I

188 18 23
                                    

Sześć tygodni wcześniej

— To pułapka — stwierdziła Ladybug, patrząc na świstek papieru w jej dłoniach. Odwróciła się do ludzi siedzących przy drewnianym stole i położyła kartkę na stole, opierając się dłońmi o trzeszczący blat. — Ktoś chce nas złapać na pomoc z pałacu, podszywając się pod księżniczkę.

Przy stole panowała cisza, w czasie której Ladybug wodziła wzrokiem po twarzy zgromadzonych. W cieniu różnokolorowych, farbowanych masek, które sama sporządzała, widziała blask ich oczu, odbijający wątłe płomyki świec.

— Ladybug— odezwał się cicho starzec, siedzący powykręcany na krześle obok niej. Jako jedyny był bez maski, bez kaptura, otwarcie pokazując skośne oczy, niskie czoło i poszarzałe włosy. Wyglądał na zmęczonego, na wątłe ramiona zarzuconą miał kwiecistą koszulę, czystą, ale trochę za szeroką. — Nie ma możliwości, by ktoś ją podrobił.

Przesunął palcami po strukturze papieru, kształtnych literkach, dbałych i pełnych zawijasów, by na końcu popukać w przełamaną woskową pieczęć.

— To aktualna pieczęć księżniczki — spojrzał na nią poważnie. — W całym królestwie jest tylko jedna.

Ladybug zmarszczyła brwi, czując, jak maska marszczy jej się na nosie.

— Nikt nie ma do niej dostępu?

Mężczyzna nachylił się nad stołem.

— Nie, chyba, że włamie się do jej sypialni, otoczonej strażnikami.

Ladybug potoczyła wzrokiem jeszcze raz po zebranych. Byli to jej najbardziej zaufani ludzie, którzy mieli dostęp do wszystkich planów. Ludzie, za których oddałaby życie, tak samo, jak za sprawę, dla której walczyli.

— Dobrze — westchnęła, jeszcze raz podsuwając sobie list pod nos. — Nieważne, kto go napisał, nie będziemy na to odpowiadać. Tu pułapka — powtórzyła. — Jest o nas głośno. Nie mam zamiaru pozwolić, żeby dostał się tutaj szpieg z pałacu.

— Księżniczka nie ma żadnego powodu, by współpracować z królem — odezwał się jeden z chłopców pod ścianą. Serpention, o niebieskich włosach i dziwnym akcencie. Wystukiwał rytm o jedną z nóg krzesła.

— Ma, i to dużo — odparowała mu Volpina, dziewczyna o płomienistych włosach i ognistym temperamencie. — Przyjaźni się z księciem Adrienem i jest jedną z kandydatek na żonę. Król mógł obiecać jej koronę.

— To nie znaczy, że jej intencje nie są szczere. — Palce Serpentiona stukały teraz szybciej, trochę bardziej nerwowo. — Jeśli możemy zdobyć tak silnego sojusznika, czemu odmawiać?

Przy stole wybuchła wrzawa. Hałas sprawił, że Ladybug westchnęła.

— Cicho, ludzie — syknęła, przebijając się przez rozmowy.

Wszyscy natychmiast zamilkli, przypominając sobie, że nie mają komfortu bycia głośno. Nie, kiedy to, co omawiają jest tak ważne.

— Ladybug — odezwał się starzec, patrząc na nią przenikliwie. — Jaka jest twoja decyzja?

Dziewczyna spojrzała na znajome twarze przed sobą, widoczną na nich niechęć, zmieszanie, oczekiwanie. Zagryzła wargi. Czekali aż coś powie, to jej głos był decydujący. Od niej zależało.

— To może być ogromny krok do przodu — zasugerował nieśmiało Serpention.

Ladybug jeszcze raz spojrzała na list. Propozycja pomocy, informacji, środków. Wszystkiego, czego im było potrzeba na gwałt. Gdyby okazała się prawdziwa, mogliby zakończyć wszystko w przeciągu miesięcy. Księżniczka Chloe Bourgeois była naprawdę blisko księcia Adriena i jego ojca. Jej pomoc okazałby się bezcenna.

Wyjść ze złotych klatek || MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz