Rozdział 7 - Chyba gorzej być nie może

8K 118 0
                                    

Szybko ubrałam koszulkę i spodenki i wybiegłam na boso z pokoju, który o dziwo był otwarty. Pobiegłam do drzwi, w których znajdował się klucz. Otwarłam drzwi i wybiegłam na podwórko. Moim oczom ukazał się wielki ogród. W oddali była brama, do której zaczęłam biec. Kiedy już miałam wybiegać brama uruchomiła się i zaczęła otwierać. 
- Cholera co jest. Może Brian mi otworzył, żeby ułatwić ucieczkę – pomyślałam i w tym samym czasie wpadłam na czarną limuzynę. z przyciemnianymi szybami. Odbiłam się od maski samochodu i upadłam na drogę. Po chwili z auta wysiadł starszy mężczyzna o latynoskiej urodzie, niezbyt wysoki z lekką nadwagą. Człowiek ten rozwścieczony zdyscyplinował mnie wzorkiem, patrząc na mnie z równoczesną pogardą. 
Kiedy spojrzałam do tyłu zobaczyłam Briana stojącego w samych spodniach przed domem, który nie zdążył się jeszcze ubrać. Widać, że chłopak był podłamany. Mężczyzna złapał mnie za rękę wciągnął do auta. Podjechaliśmy krótki odcinek pod dom, a on chamsko mnie wypchnął z samochodu. Przewróciłam się i Brian podbiegł do mnie pomagając mi wstać.
- Doszły mnie suchy, że macie się ku sobie i widzę, że Stiven dobrze mi doniósł. Brian, czy ty nie wiesz, że w twoim życiu nie ma miejsca na miłość! – mężczyzna, który najprawdopodobniej był jego szefem wykrzyczał mu w twarz.
Chłopak spuścił wzrok i nie odpowiedział nic. Było mu głupio, ale tym razem nie wypierał się rosnących w nas uczuć.
- Chodźmy do środka – ton mężczyzny trochę złagodniał. Wskazał nam abyśmy weszli w otwarte drzwi. Czułam jego piekący wzrok na moich plecach. Za Bossem weszło dwóch napakowanych goryli, którzy zamknęli za sobą drzwi.
- Co ty sobie kurwa wyobrażasz Brian. Ona Cię omamiła. Gdyby nie mój nieoczekiwany przyjazd już by jej pewnie tu nie było. Jak myślisz fiutem to tracisz czujność, a ta suka to wykorzystała. Popatrz na siebie, jesteś żałosny! – kontynuował dalej awanturę grubawy Latynos
- Teraz posłuchaj mnie laleczko! – skierował się teraz do mnie - skoro tak lubisz seks jak doniósł mi Stiven to znalazłem Ci nowy dom. Jeden z moich znajomych szuka nałożnicy o nietyowej urodzie do zabaw i orgii. Myślę, że się nadasz i dostaniemy za Ciebie trochę kasy. Chłopcy upozorują w akademiku, twoją ucieczkę. Wszyscy pomyślą, że studia były tylko dla Ciebie przepustką wjazdu do USA i otrzymania wizy. Całość ładnie zatuszujemy i wszyscy będą szczęśliwi.
Ten pieprzony buc chce ze mnie zrobić dziwkę. Stiven okazał się żałosną szują, a mój kochany Brian, ani pomyślał, żeby się temu wszystkiemu sprzeciwić. W tej chwili zrozumiałam, że byłam dla niego jedynie zabawką.
Czułam jak łzy napływają mi do oczu. Byłam zdruzgotana. Latynos
natomiast kontynuował wywód:
- Uznałem, że Stiven świetnie wykonał swoją pracę, więc należy mu się nagroda. Wiem, że wpadłaś mu w oko więc dziś będziesz jego deserem. Brian popatrzył na niego z niedowierzaniem. Na jego twarzy pojawił się grymas zbulwersowania i zaskoczenia, co wywołało śmiech u Grubasa.
– Co Brian? Nie lubisz się dzielić? Jak chcesz to zawsze możesz do nich
dołączyć. Właściwie to mogłaby być jednocześnie twoja kara – dzielić się
dupką z kolegą.
O co im chodzi z tymi karami. Pogrzało ich? No to pięknie czeka mnie seks z mężczyzną, którego jeszcze chwilę temu pragnęłam i z tym którego nienawidzę. W sumie to nienawidzę ich obu, za to w co mnie wpakowali.
- Stiven – krzyknął Latynos. – Chodź na dół mam dla Ciebie niespodziankę!
Parszywy zdrajca, kiedy tylko usłyszał głos swojego szefa, zbiegł na dół jakby się paliło.
- Witam. Co za niespodzianka Szefie. – powiedział pieprzony podlizywacz, a mnie zebrało na wymioty.
- Wasza zdobycz chciała dziś uciec, więc należy jej się kara. – znów się
zaczyna, mają jakiś obłęd na punkcie tych kar. – Tobie należy się nagroda
więc możemy to połączyć – zaśmiał się gardłowo.
Stiv popatrzył na mnie rozbierając mnie wzrokiem. Kiedy uciekałam nie zdążyłam założyć biustonosza więc moja koszulka lekko prześwitywała,
opinała moje duże piersi i ukazywała kształt moich sutków. Kiedy jego
wzrok utkwił w tych rejonach czując zażenowanie, zakryłam się rękami.
- Nie krępuj się Kochana i tak wszystko zobaczę i posmakuję – uśmiechnął się do mnie, a ja poczułam paniczny strach.
- Dobra wszystko ustalone, więc będę się z wami żegnał – powiedział
grubas. Kiedy już był w drzwiach odwrócił się mówiąc. – Aha Stiv. Brian ma czynnie uczestniczyć w zabawie. Musi też popatrzeć jak to będzie
kiedy ktoś inny będzie posuwał jego cizię. Niech się przyzwyczaja bo ona
trafi do jednego ze znajomych szejków w wiadomym celu. Czekam na relację z waszej akcji. – powiedział i wyszedł.
Czułam jak świat zawala mi się na głowę. Czułam jak moje ciało
lodowacieje z przerażenia. Podniosłam wzrok na Briana. On patrzył na mnie ze łzami w oczach, a jednak postanowił nic nie robić. Chwilę milczenia przerwał Stiven:
- No, ale ja to mam szczęście. Chciałem Cię mieć i dziś będziesz moja. –odpowiedział dumny z siebie. Przybliżył się do mnie tak, że uwięził mnie między szafką, a swoim ciałem. Jego biodra przyciskały mnie z całej siły, a jego oddech łaskotał moją szyję. Miałam wrażenie, że zaraz się nam mnie rzuci, a Brian będzie biernym świadkiem tych wydarzeń. Czułam strach przed tym napaleńcem i ogromny żal do blondyna.
– Idź do pokoju, wyciągnij bieliznę, którą kupił Ci twój chłoptaś. Wybiorę strój, w który ubierzesz się na naszą prywatną imprezkę. – przerażenie
podcinało mi nogi.
Nagle Brian nie wytrzymał, podbiegł do Stiva i przytwierdził go do ściany.
Uderzył go z pięścią w nos i zaczął przyduszać.
- Masz ostatnią szansę, żeby przestać, bo zadzwonię do szefa i opowiem
o całej scenie zazdrości, co nie skończy się dobrze, ani dla Ciebie, ani dla twojej (a właściwie już naszej) kochaneczki. – wysapał zdrajca
- Nie jesteś tego wart - Brian puścił go i wyszedł z domu bez słowa zostawiając mnie sam na sam z tym zboczeńcem. Moje serce znów rozbiło się na tysiąc maleńkich kawałków. Jeszcze chwile wpatrywałam się
w zatrzaśnięte drzwi, po czym przeniosłam wzrok na Stivena. Strach i panika zaczęły dawać o sobie znać. Na jego palące spojrzenie zaczęłam
się cofać.
- Co Ty tu jeszcze robisz? Biegnij na górę szukać fatałaszków, bo zaraz
przyjdę coś wybrać. Ubierzesz się, a za 15 minut spotkamy się w naszych
lochach. Skoro Twój kochaś nie chce do nas dołączyć to zaczniemy sami.
Wbiegłam po schodach potykając się o własne nogi. Chciałam zabarykadować się od środka, lecz wiedziałam, że to nie wiele zmieni.
Pobije mnie i weźmie co będzie chciał. Mój pieprzony wybawca stchórzył i schował głowę w piasek, zostawiając mnie na pastwę losu. Łzy płynęły strumieniami po moich policzkach, a serce bolało niemiłosiernie.
Usłyszałam, że ktoś idzie po schodach. Przez moment miałam nadzieję, że to Brian się opamiętał. Niestety to Stiv przyszedł bawić się w projektanta mody erotycznej. Bałam się niemiłosiernie. Wiedziałam, że w każdej chwili może się na mnie rzucić. Chłopak podszedł do łóżka wysypując wszystkie zakupy, które zrobił wcześniej Brian. Podniósł czarny biustonosz, podtrzymujący, który nie zakrywa piersi i bardzo kuse stringi.
Dodał też czarne boa z piór i kazał włożyć szpilki. Na chwilę zostawił mnie w pokoju, gdzie miałam wyszykować się na jego ucztę.
Chwilę później byłam gotowa. Ubrana w bardzo skromną bieliznę nie
zasłaniającą prawie niczego, piórkowym boa i szpilkach. Chłopak zjawił się po mnie i zaprowadził do znajomego mi pokoju w piwnicy. Kiedy szłam w pół naga przez dom, modliłam się w duchu żeby nie spotkać Adama lub Roba, bo będę jeszcze bardziej zażenowana. Na szczęście nikt nie stanął na naszej drodze i spokojnie doszliśmy do zamierzonego miejsca. Patrząc na pokój uświadomiłam sobie, że mogłabym tu być jedynie z Brianem.
Przypominałam sobie nasze chwile. Łzy znów zaczęły napływać mi do oczu
- Co się łamiesz. On nie jest tobą zainteresowany. Zostawił Cię do mojej dyspozycji .To chyba o czymś świadczy. – no tak, miał rację.
Chwycił mnie, przyciskając się do mojego ciała i ściskając lewy pośladek –Zobaczysz jak to robią prawdziwi mężczyźni – powiedział i zaczął zdzierać ze mnie stanik.
- Ty prawdziwym mężczyzną? Chyba kpisz. Jesteś zwykłym zdrajcą
i dupowłazem waszego szefuncia – zanim się spostrzegłam dostałam
w twarz. Uderzenie było tak mocne, że przewróciłam się na ziemię
- Zamknij mordę! – wykrzyczał do mnie wkurwiony i kiedy podszedł
do mnie po raz kolejny. Schylił się na de mną leżącą na zimnej podłodze i
zdarł ze mnie stringi. Klęknął przede mną i rozpiął spodnie wyciągając
swojego obleśnego penisa. Rozchylił moje nogi, a ja rzucałam się jak ryba w wodzie. Dostałam kolejny policzek. Chycił mnie za gardło i zaczął
przyduszać. Powoli zaczęłam opadać z sił. Moje ruchy stawały się coraz
wolniejsze.
- Albo się uspokoisz, albo cię uduszę! – wykrzyczał do mnie, a ja z braku
powietrza zobaczyłam mroczki przed oczami. – Będziesz grzeczna?
Nic nie odpowiedziałam. Kiedy poluzował uścisk na mojej szyi zaczęłam łapać powietrze. On w tym czasie rozsunął moje nogi i pieścił swojego kutasa, szykując go do ataku. Kiedy zbliżył się do mnie poczułam zapach jego potu. Muskularne ciało przygniatało mnie do podłogi. Jedną ręką złapał moje obie dłonie układając je nad głową, a drugą celował swoim penisem. Zamknęłam oczy czekając na najgorsze. Już nic mnie nie mogło wybawić. Kiedy czekałam pierwszego pchnięcia, usłyszałam szarpanie za
klamkę.
- Co, mamy widownię. Pewnie których z chłopaków chce popatrzeć. A może chcą sobie trochę ulżyć? – i znów chrapowaty śmiech wywołujący u mnie odruch wymiotny
– Brian co ty tu robisz? – spoważniał Stiven
Kiedy zobaczyłam chłopaka w drzwiach ulżyło mi. Poczułam jakby
częściowo spadł mi kamień z serca. Wiedziałam, że nie uniknę akcji ze
Stivem, jednak z nim u boku łatwiej będzie mi pokonać przeciwności.
Widząc mnie nagą i bezbronną na podłodze, zrozumiał sytuację. Spojrzał na Stivena i wiedział, że przerwał mu w gwałcie. Na jego twarzy pojawiła
się wściekłość.
- Boss kazał się stawić, więc jestem. – odpowiedział beztrosko. Cholera. ten palant o mało mnie nie zgwałcił, a blondasek będzie udawał, że nic się nie wydażyło. Przecież miał świadomość całej sytuacji. Za co Stiven powinien oberwać. Chłopak natomiast zachowywał się zupełnie beztrosko.
– To co jakie mamy plany? – skierował się do bruneta, a ja poczułam rozsadzającą mnie wściekłość. A więc on przyszedł się dobrze mpobawić, a nie ocalić mnie.
Podniósł mnie z podłogi i szepnął mi na ucho:
– Jestem tu dla Ciebie. Pomogę Ci przez to przebrnąć. Przepraszam, że nie mogę temu zapobiec. Nie chcę żeby potraktował Cię jak dmuchaną lalkę.
Położył mnie delikatnie na sofie. Pogłaskał po głowie i podszedł do Stivena ustalić scenariusz nocy. Ja natomiast nie wiedziałam co mam myśleć. Było we mnie tyle sprzecznych myśli. Z jednej strony cieszyłam się, że mnie nie zostawił i przyszedł. Z drugiej przerażało mnie to co zamierzają zrobić. A może przyszedł skorzystać po raz ostatni z okazji zabawienia się? A może coś do mnie czuje, jednak nie jest to na tyle silne żeby sprzeciwić się temu całemu Bossowi? W jakie bagno się wpakowałam…

ZniewolonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz