Nad rzeką co wije się wśród traw
Pod sklepieniem błękitnym
Przy jeziorze, zapomnianym od lat
Stokrotki nieśmiało zakwitły.
Popatrzeć na nie przyszły słowiki
Sójki, wróble, czajki, gile
I nie szczędząc czarującej muzyki
Starały się zatrzymać tą chwilę.
Miejsce piękne, tajemnicze
Młgą owiane poranną
Cudów tej natury sama nie zliczę
Nocą oświetlone gwiazdą zaranną.
Zakwitły, zapytacie dlaczego
Przecież wiosna zawsze do życia kwiaty budzi
Otóż na klifie nie tak daleko
Widać było dwoje młodych narodów, nie ludzi.
Stali w zachodzącym słońca blasku
Trzymali się nieśmiało za ręce
Młodzieniec w czarnym płaszczu
I chłopak w zielonej sukience.
Miłość tak piękna, choć niedojrzała
Ich uczucia kiełkowały wiekami
Odwzajemniona, taka wspaniała
Uwielbiali chwile, gdy byli sami.
Jeden z nich pójdzie na wojnę, nie wróci
Zginie, o świecie okrutny
Drugiego oblicze na długo zasmuci
Zniknie ten chłopiec rezolutny.
Obietnice złamane
Choć dotrzymać ich chciano
A serce nieposkładane
Do śmierci będzie bolało.
I dlatego właśnie stokrotki zakwitły
By upamiętnić ulotne chwile
Bo szybko ucieka czas ścigły
A szczęście ulatuje niczym motyle.
CZYTASZ
Poezja najniższych lotów | Hetalia w liryce
FanfictionCóż wiele pisać, słów na próżno tracić, o postaciach z Hetalii mi najbliższych, można tu poczytać, język swój wzbogacić, to poezja lotów najniższych