- Możesz podać mi mąkę?- powiedziała blondynka ledwo utrzymując mikser w swojej dłoni.- Proszę.- powiedział rzucając garścią białego pyłu prosto w jej twarz.
- Jughead!- krzyknęła i zaśmiała się, co ostatnio rzadko się zdarzało. Chwyciła za małą miseczkę z odmierzoną ilością cukru i obsypała nim trzy lata starszego mężczyznę.- Teraz jesteś słodki.
- Nie jestem słodki cały czas? - uśmiechnięty złapał ją w talii i przysunął do siebie.
- Czy ja wiem.- wzruszyła ramionami i zaśmiała się widząc jego minę.
- Zołza.- chłopak zaczął łaskotać Betty, na co ona zareagowała głośnym śmiechem. Wiedział jak bardzo dziewczyna tego nie lubi. Próbowała się mu wyrwać, ale on był silniejszy.
- Przestań.- powiedziała przez łzy śmiechu, jednak on nie zamierzał tego robić.- Jug! Proszę przestań, przestań.- powiedziała chwytając go za dłonie. Odsunęła się kilka kroków i położyła bladą dłoń na swoim czole.
- Co jest? - zapytał z przerażonym wzrokiem.
- Głowa mnie boli. Niedobrze mi.- pobiegła do toalety. Przewidywała, że choroba może w końcu dać o sobie znać, ale nie sądziła, że nastąpi to tak szybko. Teraz, kiedy wszystko układało się po jej myśli.
- Jedziemy do szpitala.- przytrzymując jej włosy, delikatnie masował ją po plecach, by poczuła się choć odrobinę lepiej. Brunet pomógł jej wstać i nałożyć na siebie płaszcz. Betty czuła przeszywający ból w każdej komórce swojego drobnego ciała. W jej oczach pojawiły się łzy. Zawroty głowy spowodowały, że straciła poczucie równowagi, na szczęście Jughead był przyzwyczajony do takich sytuacji i zdążył ją złapać. Doprowadził ją do samochodu, a sam usiadł z drugiej strony i próbował jak najszybciej odpalić silnik. Chwycił za kierownicę, a drugą ręką złapał dłoń Betty, która zwijała się z bólu na siedzeniu obok.
- Jughead. Boli.- blondynka zacisnęła powieki i próbowała ignorować wszystkie bodźce docierające do jej oczu i uszu. Czuła, jakby głowa zaraz miała eksplodować.Pomimo starannie zaciśniętych powiek, łzy spływały po jej policzkach. Ból który odczuwała, nieświadomie przelewała na chłopaka, wbijając paznokcie w jego dłoń. Na twarzy Jugheada pojawił się grymas, ale dzielnie to znosił i zaciskając szczękę starał się jak najszybciej dojechać do kliniki.
- Wytrzymaj kochanie. Już prawie jesteśmy.- odezwał się pocierając kciukiem wierzch dłoni Betty. Klną w myślach na wszystkich kierowców, którzy wleką się na jego drodze, jednak zanim się obejrzał, wjechał na wielki parking należący do białego, nowoczesnego szpitala. Błyskawicznie wysiadł z samochodu i pomógł zrobić do samo Betty. Widząc, że blondynka stawia niepewne kroki i chwieje się na własnych nogach, delikatnie wziął ją na ręce niczym pannę młodą i udał się do recepcji. Na szczęście pierwszą osobą jaką był w stanie zobaczyć była Jade Tanner, zaprzyjaźniona pielęgniarka. Podszedł do niej i głosem pełnym cierpienia poprosił starszą kobietę o pomoc.
- Poczekaj tu. Pójdę po lekarza.- powiedziała i pobiegła wgłąb korytarza przepełnionego ludźmi obserwującymi całe zajście.- Przygotuj pokój Betty!- krzyknęła do innej pielęgniarki, po czym weszła do jednego z gabinetów.
- Niech Pan posadzi ją na wózku. Zabierzemy ją na badania. Proszę tu poczekać.- mówił chaotycznie lekarz, który pojawił się znikąd.
Jughead usiadł na niebieskim plastikowym krześle i schował twarz w dłoniach, zupełnie nie wiedząc co robić. Kiedyś już to przeżywał, ale obiecywali, że to ma się skończyć. Obiecywali, że w końcu będą mogli wieść spokojne życie, bez bólu. Zdawał sobie sprawę jak bardzo cierpi Betty i zawsze starał się ją wspierać najbardziej jak mógł. Teraz sam potrzebował wsparcia. W końcu po upływających minutach, które ciągnęły się jak godziny, zza mleczno szklanych drzwi wyłonił się mężczyzna w białym kitlu. Damien Greese, najlepszy onkolog w Riverdale, lekarz, który podjął się leczenia, trudnego przypadku guza, który utrudnia życie Betty.- Co z nią?- zapytał Jughead podnosząc się z krzesła z prędkością światła. Modlił się w duchu, by lekarz powiedział to, co chce usłyszeć.
- Cóż... Oszczędzę Panu naukowego bełkotu. Podejrzewamy że to mogą być przerzuty, albo rozrost zmiany. Na tym etapie nie możemy niczego potwierdzić, ani wykluczyć, więc Pani Cooper będzie musiała zostać u nas na dalsze badania.- mówił szybko, lecz spokojnie. Starał się przekazać wieści jak najłagodniej.
- Wyjdzie z tego?- powiedział jedyną rzecz jaką zdołał z siebie wydusić powstrzymując łzy.
- Nie jestem w stanie niczego zagwarantować, ale zna ją Pan. Jest silną dziewczyną i nie da się tak łatwo.- uśmiechnął się smutno.
Jughead nie miał siły odwzajemnić gestu. Powoli wstał z krzesła i wyręczył pielęgniarkę z obowiązku zawiezienia Betty do jej sali. Nic nie mówił, bo nie chciał męczyć jej dodatkowym hałasem. Gdy dojechali, delikatnie pomógł jej położyć się na szpitalnym łóżku.- Jak się czujesz?- zapytał półszeptem widząc, że blondynka ma ciężkie powieki.
- Lepiej niż wcześniej, ale nadal boli mnie głowa.- kolejny raz czuła się jak bezbronne dziecko.
- Zaraz powinni podać ci jakieś leki. Wszystko będzie dobrze.- uśmiechnął się, próbując powstrzymać łzy.
- Znowu muszę tu zostać.- dziewczyna posmutniała jeszcze bardziej i zaczęła bawić się swoimi palcami z nerwów. Stres nie pomaga w takich sytuacjach, ale kto nie byłby zdenerwowany na miejscu Betty?
- Wyjdziesz szybciej niż myślisz.- powiedział pewnie Jughead, gładząc kobietę po ramieniu.
- Musimy się pogodzić z naszym losem.- uśmiechnęła się, a po jej policzku spłynęła łza, którą chłopak od razu otarł.
- Nie mów tak. Wszystko będzie dobrze.- powtórzył, jakby to miało sprawdzić, że słowa staną się rzeczywistością.- Wyjdziesz z tego.
- - - - - - - - - -
Pierwszy rozdział za nami :)
Mam nadzieję, że się wam podoba <3
CZYTASZ
Destroyed - Bughead
Teen Fiction- Czytałam książkę z wierszami, którą mi dałeś.- uśmiechnęła się niewinnie. - Cieszę się, że ci się podoba.- brunet spojrzał na nią. - Spójrz. Chcę, żeby ten był na moim nagrobku.- wlepiła w niego zielone tęczówki. - Bughead Fanfiction. "Wszystkie p...