(Perspektywa Vi)
-Connor? Kto dzwonił?-zapytałam wychodząc z łazienki.
-To był...nikt ważny.-Skierował wzrok na podłogę.
-Jeszcze masz jakieś kłamstwa w zanadrzu? Nie?To doskonale.
-...-Przewrócił oczami-To...był porucznik.
-Co?! Czy ty.....? Wydałeś mnie?- Zapytałam łamiącym głosem.
-Co nie nigdy...- Chciał dokończyć, ale przerwał mu dzwonek do drzwi.-Idź ....schowaj się w sypialni.
Wchodząc do sypialni usiadłam na łóżku, ale po chwili zastanowienia zmieniłam swoje położenie do szafy, była wystarczająco duża, abym mogła się do niej zmieścić.(Perspektywa Connora)
-Connor?! Otworzysz mi do chuja pana czy jak ?!-Krzyczał mężczyzna waląc w drzwi.
-Tak Poruczniku - Odpowiedziałem otwierając drzwi.
Hank ruszył zwięzłym krokiem do mojego mieszkania.
-Słuchaj mam sprawę nie cierpiącą zwłoki -Spojrzał na mnie, w jego oczach dało się dostrzec jakieś uczucie..- Ja cholera- złapał się za głowę- Ja się chyba zakochałem..
Nastała krępująca cisza, czy Hank Anderson właśnie mi wyznał że w kimś się zakochał?? Życie defekta jest pełne niespodzianek..
-Rozumiem zmieszanie Poruczniku... ale czemu mi Pan to mówi?
-Liczyłem Connor na jakąś rade z twojej strony.
- Niestety Hank nie jestem ci w stanie pomóc, dopiero od niedawna poznaje ludzkie emocje, ciężko mi znaleść radę na twoją przypadłość. -Odpowiedziałem mu najszczerzej jak mogłem, bardzo chciał bym doświadczyć miłości , ale czy będzie mi to dane ?
-Okej rozumiem synu -szeroko się do mnie uśmiechnął, to fakt dażę Hanka pewnym uczuciem, i czuje się z tym dobrze, że on też mnie akceptuje, i nazywa mnie swoim synem.
Porucznik trochę jeszcze posiedział, opowiedział mi o Soni, jest to nauczycielka w liceum, poznał ją przez przypadek na posterunku, ponieważ ktoś ukradł jej torebkę, bardzo romantycznie..
-Okej ja spadam, cześć Connor- powiedział wychodząc.
-Pa tato...- chyba tego nie usłyszał.
Natomiast ja usłyszałem że ktoś otwiera szafę, zapomniałem o Vi !
-Hej możesz juz wyjść-Moim oczą ukazała się dziewczyna która wychodziła z szafy.
-No to ten...-Otrzepała ubrania-Niespodzianka?!- zaczęła się śmiać.
-Mogłaś poczekać na łóżku.
-Ehhh, Pan Maruda przyszedł, zapamiętaj, ja mogę wszystko, ale nic nie muszę.- wskazała na mnie palcem i puściła oczko-To...idziemy spać? Jest 1 w nocy...
Spojrzałem na zegarek faktycznie pokazywał 1, aż tak długo rozmawiałem z Hankiem ?! Niesamowite...(Perspektywa Vi)
Rano, około 6:30-Ożesz KURWA MAĆ! Connor!!- obudził mnie krzyk jakiegoś mężczyzny, Connor powinien zamykać te drzwi, dokonałam skanu twarzy, był to Hank Anderson, porucznik w policji Detroit. Z wyglądu, był to siwy przy kości mężczyzna, miał 56 lat. Dopiero w tej chwili zrozumiałam, że spałam przytulona do klatki Connora...ups. Starałam się obudzić androida, na szczęście wstał odrazu.
-Hank?? Co ty tutaj robisz?- zapytał drapiąc się po karku.
Ta scena musiała wyglądać naprawdę komicznie, wyglądało to jak by Ojciec nakrył syna, że kochał się z jakąś nieznajomą pół androitką, bardzo chciałam się w tej chwili zaśmiać, ale uspokoiłam emocje.
-Ja się pytam co ONA tutaj robi- Wskazał na mnie palcem- Będę czekać na zewnątrz, przy aucie i obyś miał dobre wytłumaczenie- Wyszedł.
Dobra nie wytrzymałam, po trzaśnięciu drzwiami, wybuchłam śmiechem. Spojrzałam na Connora, był dość zmieszany, jego dioda świeciła na żółto.
-Ej spokojnie, bo ci się kabelki przegrzeją-Szturchnęłam go w ramię.
-Co ja mam mu powiedzieć...- Powiedział sam do siebie
Nagle dostałam wiadomość
Trix: Gdzie ty jesteś ??Trix: Jesteś potrzebna.
Trix: Przyjedź jak najszybciej
Trix: Gliny coś szykują
Trix: Oh VI DO CHUJA

CZYTASZ
Podobni |dbh ff |
Fiksi PenggemarZepsuta dziewczyna spotyka na swej drodze androida który usilnie chce ją zrozumieć i naprawić ...