– Panno Pestko, proszę przepisać to do komputera. – Usłyszałam tuż nad uchem, a sekundę później na moim biurku wylądował plik ręcznie zapisanych kartek.
Podniosłam wzrok znad telefonu, na którym grałam w pasjansa, bo nie miałam nic lepszego do roboty, i spojrzałam na stojącego obok Dziurowicza. Jak zwykle miał na sobie niezbyt modny garnitur i wyraz twarzy, który zniechęcał do nawiązania jakiegokolwiek kontaktu. A więc to chyba jednak jego standardowa mina.
– Mam na imię Anastazja – przypomniałam, mając nadzieję, że to niedorzeczne przezwisko, jakie mi nadał, odejdzie szybko w zapomnienie.
– Chyba już ustaliliśmy, że nie będę się kłopotał używaniem czegoś tak wymyślnego – mruknął w odpowiedzi. – Proszę to przepisać – powtórzył, zanim zdążyłam się wtrącić, i wskazał na leżące na biurku kartki. – Liczę, że szybko się pani z tym uwinie. W końcu to młode pokolenie to nic innego nie robi, tylko klika w te wszystkie klawiatury – dodał z wyraźną dezaprobatą.
Miałam zamiar bronić honoru swoich rówieśników i zaznaczyć, że komputery niezwykle ułatwiają życie, zwłaszcza jeśli chodzi o kwestie pisania różnych urzędowych pism, ale ostatecznie dałam za wygraną. Dziurowicz wyglądał na człowieka, którego nawet najbardziej górnolotne argumenty nie będą w stanie przekonać do pójścia z duchem czasu. Ten typ tak po prostu miał. Trzymam się tego, co znam, nawet jeśli to oznacza, że będę sto lat za murzynami.
– Oczywiście, panie mecenasie – odparłam słodkim tonem, od którego prawie mnie zemdliło. – Niezwłocznie się za to zabiorę.
– Doskonale – odparł. – Proszę potem to wydrukować i zostawić w moim gabinecie. Teraz wychodzę na spotkanie z klientem. Nie wiem, kiedy wrócę.
Nie czekając na moją reakcję, ruszył w stronę wyjścia z kancelarii. Ja natomiast niczym torpeda zerwałam się z krzesła i popędziłam za nim.
– A czy mogłabym pójść z panem? – spytałam, starając się nie zagradzać mu drogi, ale znaleźć się w polu jego widzenia. – Na spotkanie z klientem – doprecyzowałam, kiedy spojrzał na mnie niezrozumiale.
Szczerze mówiąc, nie liczyłam na to, że się zgodzi, ale musiałam chociaż spróbować. Nie chciałam być taką pozbawioną pewności siebie dziewczynką, która podkula ogon po pierwszym niepowodzeniu. Jeśli chciałam coś osiągnąć, musiałam walczyć o swoje. Może i wyjdę na natrętną, ale innego sposobu na Dziurowicza chyba nie było. Będę truć mu dupę, aż zgodzi się na moje czynne uczestnictwo w swoich sprawach.
– Przed chwilą przydzieliłem pani zadanie, które wyklucza się z opuszczeniem kancelarii – odparł rzeczowo, nie zwalniając kroku.
– Tak, wiem, ale przepisaniem tych dokumentów mógłby się przecież zająć ktoś inny – nie dawałam za wygraną, za co zostałam zgromiona wzrokiem. – Naprawdę zależy mi na tym, aby poznać zawód karnisty od kuchni. A jak mam to zrobić, jeśli nie towarzysząc panu w spotkaniach? – dodałam, już niemal z desperacją w głosie.
Mogłam się jeszcze rozpłakać, ale to chyba nie zrobiłoby na Dziurowiczu nawet najmniejszego wrażenia. Naprawdę dawno nie spotkałam tak nieczułego i głuchego na potrzeby innych człowieka. To już nawet wykładowcy na studiach byli bardziej przychylni i empatyczni. Czy naprawdę musiałam trafić na takiego gbura, który miał w głębokim poważaniu nawet moje imię?
– Proszę tak nie lamentować – odparł, kiedy otworzyły się przed nim drzwi windy. – Może innym razem – dodał pozbawionym jakichkolwiek emocji tonem głosu, po czym wsiadł do windy, nawet na mnie nie spoglądając.
No po prostu pięknie. Mogłam spróbować biec za nim schodami, ale czułam, że i tak nic bym tym nie wskórała. Po raz kolejny musiałam pogodzić się z porażką, chociaż wolałabym, aby to słowo zniknęło z mojego słownika. Cóż jednak mogłam zrobić? Niektórych ludzi niczym nie da się przekonać do zmiany swoich racji. I na moje nieszczęście mój patron był właśnie jednym z nich. Jak tak dalej pójdzie, to chyba będę musiała schować się w bagażniku jego auta, żeby mnie gdziekolwiek ze sobą zabrał. O ile wcześniej, jakimś cudem, uda mi się zdobyć upoważnienie na dostęp do zamkniętego, podziemnego parkingu. Ta, chyba mogę sobie tylko o tym pomarzyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/221849539-288-k356096.jpg)
CZYTASZ
Dla mnie Pestka! (Pestka #1)
Narrativa generaleAnastazja Brańska od zawsze wierzyła, że ciężka praca i upór to podstawowe składniki przepisu na sukces. Dlatego też wybierając kancelarię prawną, w której miała odbyć aplikację, nie wahała się ani chwili. To musiała być Karlicki&Lubczynko - najleps...