Drogi czytelniku!
Tak wiem żadko się spotykamy tutaj.
Ale prosze abyś narazie nie odsłuchiwał piosenki tej u góry👆😹.
Powiem ci kiedy ją włączyć, ponieważ...daje świetny klimacik (Tak wiem idealny argument)
Dobra bo przynudzam
Miłego czytania 💕
•••(Perspektywa Connora)
Ubrałem jak najszybciej jakiekolwiek ubrania. Nie wiedziałem gdzie poszła. Jak na zawołanie zadzwonił telefon, a raczej dostałem wiadomość.
Numer nieznany: Przyjdź do Dark Star, a chociaż sie pożegnasz.
C.CNie wierze, polazłeś na czystą śmierć. Poczułem, że moja dioda zrobiła, się czerwona.
Byłem wściekły, chciałem jej wykrzyczeć jak bardzo sie martwie. Byłem zawiedziony, ale zarazem bałem, sie że coś jej sie stanie.
Nagle zauważyłem, ze dotarłem pod Dark Star, wielki budek robił wrazenie. Udałem się do środka, oczywiście przez tylne drzwi. Było dosc ciemno, oświetlałem sobie drogę, latarką w telefonie. Ku mojemu zdziwieniu wpadłem na solidne drzwi. Lekko je uchyliłem. To co tam zobaczyłem... przeraziło mnie.
Schowałem sie za starymi skrzyniami.
Na środku pokoju było zwykle drewniane krzesło, na nim siedziała Viva, wyglądała jak by już nie żyła. Twarz miała bladą, wręcz pozbawioną koloru, jej błękitne tęczówki, poblakły, były szare bez jakiejkolwiek nadzieji. Bluzę miała przesiąkniętą krwią i tyrium. Cierpiała...
Przed nią stał jakiś facet, dokonałem analizy twarzy. Był to Conrad Corral. Mąż Moniki Corral, no i ojciec Veroniki.-Myślałaś że przechytrzysz mnie ? -Powiedział mężczyzna triumfalnym tonem.
-Tak, a wiesz czemu? Bo podobno idiotów najłatwiej oszukać.
-Szmata!-Po pomieszczeniu rozległ się głośny krzyk dziewczyny, mężczyzna wbił jej w ramie strzykawkę z nieznaną mi substancją.-Nie licz na regenerację ten środek cie osłabia, wręcz zabija...jak trucizna.-Kucnął przed nią.-Mogliśmy się świetnie zabawić, w sumie dalej możemy.-Powiedział łapiąc za jej bluzę.
-Zostaw mnie zobaczeńcu!-Krzyczała Vi.
W tej chwili, coś we mnie pękło. Odsłoniłem się z ukrycia.-O prosze, Pan wybawiciel przybył brakuje tylko białego konia, i normalnie jak w bajce.-Mężczyzna obrócił, sie w moją stronę.
-Zostaw ją-Złapałem za broń mierząc prosto miedzy jego oczy.
-To teraz powiem ci prawde, o tej twojej dziewczynie. Wiesz że kiedyś ćpała? Albo może że puszczała, się na prawo i lewo za chajs? Nie ? No jak mi przykro.
-Kłamiesz!-Wlrzyczałem.
-Connor...to prawda-Wzrok dziewczyny pokierował skierował, się na mnie.
-O matko kocham te zwroty akcji-Mężczyzna zaśmiał się.
Nie mogłem w to uwierzyć, ile ona musiała przejść.
-Rozumiesz teraz? Takie osoby jak ona nie nadają się do tego świata, świata gdzie żądza idealni-Po tych słowach Conrad wystrzelił ze swojego pistoletu pocisk, prosto w brzuch Vi.
-A..-Dziewczyna zemdlała.
Bez wachania, wytzreliłem w brzuch mężczyźnie.-Zła decyzja Connor, będziesz tego żałować-Wyjęczała na ostatnim dechu.
-Vi!?-Podniegłem do dziewczyny, zemdlała jej stan był nie stabilny już wczesniej wezwałem pomoc, a teraz wysłałem sygnał po pogotowie.
(...)
Szpital, miejsce które kiedyś było dla mnie neutralne , teraz stało się miejscem w którym byłem kłębkiem nerwów. Vi zabrali na jakąś sale operacyjną, podobno ta substancja, osłabiła nieśmiertelne krwinki, przez co dziewczyna nie mogła się zregenerować.
Do szpitala właśnie przyszli ojciec Vi, i jej brat.

CZYTASZ
Podobni |dbh ff |
FanfictionZepsuta dziewczyna spotyka na swej drodze androida który usilnie chce ją zrozumieć i naprawić ...