11.

372 23 6
                                    

Natalia.


Oparłam się dłońmi o barierkę i westchnęłam, podziwiając to piękne miasto z góry.
- Nie wierzę, że się tak szybko przekonałam.
- Nie wierzę, że tak szybko dałam się przekonać.
- Bo ci zależy, hm?
Nie odpowiedziała, tylko objęła mnie od tyłu i brodę oparła na moim ramieniu.
- Ty wiesz, że Kuba też cie tu mógł zabrać?
- Olgierd ciebie też.
- Wyczuwam zazdrość w twoim głosie.
- Tak samo, jak ja w twoim.
- Nie odwracaj kota ogonem, co?
- Ja nic nie mówię.
- Akurat. - Odwróciłam się do niej przodem. - Ale myślisz. Tak intensywnie, że ci ta blond główka paruje.
- Ale jesteś dla mnie wre...
- Ja? - Musnęła wargami moje. - Nigdy w życiu.
- Idziemy coś zjeść?
- Yhm. Gdzieś tu gotowane kasztany i pieczone żaby sprzedają.
- Eeee...
- No ewentualnie mogę ci zaproponować zapiekankę ze ślimaczym sosem.
- Już wole, jak mnie gnębisz procedurami, niż sobie żartujesz. - Spojrzałam na nią. - Jeszcze mi powiedz, że są lody że szczurzych odchodów. Albo lepiej nie odpowiadaj. Nie. Proszę, nie.



Zabrała mnie do fajnej restauracji z widokiem na najbardziej znany symbol Paryża. I wcale nie zajadałam się ślimakami czy żabami, tylko zjadłam dobra lasagne. Jakoś nie mogłam zaufać francuskiej kuchni. Chyba przez te teksty Łucji na szczycie wieży Eiffla.
- To ile chcesz tu zostać? - Spytała Łucja, gdy sprawnym francuskim zamówiła jeszcze dwie kawy. - Co?
- Ja cię prosiłam o dwa dni... - Przyjrzałam się jej uważnie. - A planujesz zostać dłużej?
- Dwa? Ja nam hotel zarezerwowałam na tydzień. Ale skoro nie chcesz...
- Co? Nie, nie! Chcę, chcę. Tylko nie daj się znowu prosić.
- Czy ja wiem? W sumie było fajnie, jak przyszłaś w samej bieliźnie.
- Tak. A potem chciałam się ubrać w twoje ubrania i wszystko było za ciasne dla mnie.
- Ale wyglądałaś świetnie.
- Pani naczelnik kłamać nie potrafi.
- Bo nie kłamie. - Nie mogłam się powstrzymać i delikatnie złapałam ją za dłoń. - z jakiej racji niby miałabym?
- By mi było miło?
- Oj Nowak, Nowak. - Pokręciła głową. - Ciężko jest z tobą czasami.
- A ty przecież lubisz wyzwania i ciężkie przypadki, więc dlatego masz do mnie słabość.
- A tu akurat masz rację.
Uśmiechnęłam się do niej, podczas gdy moje policzki przybrały kolor intensywnej czerwieni.


- Ja się na to nie zgadzam. - Wieczorem tak się rozpadało, że zostałyśmy w naszym pokoju hotelowym i postanowiłyśmy pograć w UNO. Ale po raz kolejny przegrałam. - Podglądasz.
- Tak, jasne. - Położyła się, ręce sobie kładąc pod głową. - Czytam ci w myślach.
- Wiedziałam! - Roześmiałam się i położyłam się obok niej. - Tylko szkoda, że tego nie nagrałam.
- Więcej tego ci nie powiem.
- Nie musisz. Ja to sobie zapamiętam.
- I kto tu bajki pisze, hmmm?
- Oj... - Położyłam się na brzuchu i delikatnie musnęłam wargami jej usta. - Nie czepiaj się.
- To moja druga natura.
Uśmiechnięta usiadłam na jej udach i bez żadnego słowa zaczęłam ją namiętnie całować.



Leżałam wtulona w śpiąca Łucję. Patrzyłam na nią, patrząc na jej twarz oświetloną przez słaby księżyc wpadające przez okno.
Nie żałowałam ani jednego wspólnego razu z nią, chociaż coraz częściej zastanawiałam się co to wszystko znaczy.
Rozdzwoniła się moja komórka. Łucja coś cicho przez sen mruknęła i objela mnie mocniej. Złapałam za talefon i odrzuciłam połączenie od Kuby. Napisałam mu jedynie, że jestem zajęta, by mi nie przeszkadzał i wyłączyłam telefon, następnie ponownie wtuliłam się w ramiona mojej szefowej. Nie chciało mi się teraz o tym myśleć, zwłaszcza, że było mi tak dobrze. Przy niej było mi tak dobrze.


- Yhm.
- Serio?
- Yhm?
- I co zrobiłaś?
- nic. - usiadłam obok niej. - Nie chciało mi się.
- Ale im uciekł.
- Nie.
- Ale mówiłaś...
- Bo z początku uciekł. Ale się schował.
- Gdzie?
- pod stołem. - Zaśmiałam się głośno. - Nie wiem, jak oni go nie zauważyli. Przysięgam, że myślałam, że ich pozabijam.
- Ale jeszcze w sumie tak wściekłej cię nie widziałam.
- i nie zobaczysz. Jestem oaza spokoju.
- yhmm... Ale nie chcę cię zobaczyć złej przeze mnie.
- nie martw się o to. - przytuliła mnie do siebie. - Tak nie będzie. Nie ważne, co by się stało.
- a dlaczego?
- bo chyba wczoraj miałaś rację. i chyba mi na tobie zależy.
- I powiedziałaś mi to nas Sekwaną?
- Tak. Tak wyszło.
- Mi na tobie też. - powiedziałam cicho i złączyłam nasze usta w czułym pocałunku.

Wszystko jest możliwe - GLINIARZEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz