Logan nie wiedział o całej zaistniałej sytuacji. Wrócił do domu, po ciężkim dniu.
- Dzięki chłopaki! - krzyknął do kolegów, którzy go podwieźli. - Widzimy się niedługo! - machnął na pożegnanie.
Poszedł do kuchni po butelkę wody i wszedł do pokoju, aby wziąć prysznic. Na jutro nie planował nic, chciał odpocząć tak po prostu. W międzyczasie zgłodniał, więc zszedł na dół do kuchni gdzie przygotowywał sobie coś do jedzenia.
- Jesteś już? - zapytał Bruno.
- Tak. - pokiwał głową. - Przyszedłem coś zjeść, przed chwilą właśnie wróciłem.
- Możemy porozmawiać? - zapytał i usiadł przy wyspie.
- Jasne. - przysiadł się do mężczyzny. - Coś się stało? - zapytał.
- Tak. - pokiwał głową. - Twoja matka się wyprowadziła, bo znalazła sobie nowego faceta. - jego twarz nie wyrażała żadnych emocji.
- Od dawna wam się nie układało. - wzruszył ramionami. - Więc prędzej czy później, ona i tak by odeszła.
- Co? - zdziwił się.
- Tak. Znam moją matkę.. - zacisnął zęby. - Nie wiem czy powinienem to mówić.. - zawahał się przez chwilę. - To może chwilę potrwać, to dłuższa historia.
- Mów. Bruno spojrzał na Logana i pozwolił mu dokończyć.
- Jak wstąpiłem do zespołu, to jej się to nie spodobało ciągle mi wytykała, że powinienem iść na medycynę tak jak chciała. To było jej marzenie. - pokręcił głową. - Tak, na początku miałem tak zrobić, ale potem zmieniłem zdanie, może to kiedyś minie.
- No dobra. - pokazała ręką aby mówił dalej. - Rozwijaj to.
- Ostatnio usłyszałem jej rozmowę, że jak wyczyści twoje konto to będzie mogła wyjechać.. I zostawić tutaj wszystko. Wspomniała też o mnie, że jak wychowała bachora to ma wolne.. Wtedy się mega zdenerwowałem. Zrobiłem jej ogromną awanturę po czym spoliczkowała mnie, nie przeprosiła. I powiedziała, że byłem dzieckiem z przypadku, że nie powinienem się urodzić bo nie chciała mnie. Wtedy wygarnąłem jej to co myślę. A ona nic sobie z tego nie zrobiła. - zacisnął pięść. - Olała mnie. Własnego syna. Nie odzywałem się do niej.. Aż przyszła parę dni temu, przeprosiła mnie. Myślała, że jej wybaczę, ale tego nie zrobiłem. Niech tak myśli. - uśmiechnął się łobuzersko. - Powiedziała, że jak wyczyści twoje konto to przeleje mi połowę. Jak znalazła nowego faceta, to powiedziała, że możemy z nim zamieszkać.
- Znasz tego gościa? - zapytał z ciekawości.
- Tak. - kiwnął głową. - Dzisiaj w czasie lunchu podjechali pod studio i pojechaliśmy na obiad. - Nazywa się John Davies i mieszka jakiś kawałek za centrum w dużym domu, to bardziej taka willa.
- Jesteś.. - pokręcił głową, patrząc na chłopaka. - Nawet nie wiesz jak mi pomogłeś.
- Nie ma problemu. - uśmiechnął się.
Bruno wiedział już co i jak zrobić, ale na razie czekał na odpowiedni moment. Wrócił do swojego biura i spędził tam większość nocy. Jordy poprosił Ojca aby pojechał z nim do Rose. Zgodził się zabrali ze sobą Natalie. Pielęgniarka poznała chłopaka więc od razu zostali wpuszczeni. Ochroniarz zmrużył oczy przypominając sobie chłopaka. Kiwnął głową, że mogą wejść.
- Rose. - Jordy podszedł do łóżka, gdzie spała dziewczyna i odkrył kołdrę.
- Nie ma jej? - zdziwiła się Natalia.
- Ale jak? - Jordy wytrzeszczył oczy. - Przecież. - rozglądał się po sali.
- Dzień dobry. - do środka weszła dziewczyna. - Sam. - otworzyła drzwi. - Dlaczego nie powiedziałeś, że mam gości? - zwinęła usta w ciekną linię.
- Ups. - wzruszyła ramionami, z uśmiechem.
- Dziękuję. - zamknęła drzwi. - Dzień dobry. - przywitała się z gośćmi. - Przepraszam za niego, ale byłam na badaniach.
- Jak się czujesz? - zapytał Samuel.
- Dziękuję. Już lepiej. Bardzo miło, że Państwo przyszli. - usiadła na łóżku.
- Zapomniałabym. - Natalie pokręciła głową. - To wszystko przez ochroniarza. - podniosła papierową torbę z podłogi. - Proszę. - wręczyła ją Rose.
- Dziękuję. - przytuliła kobietę. - Nie trzeba było.
W środku znajdowały się różne kosmetyki, maseczki i inne pielęgnacyjne rzeczy.
- To nowa linia kosmetyczna, chciałam ci to podarować, żebyś mogła ją wypróbować, a teraz jak będziesz w domu to będziesz miała także czas na to.
- Dziękuję bardzo. - uśmiechnęła się. - Ale ja nie zamierzam siedzieć w domu. - zaśmiała się. - Muszę trochę rozprostować kości, poćwiczyć.
- Na żadną walkę się nie wybierasz! - Jordy pogroził palcem Rose. - Nie ma takiej opcji.
- Wiem. Miałam zamiar pojechać do stadniny, tam chcę rozprostować kości.
- Jeździsz konno? - zapytała Natalie.
- Tak. - pokiwałam głową. - Uwielbiam konie, to moja stadnina. Gorąco zapraszam.
- Skorzystam na pewno. - usiadła obok Rose. - Jazda konno podobno dobrze wpływa na pupę. Będę miała piękne pośladki.
- Kochanie, masz idealne proporcje. - powiedział Mąż.
- Samuel. - zmarszczyła brwi.
- Jak tylko wyjdziesz, to od razu musimy się umówić na wspólną jazdę.
- Dzień dobry.. - Bruno odwiedził córkę, mocno się dziwiąc ile ma gości.
- Tato! - uśmiechnęła się na widok Ojca.
- Jak się czujesz? - zapytał, stawiając papierową torbę na stoliku. - Widzę, że masz gości.
- Tak. Powinniśmy sie zbierać. - powiedział Jordy.
- Nie, zostańcie. - złapała chłopaka za dłoń.
Państwo Dixon, Jordy i Bruno zostali jeszcze chwilę z Rose. Potem ojciec dziewczyny poszedł do lekarza. Rose miała zostać wypisana już jutro. Cieszyła się ogromnie. Po obiedzie odwiedził ją Logan z chłopakami.
- Cześć. - pomachał wchodząc. - Możemy? - zapytał.
- Tak, jasne.
- Jak się czujesz? - zapytał Logan.
- Oglądaliśmy twoją walkę! Byłaś świetna! - powiedział James.
- Dokopałaś tamtej lasce! - dodał Carlos.
- Dziękuję. - uśmiechnęła się nieśmiało. - Ale widzicie, teraz jestem tutaj.
- A co tak właściwie się stało?
- Po walce poszłam do pokoju, zaczęło kręcić mi się w głowie, zrobiło mi się ciemno przed oczami i zemdlałam.. A potem znalazłam się tutaj.
- A kiedy wychodzisz? - zapytał James.
- Na szczęście jutro.
- Odpoczniesz trochę. - uśmiechnął się Logan.
- Nie. Muszę trochę rozprostować kości, poćwiczyć.
- Jak to?!
- Wybieram się do stadniny, już się umówiłam z.. No nie do końca koleżanką ale z kobietą która będzie ze mną jeździć. Podobno jazda konna dobrze wpływa na pupę.. I jest od tego bardziej wymodelowana.
- Przecież i tak masz fajną pupę. - powiedział James.
- Co? - wszyscy na niego spojrzeli, a on zaczerwienił się jak burak.
- Dobra nie ważne. - machnął ręką.
Logan z kolegami jeszcze chwilę porozmawiali z Rose.. Nie chcieli jej męczyć, więc wyszli. Następnego dnia miała dostać wypis i opuścić szpital.
CZYTASZ
Córka Mafii.
ActionRodzina Casali - najbardziej rozpoznawalna Mafia w USA. Sieją postrach w wielu stanach, im najbardziej spodobała się Kalifornia.. W większości stanów, mają swoich ludzi. Ale Szef jest tylko jeden.