POV SHINYA
Kiedy się obudziłem była, 06:37. Na ósmą trzeba się stawić na kolejnej naradzie wojskowej. Super, jak ja mam zrobić tak, żeby nie wpaść na Kureto kiedy będę sam. Wiem, co to znaczy. Więcej siniaków i może nawet jakieś rany cięte. Ziewnąłem i poprawiłem koszulkę, która zsunęła mi się z ramienia. Och Kami, co za wstyd. Pokazałem się Gurenowi w takim stroju. Wżyciu się takiego wstydu nie najadłem. A poza tym widziałem Gurena bez koszulki. Tak się cieszę, że nie zauważył mojej czerwonej twarzy. Ja nigdy, ale to nigdy nie rumieniłem się przy nikim i wolę, żeby tak pozostało. Nie płakałem też przed nikim. No może raz przed Mahiru-Nee-San. Ale to było w dzieciństwie, kiedy jeszcze byliśmy w dobrych relacjach. Wszystko się zmieniło, kiedy poznaliśmy Gurena. Wiedziała, że się w nim zakochałem i robiła wszystko, żebym nie był zbyt blisko niego. Stała się dla mnie taka wredna i zimna. Chociaż nigdy nie dałem jej do zrozumienia, że chce odbić jej chłopaka. Jednak mimo tego, jaka była, przepłakałem całą noc, kiedy dowiedziałem się, że nie żyje. Mimo wszystko to nadal była moja kochana Nee-San. Dlatego teraz tak troszczę się o Shinoe mimo tego, że tego nie okazuje. Jest moją jedyną siostrą. Kiedy to wszystko się stało, miała 12 lat. Ja miałem 15. Teraz mam 19, a Shinoa 16. Wspieraliśmy się nawzajem. Ale ja jednocześnie musiałem wspierać Gurena, który był w rozsypce po utracie ukochanej, mimo że wtedy byłem w depresji. Tylko Shinoa o tym wiedziała. Ale dosyć tego rozpamiętywania. Co było, to było. Nie cofnę czasu.
Wstałem z kanapy, założyłem kapcie i pomaszerowałem do kuchni. Aby odwdzięczyć się Gurenowi za to, że mnie przenocował zrobię mu śniadanie. Kiedy skończyłem postawiłem wszystko na stole. Oparłem o kubek z kawą karteczkę i wkładając do ust tosta z dżemem i wyszedłem z jego mieszkania. Kiedy znalazłem się poza budynkiem pożałowałem, że nie założyłem dłuższej piżamy. Szybko pobiegłem do samochodu szczękając zębami. Wsiadłem do środka, ustawiłem ogrzewanie na maksa i przekręciłem kluczyk w stacyjce. Złapałem za kierownicę, wcisnąłem pedał gazu i wyjechałem z parkingu.
POV GUREN
Ze snu obudził mnie zapach jedzenia. Szybko wyskoczyłem z łóżka całkowicie rozbudzony i poczłapałem do kuchni. Na stole stał talerz z jajecznicą i bekonem, a obok niego parujący kubek kawy. Lekko zdziwiony usiadłem na krzesełku i już miałem chwycić za widelec, kiedy zobaczyłem karteczkę opartą o kubek. Wziąłem ją do ręki i zacząłem czytać.
"Dzień dobry śpiochu. Mam nadzieję, że dobrze Ci się spało. Zrobiłem Ci śniadanie w ramach podziękowań, bo wiem, że ty znów poszedłbyś do pracy z pustym żołądkiem. Swoją drogą musisz bardziej o siebie dbać. Nie zapomnij o naradzie wojskowej. Zaczyna się o 08:00. Jak znów się spóźnisz Kureto urwie ci głowę, a i moją śmierć to przyspieszy. Do zobaczenia.
-Shinya"
Na mojej twarzy pojawił się mały uśmiech.
-Shinya, nie zasłużyłem na ciebie.
-Prawda. Nie zasłużyłeś na niego. - na krześle po drugiej stronie stołu pojawiła się fioletowo włosa Mahiru.
-Cicho bądź kobieto. Daj mi zjeść w spokoju. - zacząłem jeść, obserwowany przez demona. Nie miałem pojęcia, że Shinya umie gotować i to tak dobrze.
-To Shinya gotował Shinoy, zanim przeprowadziła się do Mitsuby.
-He, nie wiedziałem.
-Dużo rzeczy o nim nie wiesz.
-A ty niby wiesz?
-Jasne, że tak. W końcu jestem jego kochaną Nee-San.
-Mahiru ty nie żyjesz. Jak niby możesz wiedzieć o nim więcej niż ja? I nie wiem, czy możesz nazywać siebie jego Nee-San po tym jak go traktowałaś.
-Nie jesteś lepszy.
-Dobra, znikaj. - wystawiła mi język i zniknęła. Skończyłem jeść, wypiłem kawę i włożyłem naczynia do zmywarki. Wróciłem do sypialni, założyłem mundur i poprawiłem włosy. Przypiąłem pochwę do paska i schowałem do niej miecz. Wyszedłem z mieszkania zakluczyłem drzwi i wyszedłem z budynku. Wsiadłem do samochodu wyjechałem z parkingu i ruszyłem w stronę siedziby głównej przygotowując się mentalnie na strasznie nudną narade wojskową.
"Shinya naprawdę na ciebie nie zasługuje"