Wbiegłam do mieszkania, dysząc ciężko. Moje mięśnie były tak spięte, że aż bolały. Zastanawiałam się, czy Maks był w domu, ponieważ był już wczesny wieczór, a on zawsze kończył pracę o piętnastej. Musiał być w domu. Musiał mi pomóc. Byłam przerażona tym, co mi się przytrafiło. Chciałam z całych sił poukładać swoje myśli. Miałam nadzieję, że niedługo się wszystko wyjaśni. Kim był ten człowiek, który mnie tak potraktował? Dlaczego mi to zrobił, kiedy ja nawet nie wiedziałam, co u niego robiłam? Moja wrażliwość dała się we znaki i zaczęłam głośno płakać, prawie się zanosząc. Zmęczenie, kac i mętlik w głowie nie pomagały mi się pozbierać. Upadłam na ziemię i i skuliłam się pod drzwiami wejściowymi do mojego mieszkania. Czułam się taka samotna. Potrzebowałam, żeby ktoś mnie przytulił i wysłuchał. Chciałam, żeby ktoś mnie pozbierał i powiedział, że to był zły sen, a ja cały ten czas spędziłam w domu. Jednak nie miałam siły zawołać mojego chłopaka o pomoc. Nawet nie wiedziałam, czy był w domu. Moje łzy kapały na starą kafelkową i zimną podłogę, ale ja nie zamierzałam się z niej pozbierać. Byłam wykończona emocjonalnie i fizycznie. Było mi okropnie zimno, lecz tak bardzo nie miałam ochoty się na tym skupiać, że praktycznie nie zwróciłam na to uwagi. W mojej głowie bezustannie kłębiło się coraz więcej myśli. Jak się znalazłam w domu tego faceta? Przespałam się z nim? Zdradziłam Maksa? Zaczęłam czuć ogromne wyrzuty sumienia, kiedy myślałam o tym, że trafiłam po pijaku do łóżka tamtego faceta. Nic nie pamiętałam.
Z moich zamyśleń wyrwał mnie trzask dochodzący z sypialni mojej i narzeczonego. W końcu usłyszałam kroki i spojrzałam w tamtym kierunku. O framugę drzwi sypialni oparł się Maks. Moja radość na jego widok nie trwała długo. Stał wyprostowany, ramiona miał skrzyżowane na piersi, a jego oczy wyglądały, jakby przez całą noc planował coś bardzo złego. Niemal od razu moim oczom ukazał się stos butelek po alkoholu na zniszczonym ze starości blacie w kuchni. Wiedziałam, co się święciło i nie chciałam powtórki. Czym prędzej zaczęłam wstawać z podłogi, żeby uciec. Wyjść i nigdy nie wrócić. Chwyciłam za klamkę, lecz gdy tylko ją nacisnęłam, Maks szarpnął mną, podniósł i rzucił na podłogę w kuchni. Bolało jak cholera. Wiedziałam, że musiałam szybko uciekać. Cały śmierdział alkoholem i nie zapowiadało się na to, że zamierzał mieć dla mnie cień litości. Nie zwracałam uwagi na moje stłuczone kolana i bolący nadgarstek. Mój płacz był już przeze mnie ledwo zauważalny. Pozbierałam się szybko, żeby wybiec i dotrzeć do drzwi, które przed chwilą Maks zamknął kopnięciem. Był wkurwiony, był mega wkurwiony. Postanowiłam, że spróbuję się przepchać i dotrzeć do wyjścia, które on mi blokował. Zaczęłam biec w jego kierunku, żeby jak najbardziej go odepchnąć z wyskoku. To jednak nie podziałało, a on tylko mnie złapał i rzucił z powrotem na podłogę, gwarantując mi kolejne obrażenia. Zaczął iść w moją stronę. Leżałam, kuląc się z bólu, aż w końcu zobaczyłam przed swoim nosem jego brązowe buty.
- Proszę, nie - wydusiłam, ale on tak jakby mnie nie słyszał, podniósł mnie jedna ręką za koszulę, którą na sobie miałam i postawił tak, że stałam do niego twarzą w twarz. Czułam tak ogromny strach, że nie mogłam zrobić nic więcej, jak tylko stać trzymana przez niego i patrzeć w dół.
- Z kim się kurwiłaś co? - Wrzasnął tak głośno, że moje uszy mnie zabolały. Natłok myśli wrócił. Głowa mocno zabolała. Nie wiedziałam, czy go zdradziłam, czy ktoś chciał mnie wrobić. Czy byłabym skłonna go zdradzić? Przecież go kochałam, a to on utrzymywał całe moje życie. Zawdzięczałam mu tyle, że nie byłabym zdolna tego zrobić. Na pewno go nie zdradziłam.
- Z nikim - szlochałam. Błagałam w myślach, żeby mnie zostawił i wysłuchał. Pragnęłam, żeby ktoś to ze mną poukładał.
- Patrz na mnie! - wrzasnął po raz kolejny, lecz ja nie podnosiłam wzroku. - Patrz, kurwa! - otrzymałam mocnego policzka z jego ręki i spojrzałam na niego. Przestraszyłam się jeszcze bardziej, gdy ujrzałam, że nie tylko był pijany, ale na dodatek naćpany, co powiedziały mi jego powiększone źrenice. - Myślisz, dziwko, że możesz sobie pójść na imprezę i się rżnąć z kim tylko chcesz?! - Popchnął mnie a ja upadłam na ziemię, nie próbując utrzymać równowagi. Mój koszmar powracał. Przypominały mi się wszystkie okropności z dzieciństwa oraz te, które kiedyś sprawił mi Maks. Kiedyś już się to wydarzyło, lecz mu wybaczyłam, bo bardzo się starał. Uwierzyłam w to, że już się to nigdy nie powtórzy. Teraz tkwiłam w tym samym miejscu. Różniło się tylko to, że wtedy wróciłam z imprezy na czas, a on miał jeszcze mniej powodów do tego, żeby się złościć. Zdążyłam przez trzy lata zapomnieć, że Maks był o mnie bardzo zazdrosny. Miał problemy z alkoholem i czasem brał narkotyki. Wiele razy starałam se namówić go na odwyk, lecz nie słuchał mnie i sądził, że sam wiedział wszystko lepiej. Picie to była pierdolona tradycja budowlańców. Wiele razy zabraniał mi pójść na imprezę. Odpuszczałam sobie wiele zabaw, bo bałam się konsekwencji i wściekłości Maksa. Wiedziałam, że przez ostatni okres wmówiłam sobie, że czegoś takiego nie było i nie ma.
CZYTASZ
Bezczelny szef
RomancePierwsza część serii Biały romans Noc. Impreza. Poranek w obcym mieszkaniu. Louise nie posiadała łatwego życia. Jedyne co miała to jej chłopak i przyjaciółka. W wieku dwudziestu sześciu lat nie posiadała pracy. Z rodzicami nie chciała mieć kontaktu...