Łucja.
Westchnęłam cicho, powoli się przebudzając. Sięgnęłam ręką na prawo, by móc ją przytulić, ale trafiłam tylko na zimną podłogę. Otworzyłam oczy. Nadal byłam na podłodze w naszej nowej sypialni, naga i jedynie przykryta kocem z auta, ale Natalii nie było. Usiadłam, masując sobie obolałe ramię i zaczęłam się ubierać.
- Boże, Łucja. Ale jesteś stara.
Pół nocy spędzonej na podłodze nie za dobrze na mnie wpłynęła, bo mnie wszytko bolało, ale z drugiej strony nie miałam na co narzekać.
Zeszłam na dół, szukając wzrokiem swojej dziewczyny, ale jej nie było. Jednak w końcu ją znalazłam. Siedziała w ogrodzie, przy pustym basenie.
- Kochanie?
- O, hej. - Odwróciła się do mnie i szeroko uśmiechnęła. - Właśnie chciałam iść cię budzić.
- Tak mnie wszystko boli, że... Tragedia.
- Ojej. - Objęła mnie w pasie i pocałowała w szyję. - Zrobić ci masaż?
- Przyjemnym masażem nie pogardzę. Ale najpierw mi...
- Jest wszystko dobrze. Po prostu... Szczerze?
- Zawsze.
- Znalazłam takie fajne mieszkanie z widokiem na park. Zastanawiałam się czy ci je pokazać, bo było drogie. I też nie chciałam ci się przyznać, że marzy mi się domek z ogródkiem.
- Trzeba było mi powiedzieć.
- Nie chciałam. A dzisiaj, jak się obudziłam w tej sypialni, zeszłam tu i się zastanawiam... Czym ja sobie na to zasłużyłam. Na to wszystko. A szczególnie na ciebie.
- Oooo nie. Jak chcesz ze mną w taki sposób się rozstać...
- Nie chcę. - Przerwała mi szybko. - Po prostu się boję. Że się obudzę pewnego dnia i ta bajka okaże się zwykłym snem. Będę z Kubą, ty z Olgierdem i będę tylko na ciebie tęsknie patrzeć i wspominać ten sen.
- Oj, kochanie. - Objęłam ją do siebie i pocałowałam delikatnie. - Nic ci się nie śni, nie musisz się niczego obawiać.
- Nie chcę byś pomyślała, że ja lecę na twoje pieniądze...
- Skarbie, dość. - Przerwałam jej od razu i pokręciłam głową. - Mówiłam ci, że mi na tobie zależy. I nie jestem głupia i wiem, że tobie na mnie też. I nigdy bym tak nie pomyślała. Więc ty też tak nie myśl, dobrze?
- Ale...
- Cii... - Uciszyłam ją delikatnym pocałunkiem. - Nie ma żadnego ale.
- Jesteś niemożliwa.
- I tak za mną szalejesz.
- Tu masz rację. - Pocałowała mnie w policzek. - Chodź do domu. Zrobię ci ten masaż.Dwa tygodnie później.
Westchnęłam podirytowana, słysząc czyjeś krzyki dochodzące z korytarza. Najpierw to zignorowałam, bo myślałam, że to awanturuje się świadek, który miał się zjawić na komendzie na wezwanie Krystiana i Olgierda, ale w końcu ten głos wydał mi się bardzo znajomy.
- Cholera jasna.
Odłożyłam długopis na biurko i wyszłam na korytarz.
- Tak, tak! Możesz sobie ze mnie nie kpić?! - Wrzasnęła Aneta. Pokręciłam głową, bo myślałam, że kłóci się ze Stefanem. - Myślałam, że jestem przyjaciółką!
Postanowiłam najpierw zrobić sobie coś do picia, zanim zainterweniuje. Ale po tych ostatnich słowach wiedziałam, że się kłóci z Natalią. Z moją Natalią.
- Aneta, to nie jest tak, jak myślisz.
- Jak to nie? Najpierw odchodzisz od Kuby, a teraz nie raczyłaś mi powiedzieć, że się wyprowadziłaś? W dodatku spotykasz się z kimś i ja o tym nic nie wiem!
- A to musisz wszystko od razu wiedzieć?
- Jestem twoją przyjaciółką! A dowiaduje się o wszystkim ostatnia!
- A nie pomyślałaś, że ja potrzebuje czasu by sobie to wszystko poukładać? Jestem w końcu szczęśliwa, nie chce tego od razu zepsuć.
- Ty wiecznie myślisz o sobie! Ty masz problemy, ty potrzebujesz pocieszenia, to wtedy Aneta jest dobra? A jak...
- Dość tych kłótni. - Przerwałam jej, nie mogąc tego więcej słuchać. - Kłótnie, z rodem przedszkola, proszę zachować sobie na czas po pracy.
- O. Odezwała się kolejna. Ty zaczęłaś się z nią trzymać, to już zwykli ludzie cię nie interesują!
- DOŚĆ! - Spojrzałam na Anetę groźnym wzrokiem. Zaczęła już mnie naprawdę denerwować. - Nie zapominaj, do kogo mówisz. A teraz wracaj do pracy i jak mówiłam, kłótnie zostaw sobie na czas wolny.
Spojrzała jeszcze wielce obrażonym wzrokiem na moją Natalię i odeszła. Westchnęłam, wzrok przenosząc na blondynkę.
- W porządku?
- Tak. - Westchnęła cicho. - Tak. Tylko drobne nieporozumienie. Nic takiego. Nie martw się.
Dodała i się uśmiechnęła delikatnie.
- Natalia? - Zjawił się Kuba. - Chodź, musimy jechać. Ktoś się wlał do domu Zielonki.
- Idę. - Przechodząc obok mnie, dyskretnie ścisnęła moją dłoń. - Jest w porządku.- No. - Powiedziała, siadając na kanapie w naszym salonie. - I się obraziła.
- To czemu jej nie powiesz?
- Żeby się zaraz wygadała przed Kubą? - Westchnęła. - Ja nie chcę, by ktoś z pracy się o nas dowiedział.
- Bo?
- Bo wiesz, jak to jest z waszymi relacjami. Jesteś naszą szefową, ale ludzie nadal mają do ciebie żal o Piotra i Monikę.
- Wiem. - Zaśmiała się cicho. - Kochanie, ja to wiem. Ale mnie to nie interesuje.
- Co?
- Jestem dorosła. Sama potrafię o siebie zadbać, szczególnie, gdy mam tą przewagę szefa. A Aneta jest twoja przyjaciółką i nie chce, byś straciła z nią te relacje.
- Niby tak... - Westchnęła smutno. - A ty też tak uważasz? Że myślę tylko o sobie?
- Nie. - Odpowiedziałam jej szczerze i od razu. - Na pewno nie.
- Ty nie jesteś obiektywna. Bo mnie lubisz.
- Nie. - Złapałam ją za dłoń i spojrzałam w jej oczy, gdy wzrok przeniosła na mnie. - Ja cię kocham.
Patrzyła na mnie i zaczęłam się obawiać, że swoje uczucia wyjaśniłam za szybko. Ale nagle się rozpłakała i mocno się we mnie wtuliła.
- Łucja, nawet nie wiesz, jak mnie uszczęśliwiasz. - Powiedziała w końcu, dłonie kładąc na moich policzkach. - Ja ciebie też kocham.
Starałam kciukami łzy z jej policzków i ją pocałowałam. Teraz żadne słowa nie były potrzebne.
CZYTASZ
Wszystko jest możliwe - GLINIARZE
Hayran KurguŻycie policjanta jest ciężkie. Zwłaszcza te prywatne i doskonale o tym wie aspirant Nowak z warszawskiego wydziału kryminalnego. Jej życiowe problemy skumulują się w jedną, wielką tragedię. A w tych trudnych chwilach może liczyć tylko na pomoc jedne...