we don't need to know

1.4K 63 76
                                    

W wieku dojrzewania wszystko staje się jednym wielkim znakiem zapytania i powalającą niewiadomą.

Kim jesteśmy, jacy jesteśmy, co lubimy, kim chcemy być... i wiele więcej.

Dojrzewanie daje nieźle po dupie.

Bycie nastolatkiem nie jest proste i nigdy nie było. Beztroskie lata, które mają opinię tych najpiękniejszych w naszym życiu, kiedy nie wiesz już kim jesteś, bo na pewno nie tą samą osobą co dwa lata temu, nie są wcale takie wspaniałe. To prawda zbierasz nowe doświadczenia, ale nie zawsze te dobre. Twoje ciało przechodzi transformację, a poglądy zmieniają diametralnie. Nagle masz poczucie, że możesz zrobić wszystko, a potem czujesz się jak ostatni śmieć. Ludzie wokół ciebie zmieniają się szybciej niż ty zmieniasz skarpetki, a na dodatek czujesz się jakbyś stał w miejscu, dalej będąc tym małym, chudym chłopcem z Brooklynu, którego tyłek za każdym razem ratuje wierny przyjaciel.

Steve miał to szczęście, że mimo okresu dojrzewania nie poróżnił się zbytnio ze swoim towarzyszem. Przechodzili przez to razem, trwali przy sobie. Gdy jednemu było ciężko, drugi był dla niego. Przychodził z pomocną dłonią oraz repertuarem niespotykanych ciekawostek i żartów, by poprawić humor przyjacielowi.

Mówili sobie o wszystkim, bo nie mieli czego się wstydzić. Wychodzili z założenia, że lepiej jest się zwyczajnie wygadać, żeby poczuć się lepiej. Znali się na wylot, można powiedzieć, że jak łyse konie. Jako dzieci nie mieli przed sobą tajemnic, a teraz gdy oboje mieli na karku już szesnaście wiosen, mieli coraz więcej problemów, o których było im ciężko mówić. Może nie tyle, co problemów, ale zaczynali wątpić w to kim są, czego chcą i co lubią, jak to mają w zwyczaju nastolatkowie.

Steve i Bucky uwielbiali leżeć wieczorami na dachu kamienicy, patrzeć w gwiazdy i gdybać na każdy temat. Snuli najdziwniejsze teorie, które często nie miały większego sensu. Mówili głośno, co myślą i o czym marzą. Jednak nie na tyle głośno, by słyszał ich ktoś poza nimi.

Społeczeństwo było bezlitosne i ograniczone. Jednak to właśnie w nim się wychowali i to jakie wartości wyznawali oraz jakie poglądy głosili inni mieszkańcy, ich rówieśnicy, rodzice i ich znajomi, ukształtowało w tej niesfornej dwójce przyjaciół jakieś przekonania. Czuli, że to wszystko było z góry narzucone, a wyjście przed szereg równało się z samobójstwem, jednak między sobą mogli mówić i robić co im się żywnie podobało. Takie właśnie jest bycie nastolatkiem. Przeciwstawianie się systemowi oraz podważanie wszystkiego, spróbowanie każdej możliwej rzeczy, bo od tego właśnie jest młodość.

Młodość jest po to by popełniać błędy, a potem się na nich nie uczyć i popełniać je jeszcze raz.

Gdybanie na każdy możliwy temat było hobby numer jeden Steve'a i Bucky'ego, a podważanie systemu i nudnych przekonań tego świata było dla nich jak chleb powszedni. Cóż, bardziej dla Steve'a, ponieważ Bucky z wiekiem mimowolnie stawał się kolejnym szarym człowiekiem Nowego Jorku.

Steve był jak jego odskocznia do miejsca, w którym może być sobą. Wyciągał z niego ostatnie iskierki kreatywności i ciekawości świata, który skrywał tak wiele. A Steve miał zbyt wiele tego wszystkiego, czego ograniczona społeczność nie mogła stłumić. Jego błyskotliwość i ciekawość, bardzo imponowała Jamesowi, a temperament Rogersa, był czymś, co bardzo cenił i uwielbiał.

Podważanie ograniczonych przekonań ludności Nowego Jorku nie miało końca. Wyśmiewali to, że mężczyzna musi być głową rodziny, gdyż kobieta byłaby w stanie zrobić to tak samo dobrze jak on; to, że odmienność w czarno białym świecie była tak bardzo źle traktowana, gdy w ich przekonaniu była czymś niezwykłym.

Było wiele rzeczy, z którymi się nie zgadzali.

Od dłuższego czasu Bucky'emu chodziła po głowie myśl, dotycząca związków międzyludzkich. W społeczeństwie związkiem idealnym można było nazwać kobietę i mężczyznę, którzy darzą się wzajemnie pięknym uczuciem. Bucky mniej więcej wiedział o czym mowa. Miał powodzenie u dziewczyn i to nie małe, co od zawsze doprowadzało małego Steve'a do szału.

middle of somewhere | stucky oneshotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz