Rodzinna akcja.

210 6 1
                                    

Parę dni później. 

Bruno na chwilę musiał odpuścić pracę, poprosił Samuela aby zajął się interesami ufał mu.. Był jego przyjacielem od wielu lat, zawsze mógł na niego liczyć. Odkąd odnowili znajomość mogą na sobie polegać. Bruno starał się codziennie bywać w szpitalu u córki, dzisiaj pojechał z nim Jordy. 

- Gdzie ja jestem? Co się ze mną stało? - zapytała zdezorientowana Rose. 

- Jesteś w szpitalu. - powiedział Ojciec. - Wszystko dobrze. - zapytał. 

- Lekko boli mnie głowa. - powoli mrugała. - Co się stało? 

- Po walce źle się poczułaś, zemdlałaś i jesteś na obserwacji. 

- A kiedy wyjdę? - zapytała. 

- Porozmawiam z lekarzem. - wstał. - Masz jeszcze jednego gościa. 

- Nie.. Tato. - odpowiedziała ale on wyszedł. - Źle wyglądam. - zasłoniła się kołdrą i zamknęłam oczy. 

- Cześć. - Jordy podszedł do dziewczyny. - wziął ją za rękę, lekko dotykając. - Martwiłem się. - mrugnął kilkukrotnie. 

- Nie chcę żebyś na mnie patrzył. - odpowiedziała lekko się wychylając. - Mam parę siniaków, jestem nieumalowana źle wyglądam. 

- Jesteś piękna. - ucałował ją w dłoń. - Proszę. 

- Przestań. - po policzkach zaczęły spływać jej łzy. 

- Rose. - splótł ciasno nasze dłonie, i uśmiechnął się ciepło. - Nie ważne jak wyglądasz. - przeczesał swoje włosy. - Martwiłem się, nie mogłem spać, czekałem aż będę mógł ciebie odwiedzić. - jego oczy lekko się zaszkliły. - Kocham Ciebie. - wyszeptał. 

- Jordy. - uśmiechnęła się. - Kocham Ciebie. 

Chłopak pochylił głowę nad dziewczyną, i lekko musnął jej usta. Po czym zatracili się w pocałunku, dziewczyna odczuwała jeszcze ból ale z każdym następnym pocałunkiem wydawał sie być mniejszy. Nie chcieli przerywać tej chwili, ale Ojciec dziewczyny wszedł do sali. 

- Serio?! - zmrużyła oczy. - Dowiedziałeś się czegoś? - poprawiła poduszkę i wygodnie usiadła na łóżku. 

- Tak. Do końca tego tygodnia, jeszcze będziesz musiała zostać tutaj. Nie martw się.. Sam i Mitch będą tutaj cały czas, nikt nie proszony tutaj nie wejdzie. 

- Mam nadzieję.. Inaczej sama się z nimi rozliczę. - zacisnęła zęby. - Obiecuję. 

- Wiem Kochanie, znam ciebie. 

- Jordy. - spojrzałam ja chłopaka. - Mógłbyś zostawić nas na chwilę? - schowałam kosmyk włosów na uchem. 

- Jasne. Wpadnę później Piękna. - pocałował mnie w dłoń. 

- Jordy, poczekaj podwiozę ciebie. 

- Dziękuję. - kiwnął głową i wyszedł. 

- Tato.. - westchnęła. - Nie wiem od czego zacząć. Dobra. - zebrała się na to ważne pytanie. - Mam tutaj parę zdjęć, nagranie i powiedz mi prawdę. Nie owijaj w bawełnę.

Ojciec obejrzał nagranie, przejrzał kilka zdjęć.. Nie wiedział co ma powiedzieć. 

- Nowy wspólnik? - uniosłam brew.

- Nie. - pokiwał głową. - Kto to jest? - zapytał. - Skąd masz te zdjęcia? 

- Uspokój się. - powiedziałam spokojnie. - Jak tylko wyjdę, zajmę się tym. - zapewniłam go. - Proszę. Pozwól mi. 

Córka Mafii.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz