POV SHINYA
Nie mam pojęcia jak to się stało. Nie wieże, że on naprawdę chciał mi to zrobić. Gdyby Byakkomaru nie zmaterializował się sam z siebie, bez mojego rozkazu, on...on by...on...
Nawet nie chce o tym myśleć. Boję się. Tak bardzo się boję. Nadal czuje jego dotyk na swoim ciele. Czuję się taki....brudny. Nie chcę tak się czuć. To...to okropne. Nie mam pojęcia jak udało mi uciec. Dziwię się, że nie pobiegł za mną. Chyba był zbyt oszołomiony, żeby zareagować w porę. Nie wiem jak udało mi się dojechać do kompleksów apartamentowych, w których mieszka Guren nie powodując wypadku bo nie widziałem praktycznie nic przez łzy, które co i rusz spływały mi po policzkach. Wysiadłem z samochodu i szybko pobiegłem do budynku. Kody znalazłem się przed mieszkaniem Gurena, zacząłem walić w drzwi.
-Idę! Idę! Pali się czy co?! - ze środka usłyszałem krzyk. Guren pośpiesz się. Po chwili drzwi się otworzyły, a ja nie czekając, aż coś powie wtuliłem się w niego i pozwoliłem, aby szloch w końcu uciekł z moich ust.POV GUREN
Kiedy otworzyłem drzwi pierwsze co zobaczyłem to złamane niebieskie oczy Shinyi, zanim wtulił się we mnie szlochając.
Jego ciało drżało ze strachu w moich objęciach. Nigdy nie widziałem go w aż tak złym stanie. Bez słowa wszedłem z nim do środka uważając, żeby się nie potknąć i nie zranić tej kruchej istoty, która obejmowała moją klatkę piersiową jakby od tego zależało jego życie. W taki sposób dotarliśmy do salonu. Żeby było wygodnie nam obu usiadłem na kanapie, a jego wciągnąłem na swoje kolana obejmując go mocno, chcąc desperacko go uspokoić. Nienawidzę widzieć go w takim stanie. Moje serce wtedy zawsze zaciska się boleśnie. To są właśnie takie momenty, w których wygląda tak bezbronne i krucho jakby najmniejszy podmuch wiatru mógł go rozbić na tysiące małych kawałków. Wiem, jak bardzo nienawidzi się tak czuć. - Gu-Guren bo-boję si-się. Nie...nie ch-chcę ta-tam wrac... wracać. - wyszlochał dławiąc się własnymi słowami.-Ćććć...Nie martw się nie wrócisz tam. Nie ma takiej opcji. Który to był?
-na moje pytanie zaczął się trząść jeszcze bardziej i zacisnął palce mocniej na mojej koszulce. To chyba nie właściwy czas na to pytanie."Baka za wcześnie na takie pytanie"
W głowie usłyszałem głos Mahiru.
"Damare. Sama jesteś baka. Zdaje sobie sprawę z tego, że jest za wcześnie."
"To po co zadajesz takie pytania?"
"Po gówno"
"Niegrzeczny"
Z myśli wyrwał mnie głos Shinyi. - Se...Se...Sei...Sei... Seishiro....-wydukał wtulając twarz bardziej w moją klatkę piersiową. Nigdy nie widziałem żeby bał się tak bardzo.
- On...on pró-próbował... próbował m-mnie....z...z...
zgwa...zgwał-zgwałcić...
-z jego ust uciekł udręczony krzyk, świadczący o tym jak cierpiał. Seishiro... Seishiro chciał...chciał go zgwałcić? Odebrać mu dziewictwo? To ten mięczak go złamał. Nie, nie tylko on. Cały przeklęty rud Hiiragich go złamał. Złamali go jak porcelanową lalkę. Oni... Oni złamali moją lalkę. Hiiragi złamali moją cenną lalkę. Zapłacą, wszyscy zapłacą. Kureto, Seishiro, wszyscy.
- G-Guren, boję się...- szepnął.-Spokojnie. Ze mną nic Ci nie grozi. Jesteś bezpieczny. Obiecuję. - pocałowałem go w czubek głowy. Oparłem się plecami o kanapę, pozwalając by Shinya dalej płakał w moją koszulkę. Nim się obejrzałem zasnął w moich ramionach. Ostrożnie wstałem podnosząc go i uważając, żeby go nie upuścić, co było banalnie proste biorąc pod uwagę jego wagę i moją ponadprzeciętną siłę, zaniosłem go do swojej sypialni i położyłem go na swoim łóżku. Wyjąłem z szafy cienki koc i przykryłem go nim. Odgarnąłem grzywke z jego twarzy i pocałowałem go w czoło przed wyjściem. Shinya płakał tak długo, że nawet nie zaóważyłem, kiedy na zewnątrz się zciemniło. Rozłożyłem kanapę i położyłem się na niej wpatrując się w sufit. Moja nienawiść do rodu Hiiragich osiągnęła punkt krytyczny. Jak oni mogli złamać tak moją lalkę, moją piękną, delikatną lalkę.
"Oho, więc teraz Shinya jest twój?"
"Damare. Nie, nie jest. Jeszcze."
"Guren"
"Czego?"
"Nie rób nic głupiego. Wiem, że Shinya nie wytrzyma jeśli cię straci."
"Nie mam pojęcia o czy ty mówisz?"
"Po prostu obiecaj mi, że nie zrobisz nic głupiego... Dla Shinyi."
"Dobrze, obiecuję"
"I to chciałam usłyszeć. Dobranoc Guren"
"Dobranoc...Mahiru"
Moje oczy zaczęły się zamykać. Walczyłem przez chwilę ze snem, ale w końcu poddałem się i oddałem się w objęcia Morfeusza, zapadając w sen bez snów.