- Nic ci nie jest? -

419 33 14
                                    

Betty wstała wyjątkowo wcześnie, obudzona przez ostre promienie słoneczne. Gdy tylko otwarła oczy, poczuła okropny ból głowy. Wstała z zamiarem zasunięcia jasnoniebieskich zasłon, jednak gdy stawiła pierwszy krok, straciła równowagę i mimo nieudolnych prób przytrzymania się oparcia krzesła stojącego obok łóżka, wylądowała na podłodze.

- Nic ci nie jest?- usłyszała cichy chichot kobiety, która zaraz potem pomogła jej wstać.

- Jade! Dawno cię nie widziałam.- uśmiechnęła się.

- Nie obraziłabym się, gdybyś jeszcze trochę poczekała z wizytą.- oddała uśmiech i zasunęła zasłony wyręczając w tym Betty.- Boli cię?

- Głowa. Chciałam sama to zrobić, ale zakręciło mi się.- powiedziała zgodnie z prawdą, a pielęgniarka przyłożyła wierzch dłoni do czoła blondynki badając temperaturę.

- Nic mi nie jest. Po prostu za szybko wstałam.- odsunęła się i popatrzyła na straszą kobietę błagalnym wzrokiem. Zawsze kiedy trafiała do szpitala, wszyscy traktowali ją jak małe dziecko.

- Wiesz że w twoim przypadku...

-... Nie można bagatelizować niczego. Wiem, wiem.- wzruszyła ramionami i spuściła wzrok na swoje stopy.

- Jak się spało?- zapytała Jade widząc smutną minę pacjentki. Mimo wieloletniego doświadczenia, nie mogła się przyzwyczaić do bólu jaki widywała na co dzień. 

- Dobrze.- odpowiedziała krótko.- Opowiadaj co się tu działo jak mnie nie było.

- W tym szpitalu dzieją się najróżniejsze rzeczy kochana. Wiele osób przewija się przez te korytarze. Niektórzy opuszczają te mury ostatni raz, a inni już stąd nie wychodzą.- odpowiedziała spokojnie.

- Chyba nie mogłabym tu pracować.- odpowiedziała Betty śmiejąc się cicho.

- Masz rację, to nie jest łatwe. Wiesz... Pamiętasz pana Wade'a?- blondynka przytaknęła i uśmiechnęła się delikatnie na wspomnienie o starszym, niewidomym mężczyźnie, któremu codziennie czytała gazety i opisywała widok za oknem. On zastępował jej ojca, a ona jemu dziecko, którego nigdy nie miał.- Przegrał. Nie przeżył operacji.- dokończyła pielęgniarka, a oczy Betty się zaszkliły. Wiedziała, że ją też może spotkać taki los.

- Przykro mi.- westchnęła ciężko i próbowała opanować łzy, chociaż coraz gorzej sobie z tym radziła.

- Mi też. Był dobrym człowiekiem... Ale za to wyzdrowiała dwójka dzieci. I od dawna nie przywieźli żadnego niemowlaka.- na twarzy Jade pojawił się wielki uśmiech, który udzielił się Betty.- Jestem z nich dumna. To takie małe istotki, a walczą do samego końca.

- Nigdy się nie poddawają.- wtórowała jej blondynka.

- Ty też tego nie rób.- pielęgniarka popatrzyła na nią poważnym wzrokiem, po czym wyszła oznajmiając, że musi wracać do pracy.

Betty zjadła śniadanie przyniesione przez personel i usiadła na parapecie szpitalnego okna. Na przeciw można było zauważyć drugie skrzydło szpitala, jednak gdy popatrzyło się pod odpowiednim kątem, oczom ukazywała się jak zawsze zatłoczona ulica, która o tej porze roku była niezwykle szara i deszczowa. Drzewa wyrastające przy chodniku powoli gubiły złote liście, które pod wpływem silnego wiatru szybowały w najdalsze zakątki miasta. Betty uwielbiała wyglądać przez okno i obserwować ludzi wiodących szczęśliwe życie. Patrząc na starsze małżeństwo powoli podążające po brukowej drodze, matkę z dziećmi, które śmieją się z tego co im opowiada lub ulicznego muzyka, który szarpie struny gitary, a ludzie zatrzymują się, by wrzucić mu drobne do kapelusza, powracała jej nadzieja. W takich chwilach, wiedziała, że ma po co walczyć i chciała wygrać. Też chciała chodzić na randki do parku obok, wziąć ślub, sprawiać, że jej dzieci będą szczęśliwe, a na starość obserwować ptaki latające nad głowami. Ale miała świadomość, że takie życie nie jest jej dane. Odkąd wykryto u niej guza mózgu, większość czasu spędzała w prywatnej klinice. Była wdzięczna Jugheadowi, że opłaca jej pobyt tutaj, ponieważ ona sama nie była w stanie pracować. Co prawda nie przyjęła tej pomocy od razu i chciała iść do zwykłego szpitala, jednak mężczyzna namówił ją do zmiany zdania. Dziękowała losowi, że znalazła kogoś tak wspaniałego jak on.  Wspierał ją od początku ich znajomości, a kiedy dowiedzieli się, że choroba zaatakowała jej organizm - nie zostawił jej.
Mimo usilnych starań chłopaka, skrzypienie otwieranych drzwi zwróciło uwagę Betty, która zorientowała się, że siedzi na parapecie już dwie godziny.

- Przyszedłeś.- uśmiechnęła się szeroko czując jak ogarnia ją dobra energia.

- Jak mógłbym nie przyjść?- brunet oddał uśmiech i pocałował blondynkę w czoło, na co ona zareagowała cichym chichotem.

- Przywiozłem ci trochę rzeczy.- uniósł torbę trzymaną w dłoni, którą od razu przechwyciła dziewczyna. Usiadła na zmierzwionej pościeli i zaczęła przeglądać przedmioty znajdujące się w środku.

- Będziesz musiał przywieźć więcej.- powiedziała nagle.

- Są już wyniki?- zapytał z nadzieją.

- Jeszcze nie, ale źle się czuję. Już ostatnio nie było dobrze, więc co będzie teraz?- spojrzała na niego i westchnęła.

- Ostatnio dałaś sobie radę, więc teraz też dasz. A kiedy już stąd wyjdziesz to gdzieś wyjedziemy.- starał się ją jakoś uspokoić.

- Przecież pracujesz. Nie możesz dla mnie wszystkiego poświęcać.

- W redakcji wszyscy wiedzą o... Twojej chorobie.- wiedział, że nie powinie tego mówić, ale było już za późno. Dziewczyna nie chcąc kontynuować tego tematu postanowiła rozpakować swoje rzeczy. Pomimo wielokrotnego powtarzania, że sama da sobie radę, Jughead nie dał się przekonać, ponieważ zdawał sobie sprawę z tego, że nawet najmniejszy wysiłek może być dla dziewczyny tragiczny w skutkach

- - - - - - - - - -

Witam w drugim rozdziale :*

Ostatnio dużo myślałam i jak wiecie lub nie, bo nie wiem czy o tym kiedykolwiek pisałam, nie jest ze mną najlepiej, chociaż ostatnio się poprawiło i z tego powodu miałam iść do psychologa. Niestety z powodu pandemii psycholog którego wybrałam jeszcze nie przyjmuje i stąd w mojej głowie zrodził się nowy pomysł.

Chcielibyście żebym zaczęła pisać coś w rodzaju mojego pamiętnika? Codziennie wieczorem pisałabym co m się przytrafiło w dniu i tym samym miałabym okazję wygadania się.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał <3

Destroyed - BugheadOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz