Prolog

736 71 53
                                    

Moje emocje były tak ogromne, że nawet wielka poczekalnia madryckiego lotniska nie potrafiła ich pomieścić. Nerwowo spoglądałam na bilet do Nowego Jorku. Obracałam w dłoni kawałek papieru i miałam coraz więcej wątpliwości. Wcale nie utwierdzałam się w przekonaniu, że podjęłam dobrą decyzję. Nie byłam przekonana, czy wyjazd do Ameryki był dobrym pomysłem. Spojrzałam na Lu, która właśnie żegnała się z moimi rodzicami. Gdyby ktoś jeszcze kilka miesięcy temu powiedział mi, że właśnie z nią wyjadę na studia to roześmiałabym się mu w twarz. Zauważyłam, że mój brat kierował się w stronę wyjścia z lotniska. Byłam bardzo zdziwiona, bo przecież miał lecieć z nami. Jednak po chwili nasze spojrzenia się skrzyżowały, a na twarzy Omara gościł szczery uśmiech. Od razu domyśliłam się, że brat podjął decyzję, że postanowił zostać w Hiszpanii razem z osobą, którą kochał. Spojrzałam na telefon i od razu serce zabiło mi mocniej. Bez wahania włączyłam wiadomość, którą przed chwilą dostałam od Guzmána.

– Cześć Nadia – usłyszałam jego aksamitny głos. – Ostrzegam, to najbardziej obciachowa wiadomość świata. Chciałbym powiedzieć, że jeśli postanowisz wrócić... będę tutaj. Będę czekał.

Kiedy odsłuchałam wiadomość, od razu poczułam napływające do oczu łzy, a jednocześnie uśmiech gościł na mojej twarzy. W tym samym momencie podjęłam decyzję, nie wiedziałam czy to, co zamierzam zrobić jest słuszne, ale postanowiłam zaryzykować.

– Cześć Guzmán – również zaczęłam nagrywać wiadomość. – Wiesz, że lubię rywalizować, a więc ostrzegam. To będzie najbardziej obciachowa wiadomość świata. Obiecuję, że wrócę po Ciebie – wyjaśniłam spokojnie.

– Wrócę wcześniej niż myślisz – dodałam szeptem, gdy już skończyłam nagrywać wiadomość.

Kiedy wypowiedziałam te słowa, po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułam spokój. Kilka nocy spędziłam, zastanawiając się co powinnam zrobić. Nieraz płakałam, myśląc o tym, że będę tysiące kilometrów od Guzmána, że nie będę wiedziała kiedy znów się spotkamy.

– Nadia? – usłyszałam niepewny głos Lu. Dziewczyna przyjrzała mi się dokładnie. – Musimy iść – dodała, zerkając na moje oczy, które nadal były pełne łez.

– Nie mogę Lu, po prostu nie mogę – odpowiedziałam cicho. – Przepraszam, że mówię Ci to dopiero teraz, ale właśnie podjęłam decyzję. Musisz lecieć sama do Nowego Jorku – dodałam po chwili namysłu.

Dziewczyna jedynie skinęła ze zrozumieniem głową. Przytuliłam ją mocno, dziękując jej za wszystko i kolejny raz przepraszając. Nie miałam wątpliwości, że Lu poradzi sobie w nowym miejscu, była wystarczająco silna, aby tego dokonać.

Podjęłam decyzję, a teraz tylko pozostało mi się z nią zmierzyć.

one step closerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz