Rozdział 1. Izusu Uchiha

1.8K 90 127
                                    

Promienie wysoko zawieszonego słońca przenikały między gęsto porośniętymi drzewami. Ptaki ćwierkały wesoło, przelatując od ciepłych gniazd ponad chłodnymi murami oddzielonej od świata osady.

Konoha, czyli Wioska Ukryta w Liściach, była domem wielu osób. Niemal tonąca w gęstwinach rozciągającego się aż po horyzont lasu, na czele z Hokage, uchodziła za najpotężniejszą wioskę ninja.

Mieszkańcy od lat cieszyli się pokojem, lecz nikt nie zapomniał, jak wiele krzywd wyrządziła Trzecia Wielka Wojna Shinobi.

Krwawe konflikty od zawsze budziły strach. Odbierały szczęście, stabilność, odciskały piętno w sercach dzielnych wojowników. Lecz nie wszyscy żyli przeszłością. Młode pokolenia, niczym zielone pąki po ostrej zimie, stały się największą nadzieją na zachowanie pokoju między krajami Ognia, Wiatru, Wody, Błyskawicy oraz Ziemi.

*

Radosne śmiechy rozbrzmiały w jednej z dzielnic Konohagakure, zwracając uwagę przechadzającej się nieopodal mieszkanki. Hałas z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy. W końcu zmusił Izusu do zatrzymania się w pół kroku.

Grupka roześmianych dzieciaków przebiegła tuż pod jej nosem. Skakały jeden obok drugiego, odbywając prowizoryczną walkę i rzucając w siebie różnymi przedmiotami. Jeden z nich wylądował pod stopami Izusu. Wystarczyło krótkie spojrzenie, aby rozpoznała w zabawce kształt broni używanej przez tutejszych shinobi. Uniosła krzywo posklejanego, papierowego kunaia i przyjrzała mu się uważnie. Był co najmniej trzy razy mniejszy od pierwowzoru i przy swojej wadze nie mógłby zrobić krzywdy nawet muszce.

Śmiechy ustały niczym cięte nożem. Zapadła cisza, podczas której trójka dzieciaków zerkała z niepewnością to na nieznajomą, to na zabawkę trzymaną w jej dłoni.

– Czy... czy odda nam pani...? – wydukał jeden z chłopców.

Izusu uśmiechnęła się życzliwie i jednym ruchem odrzuciła zabawkę w ich stronę. Dziewczynka z czerwoną kokardą na głowie złapała ją między dwoma palcami.

Całkiem nieźle. Pomyślała Izusu.

Dzieciaki ukłoniły się nisko, a ich twarze znów rozpromienił uśmiech. Zniknęły tak szybko, jak się pojawiły, o mało nie wpadając na kolejnego przechodnia niosącego skrzynię krwistoczerwonych owoców.

Izusu odprowadziła ich spojrzeniem, po czym skierowała się w stronę domu. Mijała stragany, piekarnie oraz sklepy, unikając wzroku przechadzających się po Dzielnicy Targowej mieszkańców. Nie musiała unosić głowy, wiedziała, co ujrzy w oczach każdego, kto zatrzymał na niej wzrok.

Chłód. Nieufność. Pogarda.

Towarzyszyły jej, odkąd klan Uchiha upadł. To wtedy też pierwszy raz nazwano ją zdrajcą. Pewnie skończyłaby na wygnaniu, lecz zamiast tego przydzielono jej nadzór. Ukryty w cieniu ANBU śledził każdy jej krok. Zmysł shinobi wyczuwał jego obecność, jego wzrok. Niemal krzyczał, że nieprzyjaciel znajdował się blisko. Izusu próbowała stłumić te instynkty, powtarzając sobie, że groźny świat ninja nie był już częścią jej życia. Bezskutecznie.

Shinobim zostaje się aż do śmierci.

Westchnęła i zaczesała blond włosy za ucho. Ile to jeszcze potrwa? Lata mijały, a nic się nie zmieniało, lecz Izusu chciała wierzyć, że mieszkańcy w końcu przestaną uważać ją za wroga i współwinną tragedii jednego z najpotężniejszych klanów w Konoha. Chciała wierzyć, że gdyby nie dobre serce Trzeciego Hokage, spotkałby ją znacznie gorszy los.

Z rozmyślań wyrwał ją moment chwycenia klamki od drzwi jej domu – były zamknięte. Czyżby babcia Moo jeszcze nie wróciła? Izusu wygrzebała klucze z kieszeni i od razu wetknęła je w zamek. Przekroczyła próg.

Sharingan || Kakashi HatakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz