Rozdział 14

176 5 4
                                    

                                   Marek
Nie przypuszczałem, że będę musiał jechać z byłą Łukasza. Karina nie należy do osób, które lubię. Ja wręcz jej nienawidzę. Zgodziłem się tylko dlatego, bo kocham Łukasza, a wiem, że on martwił się o tą idiotkę. Mam małe przypuszczenia co do tego „pobicia", lecz nie bede się odzywał. Przypadkiem nie dzisiaj.

***

Wraz z Kubańczykiem i Dredziarzem, pojechaliśmy po Karolinę. O 15 mieliśmy być na lotnisku, żeby załatwić wszystkie rzeczy. Podjechaliśmy pod dom Karoliny i zadzwoniłem do niej.

Marek - Karolina my już jesteśmy, pomóc Ci z walizkami?

Karolina - Skończę rysować kreski! Już idę! Pięć minut. - wiedziałem, że nie potrwa to 5 minut, a jednak spieszyło nam się.

Marek - Nie ma takiej opcji. Wychodzisz teraz, albo Kubańczyk Cię przyniesie siłą. Wybieraj.

Karolina - Ale jesteś wredny! Wychodzę. - krzyknęła i rozłączyła się

Tak jak powiedziała, wyszła ze swoją walizką. Miała taką złą minę, że cała nasza ekipa, zaczęła się z niej śmiać. Wrzuciła do bagażnika walizkę i usiadła obok mnie z tyłu.

Karolina - Nienawidzę was! - skrzyżowała ręce na piersi i odwróciła głowę w stronę okna.

Kubańczyk - Kobiety... - powiedział, a ja z Dredziarzem kontynuowaliśmy dokuczanie Karolinie. Nic jej się nie stanie.

***

Gdy dojechaliśmy na lotnisko, czekaliśmy na Łukasza i na tą idiotkę. Czas nam uciekał, a ich nadal nie było. Przez głowę przeszło mi mnóstwo opcji. Bałem się, że Łukasz nadal coś czuję do Kariny, albo że ze mną zerwie. Nie mogłem przestać o tym myśleć. Z resztą, kim ja jestem? Strasznie się boję.

Z myślenia wyrwał mnie głos Dredziarza. Powiedział, że już są. Nie wiem dlaczego, ale zacząłem się bardzo stresować. Łukasz szedł obok Kariny. Karina nie miała praktycznie żadnych blizn na twarzy, tylko jakieś lekkie przebarwienia. I że to niby wielkie „pobicie"? Proszę was. Nie ufam jej, a Łukasz jest naiwny. Nie mówiąc nic, wszedłem do środka budynku. Słyszałem Łukasza, który rozmawia z Karoliną, a mnie krew zalewała. Byłem zazdrosny.

***

Po załatwieniu wszystkich rzeczy, czekaliśmy aż otworzą naszą bramkę. Siedziałem przy oknie i miałem rewelacyjny widok na niebo. Do teraz, nie odzywałem się z Łukaszem ani z nikim. Karina cały czas śmiała się z żartów Łukasza, a ja musiałem na to patrzeć. Patrzyli na siebie, jak za dawnych czasów. Wciąż mam wrażenie, że się kochają, a ja im tylko w tym przeszkadzam.

Poczułem nagle, że ktoś za mną stał. Odwróciłem się i był to Łukasz. Przewróciłem oczami i wróciłem do patrzenia na niebo. Naprawdę nie miałem ochotę z nim rozmawiać. Widok z nim i nią, rozbierał mnie na kawałeczki. Robiło mi się nie dobrze, na ich widok.

Łukasz - Co Ci jest do cholery? - wydusił z siebie Łukasz. Co mi było? Byłem o Ciebie zazdrosny, ale nie chciałem żebyś o tym wiedział, a po za tym wolałeś patrzeć na swoją ex. Pasuje?

Marek - Nic. - powiedziałem bez żadnych emocji.

Łukasz - Nic? Nie odzywasz się do mnie przez cały dzień! Wiesz jak mnie to denerwuje? - wykrzyczał, a ja zacząłem się śmiać mu w twarz.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 10, 2020 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Od nienawiści do prawdziwej miłościWhere stories live. Discover now