I. Rozmowy, Dzień Pierwszy |poprawiony|

52 4 2
                                    

- Och, d-dzień dobry - przywitała się Kre'fey.

Dziewczyna była zaskoczona; nie przewidywała bowiem tak szybkiego połączenia się w Mocy z nieznajomym. Teoretycznie to nawet nie sądziła, że uda się to niemalże od razu. Mogłoby się w takim razie wydawać, że teraz wszystko pójdzie jak z płatka - w końcu ta najtrudniejsza część okazała się nie być taka trudna. Szkopuł tkwił jednak w tym, że Kre'fey nie miała pojęcia jak powinna rozegrać dalszą część planu w taki sposób, aby ta konwersacja nie okazała się być pierwszą i zarazem ostatnią.

Na słowa dziewczyny chłopak szybko odwrócił się w stronę rogu kwatery, z którego dobiegał melodyjny, lecz lekko onieśmielony głos. Mężczyzna był zdezorientowany, w jego kajucie nie przebywał nikt poza nim samym, więc jakim cudem usłyszał kogoś obcego?
Rozejrzał się po całym pomieszczeniu. Właśnie miał zamiar z niego wychodzić, więc stał przy drzwiach umiejscowionych w samym rogu pokoju. Tak, jak się spodziewał, nie znalazł nikogo kto mógłby się do niego odezwać. Utwierdziło to go w przekonaniu, że się przesłyszał lub był to jedynie urywek rozmowy szturmowców chodzących po korytarzach krążownika. Odwrócił się w stronę drzwi, po czym sięgnął dłonią do panela kontrolnego, aby je otworzyć.

- To nie było żadne echo ani głosy w twojej głowie - damski ton znów dał o sobie znać, w odpowiedzi na co mężczyzna zastygł w miejscu z uniesioną ręką. Pośród wypowiadanych słów można było dosłuchać się lekkiego rozbawienia - Chociaż w teorii, to jestem głosem w twojej głowie, ale nie jest to oznaka jakiejś choroby, to zamierzony efekt - Kre'fey stwierdziła, że oszczędzi sobie oficjalnej rozmowy. Chciała jak najszybciej zdobyć zaufanie swojego rozmówcy, choć wiedziała, że nie będzie to należało do najprostszych czynności.

- Kim jesteś i dlaczego cię słyszę? - wychrypiał chłopak podnosząc swój głos. Odszedł z rogu kajuty i szybkim krokiem dotarł do jej środka ciągle się rozglądając. Jego postawa wobec nieznajomej od razu okazała się być agresywna (nie było to jednak coś, co zaskoczyło dziewczynę, teoretycznie rzecz biorąc, to nawet nie spodziewała się jakiegokolwiek innego zachowania), nie miał ochoty na kontaktowanie się z kimkolwiek, a zwłaszcza z osobą, która siedziała w jego umyśle - Przestań czytać w moich myślach - dodał, z każdym wypowiedzianym słowem stając się coraz bardziej rozdrażnionym.

- To ty przestań, przecież nie dowiem się więcej niż tyle, na ile mi pozwolisz - dziewczyna odpowiedziała tonem nieznoszącym sprzeciwu - I uspokój się, wiem, że to niezręczne, mi do końca też się to nie podoba, ale jeżeli zaczniesz że mną współpracować - w tym momencie zrobiła krótka przerwę i rozłożyła ręce symbolizując otwartość wobec rozmówcy, jednak nie przyniosło to żadnego skutku, ponieważ zapomniała, że przecież nikt jej nie widzi - Obojgu nam będzie łatwiej - mówiła spokojnie, lecz z nutą stanowczości. Nie chciała, aby chłopak poczuł się przez nią atakowany, ale również nie mogła pozwolić na utracenie jakiegokolwiek respektu - Na tym etapie znajomsocin nie powiem ci kim jestem ani dlaczego akurat ty musisz że mną rozmawiać, więc nawet o to nie pytaj. W ogóle się nie znamy, a uwierz mi, to są dosyć osobiste zagadnienia. Chociaż przyznam, że są konieczne do tego, abyś mnie zrozumiał.

Mężczyzna milczał. Kre'fey nie była pewna, czy nie wie co powinien odpowiedzieć, czy po prostu nie ma zamiaru dalej dyskutować.
On sam jednak wiedział, że powodem tej ciszy jest narastający w nim gniew. Cała ta sytuacja była czystym absurdem - dlaczego miałby tracić swój czas na pogaduszki z kimś, kogo nawet nie zna? Dodatkowo bardzo nie spodobało mu się to, że dziewczyna z łatwością grzebie w jego umyśle. Nikt nigdy wcześniej nie odważył się tego dokonać.

- Osobista to jest zawartość moich myśli, które bezczelnie czytasz! - wykrzyczał nagle do miejsca, w którym mogłaby znajdować się dziewczyna gdyby ją widział. Po tych słowach w samym środku swojej głowy, niczym własną myśl, usłyszał ironiczny szept: "Ach tak, przypuszczam, że ty tego nigdy nie robiłeś?"

- Skąd możesz akurat to wiedzieć? - zadał kolejne pytanie, tym razem nieco spokojniej. Chłopak nie miał pojęcia, skąd tajemnicza dziewczyna może posiadać informacje na temat jego umiejętności. Przecież nie pozwolił, aby sama się tego dowiedziała.

- A widzisz? Wiem o tobie znacznie więcej niż możesz sobie wyobrazić. Za to ty - Kre'fey zrobiła kolejną pauzę, aby dodać dramaturgii oraz pokazać, że to ona ma kontrolę nad tą rozmową - Ty nie wiesz o mnie kompletnie nic. Nie znasz mojego imienia, nie wiesz gdzie jestem, KIM jestem, więc kto stoi teraz na wygranej pozycji? - odparła triumfalnie Kre'fey. Jeżeli ta kwestia nie zaintrygowałaby mężczyzny i nie sprawiła, że ich kolejne połączenia doszłyby do skutku, to nie wiedziała co jeszcze innego mogłoby pomóc.

Jej rozmówca milczał kolejny raz. Nie wiedział, co powiedzieć. Stał w miejscu wpatrując się bezustannie w przestrzeń przed nim i próbując odpowiednio dobrać słowa. Był zaniepokojony tą sytuacją. Wszystko to stawiało go w bardzo niewygodnym położeniu. Obawiał się tego, że każde jego słowo może zostać wykorzystane przeciwko jemu albo nawet całemu Najwyższemu Porządkowi. Nie wiedział, czy dziewczyna jest członkiem Ruchu Oporu, czy też może jest kimś wysłanym przez Snoke'a, aby potwierdzić stopień lojalności. Wyczuwał jednak coś, czego nie potrafił przywołać do swojej pamięci. W każdym razie, rozmówczyni miała rację - nie znał o niej ani jednej informacji, a nieznajomość swojego wroga zawsze prowadzi do przegranej.

A to była rzecz, której bał się najbardziej.

Dziewczyna cierpliwie czekała, co w pewnym stopniu mu pomagało. W końcu głośno wypuścił powietrze z płuc i zapytał.
- Czy kiedykolwiek wcześniej cię spotkałem? - w tym momencie usłyszał, że Kre'fey już chciała mu odpowiedzieć, ale przerwał jej kontynuując swoją wypowiedź - Tak, nie wiem kim jesteś i dlaczego nadal z tobą rozmawiam, ale wyczuwam w tobie coś znajomego - powiedział tak spokojnie, jak jeszcze do tej pory nie mówił. Postanowił przybrać inną taktykę. Zebrał nerwy na wodzy i za wszelką cenę chciał zdobyć zaufanie dziewczyny.

To pytanie było dla Kre'fey największym zaskoczeniem. Nie sadziła, że jedynie przez kontakt głosowy mężczyzna będzie w stanie to poczuć. Było to niebezpieczne, gdyby jakimś cudem dowiedział się więcej, zagroziłoby to powodzeniu całej misji. Słowa te zdekoncentrowały ją na tyle mocno, że połączenie między nimi lekko się zachwiało. Dziewczyna cicho przeklęła pod nosem i szybko zdwoiła wysiłki, dzięki czemu wszystko się ustabilizowało. Miała świadomość, że incydent ten nie umknie na uwadze mężczyzny.

- Nie, nigdy wcześniej mnie nie spotkałeś. Ja ciebie również nie - dodała pospiesznie. Była na siebie zła - jak mogła pozwolić na tę chwilę słabości?

- Skąd ta pewność? - chłopak zapytał kolejny już raz. Kre'fey nie pomyliła się - szczegół, jakim była nietrwałość ich połączenia sprawił, że mężczyzna poczuł się śmielej. Pierwsze potknięcie, teraz czekał tylko na kolejne.

- Po prostu to wiem. Ty też kiedyś się dowiesz. Jest tylko jeden warunek: będziesz musiał jeszcze kiedyś ze mną porozmawiać, Kylo - powiedziała Kre'fey, po czym całkowicie przerwała łączność. Wcale nie chciała, żeby ta konwersacja trwała tak krótko, jednak jej błąd nie pozostawiał innego wyboru.

Na pokładzie krążownika Najwyższego Porządku, w kwaterze Kylo Rena zapanowała głucha cisza.

jasna strona ciemności || a star wars storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz