gingerbread ❄ clifford

772 79 12
                                    

- Czegoś mi brakuje.

- 200 gram mąki.

- Ile to 200 gram?

Zachichotałam pod nosem, ugniatając jasnobrązową masę, która uporczywie kleiła się do moich rąk. Nie byłam wybitną kucharką, jednak przepis na ciastka, który dostałam od mamy, jeszcze nigdy mnie nie zawiódł. Westchnęłam głęboko, przejeżdżając rękawem bluzki po czole i zerknęłam na stanowisko pracy chłopaka, momentalnie unosząc brwi. Bałagan, jaki panował na jego części blatu był doprawdy nie do opisania. Brudne miski, ociekające bliżej niezidentyfikowanymi cieczami, tworzyły pokaźnego rozmiaru piramidę, niebezpiecznie balansującą nad samą krawędzią stołu. Zmiażdżone skorupki od jajek pałętały się pod jego nogami, a rozlane mleko zostawiło po sobie ślady na różowym fartuszku mojej młodszej siostry, który został przewiązany wokół jego bioder. Hej, upieczmy pierniczki, będzie fajnie.

- Przypomnij mi, żebym nigdy więcej nie wpuszczała cię do kuchni – wychrypiałam, śledząc wzrokiem poczynania chłopaka. Sięgnął po szklankę, stawiając ją na blacie przed sobą. Chwycił słoik, w którym znajdowała się mąka i przechylił go lekko, wsypując jego zawartość do naczynia. Mniejsza część znalazła się w środku, reszta jednak wylądowała na stole, a w górę wzbiła się chmura białego, mącznego pyłu. Zakryłam twarz rękoma nie chcąc, by proszek dostał się do mojego nosa, karcąc się w duchu, że przystałam na propozycję przyjaciela i pozwoliłam mu zrobić własną porcję ciasta. Już na samą myśl o tym, jaki bałagan przyjdzie mi sprzątać, robiło mi się niedobrze.

Powoli opuściłam ręce, otwierając oczy i napotykając zdesperowany wzrok Michaela. Jego czerwone włosy, ledwo widoczne spod sporej warstwy mąki, którą zostały przykryte, opadały mizernie na czoło, wchodząc mu do oczu. Na policzkach chłopaka widniały ciemnobrązowe, kakaowe smugi, a ręce upaćkane były w jasnoniebieskim lukrze.

Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem, zginając się w pół i kładąc prawą rękę na brzuchu. Wiedziałam, że nie powinnam się tak zachowywać, ale widok przyjaciela tak bardzo mnie rozśmieszył, że nie mogłam się powstrzymać.

- Śmiej się, śmiej, proszę bardzo – prychnął, chwytając ostrożnie papierowe ręczniki, stojące na parapecie. - Moje pierniczki są tysiąc razy smaczniejsze. - mruknął, wycierając czyste dłonie o swoje czarne spodnie, by po chwili strzepnąć z włosów biały pył i doprowadzić je do porządku. Nie wątpiłam w jego zdolności kulinarne, jakże bym śmiała! Bez wątpliwości jednak mogłam stwierdzić, że drugim Gordonem Ramsayem to on nie był.

- No co ty nie powiesz – odparłam, zerkając na blachę tkwiącą w piekarniku, z równo ułożonymi kawałkami ciasta, czekającymi na wyrośnięcie.

Jeszcze niecałe 5 minut, a później będziemy mogli zabrać się za dekorowanie, to zdecydowanie moja ulubiona część. Mogłam poddać wodze fantazji i stworzyć prawdziwe dzieła sztuki (jeżeli można tak było nazwać moje marne próby obchodzenia się z lukrowymi pisakami). Oderwałam wzrok od piekarnika, przenosząc go na ubrudzoną miskę, w której chwilę wcześniej znajdował się lukier. Zdziwiłabym się, gdyby po wpuszczeniu Michaela do kuchni panowałby tu nieskazitelny porządek.

Westchnęłam, klękając przed szafką i wyciągnęłam z niej czystą, plastikową miskę, w której miałam zamiar przyrządzić kolejną, cukrową polewę. Wstałam z podłogi i odwróciłam się przodem do blatu, kiedy nagle na mojej twarzy wylądowała spora ilość mąki, wlatując mi do oczu i nosa. Zakaszlałam, przecierając twarz skrawkiem fartucha i uniosłam głowę, napotykając rozbawiony wzrok chłopaka. Chyba sobie ze mnie żartujesz.

- Pożałujesz – wyszeptałam, bez zastanowienia chwytając w dłonie dwa, pokaźnego rozmiaru, kurze jajka. Nim zdążył zareagować, stuknęłam nimi o krawędź miski, wylewając ich zawartość na jego głowę. Zszokowany rozchylił usta, czym prędzej dotykając włosów, pokrytych ciągnącą się mazią. Uśmiechnęłam się szeroko, wycierając mokre ręce o spodnie i odsuwając się na (jak mi się przynajmniej wydawało) bezpieczną odległość. Wiedziałam, że wspólne pieczenie się tak skończy.- Podobno jajka działają lepiej niż najlepsze odżywki – odparłam szybko, uśmiechając się przepraszająco i wyciągając rękę przed siebie, jakby chcąc go od siebie odepchnąć. - Wiem, że nie masz ich za wiele, ale przezorny zawsze ubezpieczony, prawda? - Już po mnie.

- Już po tobie – powtórzył moje słowa, wybierając z brudnej miski pozostałości cynamonowej masy. Uśmiechnął się zadziornie, dostrzegając mój przerażony wzrok. Zacisnęłam powieki, marszcząc z niezadowoleniem nos, kiedy do moich nozdrzy dotarł nieprzyjemny zapach surowego ciasta. Palce Michaela delikatnie dotknęły moich policzków, rozprowadzając lepką i zarazem zimną masę po mojej całej twarzy. Modliłam się tylko, żeby substancja nie znalazła się na moich włosach bo kto wie, czy byłabym w stanie ją potem usunąć.

- Wiesz co? - zaczął nagle, a w jego głosie można było wyczuć lekkie poddenerwowanie. - Może lepiej nie otwieraj tych oczu. Masz ochotę na film? Ja mam bardzo wielką ochotę na film. Chodź, pójdziemy do salonu i obejrzymy jakiś film. – zaproponował, chwytając mnie za ramię i próbując wyprowadzić z pomieszczenia, ciągnąc w stronę gościnnego pokoju.

- Michael, o co chodzi? - zapytałam rozbawiona, rozchylając powieki i kładąc mu rękę na ramieniu. Jego wzrok utkwiony był w piekarniku, z którego unosiła się czarna strużka dymu.

Zaraz, zaraz, czy to moje...

Spanikowana chwyciłam kuchenną rękawicę i podbiegłam do urządzenia, otwierając je na oścież. Ze środka, wraz ze swądem spalonych pierników, wyleciał również ciemny dym, buchając mi prosto w twarz. Odsunęłam się od piekarnika, zrozpaczona. A tak bardzo chciałam je udekorować!

- Uhh, czyli jednak wygrałem? - Michael podrapał się po karku, pytając z nutką nadziei w głosie. Posłałam mu mordercze spojrzenie, zatrzaskując drzwiczki  i wciskając mu w ręce brudną ścierkę. Nie tak szybko, kolego.

- Miłego sprzątania.

przeżyć jutrzejszy dzień (uwierzycie, że wcisnęła mi jeszcze sprawdzian z biologii?), czwartek jakoś zleci, w piątek wigilie klasowe i wolne, moi drodzy! ☃

christmas spirit ❄ 5sosOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz