czas jechało obok mnie auto, czarna audi. Były przyciemnione szyby przez co nie widziałem kto tam jest. Miałem przeczucie, że dziś jeszcze coś się odwali. Miałem racje.

Zatrzymałem się na chwile w celu „zawiązania buta", auto zwolniło. Byłem przerażony. Postanowiłem się cofnąć, pojazd również to zrobił. Pomyślałem, że wejdę do żabki, na całe szczęście miałem przy sobie około dziesięć złotych, więc wszedłem tam w celu kupienia czegoś. Kiedy byłem w sklepie, do środka wszedł dosyć wysoki mężczyzna. Miał on brązowe włosy, ubrany był w czarną bluzę marki „fila", oraz dresy. Mogło się zdawać, iż jest całkowicie normalny, miał jednak okulary przeciwsłoneczne. Było to conajmniej dziwnie, w końcu była zima, po co mu one?

Nie zastanawiając się dłużej nad tym, podszedłem do kasy z energetykiem. Wyszedłem, a brunet za mną, ku mojemu zdziwieniu auto stało przed sklepem. Chciałem odczekać chwile, może się czegoś dowiem. Otworzyłem więc kupiony przeze mnie przed chwilą napój i go piłem. Mężczyzna stał obok i palił. Nic się nie działo więc poszedłem dalej, on jednak ruszył za mną. Kiedy był on kilka metrów za mną wszedłem w jakąś uliczkę, nie musiałem długo czekać, on też się tu zjawił.

— No gratulacje Kruszel! — Powiedziałem sam do siebie w głowie, chyba nie mogłem zrobić nic głupszego.

Kiedy stał już bardzo blisko mnie, w moich oczach zebrały się łzy, ręce trzęsły mi się jednocześnie z zimna, jak i ze strachu. Brunet podszedł tak blisko mnie, że nasze twarze dzieliły centymetry. Nie byłem w stanie nic powiedzieć. Jednak w momencie w którym on się odezwał, zamarłem.
— Co tam Maruś? — powiedział zdejmując okulary. Miał piękne błękitne oczy. Jego spojrzenie było takie spokojne, jednak u mnie wywoływało ogromny strach. Ale do cholery skąd ten typ zna moje imię!? Gdy to usłyszałem myślałem, że tam padnę. — Nie bój się mnie — nadal nie byłem w stanie wydusić z sobie ani jednego słowa. Stałem przed nim w bez ruchy wpatrując się w te piękne niebieskie oczy.

Minęło kilka minut i jakimś cudem udało mi się wypowiedzieć jedno zdanie — A-ale... skąd znasz m-moje imię...? — dawno, aż tak bardzo się nie bałem, serce waliło mi jak szalone, ledwo stałem na nogach. Niebieskooki olał moje pytanie, zresztą tak jak ja jego.

— Jestem Łukasz — uśmiechnął się w moją stronę, ukazując tym samym dołeczki. Muszę przyznać, iż był nieziemsko przystojny. Co ja miałem mu teraz powiedzieć? „Miło Cię poznać"? No chyba nie. Nie do końca chyba do mnie docierało co się dzieje, czułem się jakbym był naćpany.

Odsunął się ode mnie trochę, lecz nadal był zbyt blisko. Po chwili jednak, odszedł. Poszedł w drugą stronę. Może to on był właścicielem audi? Szczerze, to w tej chwili nie byłem w stanie jakoś dogłębnie o tym myśleć. Byłem zdezorientowany. Przez chwile pomyślałem, że to koniec wrażeń na dziś.

Niestety się myliłem...









Haiii!
Przepraszam za błędy.
I od razu ostrzegam, że następny rozdział będzie okropny.

Rozdziały mają się pojawiać co tydzień w sobotę lub niedziele czy wtedy kiedy napisze?

Miłego ranka/dnia/wieczoru/nocy/
Do następnego baii! 💖




(Jak ja tęskniłam za tym pożegnaniem xd)

Don't let me die  || K x K ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz