Rozdział 7

185 31 20
                                    

Następnego dnia postanowiłam, że wieczorem wybiorę się do klubu. Kiedy poinformowałam Guzmána o moich zamiarach, chłopak najpierw był temu przeciwny, cały czas mówił o tym, co się ostatnio działo. Jednak zdołałam go przekonać i w końcu stwierdził, że sam też chętnie pójdzie do klubu i może zabierze Andera ze sobą, tak aby chłopak się trochę rozerwał.

Nadchodził wieczór, więc zaczęłam szukać odpowiedniego stroju. Mój wzrok zatrzymał się na czarnej sukience z głębokim wycięciem na plecach, bez wahania stwierdziłam, że jest to odpowiedni wybór. Udałam się do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic, przebrałam się i wykonałam makijaż. Wrzuciłam najpotrzebniejsze rzeczy do torby, jeszcze raz przejrzałam się w lustrze, po czym wyszłam z domu.

Była piękna pogoda, więc zdecydowałam, że udam się pieszo do klubu. Kiedy dotarłam na miejsce, ujrzałam przed wejściem Guzmána, który na mnie czekał. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a na moich ustach od razu zagościł uśmiech. Podeszłam do chłopaka i przywitałam się z nim, całując go w policzek. Weszliśmy do środka i skierowaliśmy się w stronę baru. Zamówiłam dla siebie drinka i chciałam od razu go wypić, aby trochę się rozluźnić, ale w tym samym momencie Guzmán zatrzymał moją dłoń, zabrał mojego drinka i odstawił go.

– Myślę, że nie powinnaś dzisiaj pić – stwierdził, błądząc wzrokiem po mojej twarzy.

– Słucham? – zapytałam, nie bardzo rozumiejąc o co mu chodzi.

– Zapomniałaś już co się ostatnio działo? – zapytał, po czym sam wypił swojego drinka.

Zaśmiałam się kpiąco, słysząc słowa chłopaka i obserwując jego zachowanie. Nie miał prawa mówić mi co powinnam robić, a czego nie powinnam robić. Chwyciłam mojego drinka i szybko wypiłam go całego, nieustannie patrząc Guzmánowi w oczy.

– Nigdy więcej nie mów mi co mogę a czego nie mogę, dobrze? – stwierdziłam pewnie, mierząc chłopaka wzrokiem.

Guzmán przeklął głośno i zostawił mnie samą przy barze. Nie miałam pojęcia co się między nami działo. Nie chciałam kłócić się z chlopakiem, bardzo go kochałam, ale jego zachowanie zaczynało mnie coraz bardziej denerwować. Usiadłam przy barze, zamówiłam kolejnego drinka i zaczęłam wpatrywać się przed siebie. W pewnym momencie podszedł do mnie Valerio, chciałam odejść, ale chłopak złapał mnie za ramię.

– Nie dotykaj mnie – powiedziałam, akcentując każde słowo. – Zostaw mnie w spokoju – dodałam, błądząc wzrokiem po jego twarzy.

– Nadia, proszę porozmawiaj ze mną, nie zajmę Ci dużo czasu – odpowiedział cicho, unikając mojego wzroku.

Po chwili namysłu zgodziłam się porozmawiać z chłopakiem. Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli udamy się w jakieś spokojniejsze miejsce, więc zdecydowałam, żebyśmy wyszli przed klub. Usiadłam na schodach, a Valerio po chwili zrobił to samo.

– Nawet nie wiem jak mam Cię przepraszać – powiedział cicho, chowając twarz w dłoniach. – Nic nie usprawiedliwia mojego zachowania, ale naprawdę żałuję. Nie mam pojęcia dlaczego to zrobiłem, chyba nie radzę sobie z wyjazdem Lu – dodał po chwili namysłu.

Zrobiło mi się żal chłopaka, widziałam, że nie czuł się najlepiej. Może Guzmán miał rację co do tego, że byłam zbyt naiwna, ale nie potrafiłam obojętnie patrzeć, gdy ktoś cierpiał. Po chwili Valerio na mnie spojrzał, więc delikatnie się do niego uśmiechnęłam.

– Zapomnijmy o tym, dobrze? W końcu nic takiego się nie stało, a poza tym rozumiem, że jest Ci ciężko – westchnęłam cicho. – Poza tym bardzo mi przykro, że Guzmán pobił Cię po tym wszystkim, nie miałam pojęcia co zamierza, gdybym wiedziała to na pewno jakoś bym go powstrzymała.

– Nadia, o czym Ty mówisz? Guzmán mnie nie pobił, nie widziałem się z nim od tamtego wyjścia do klubu – Valerio wzruszył ramionami.

Coraz bardziej nie rozumiałam co się działo, dotarło do mnie, że Guzmán mnie okłamał i czułam się przez to okropnie. Zastanawiałam się dlaczego to zrobił i jak mogłam się niczego nie domyśleć. Jednak z drugiej strony brzmiał przecież tak wiarygodnie, powiedział, że nie mógł nie zareagować na to, co zrobił Valerio. Czułam się zagubiona i chciałam jak najszybciej znaleźć Guzmána. Wstałam z miejsca i ruszyłam do klubu, Valerio uczynił to samo i podążył za mną. Przez kilka chwil szukałam Guzmána wzrokiem, a kiedy go zauważyłam, poczułam się jeszcze gorzej. Ujrzałam jak mój chłopak całował się z Cayetaną. Do moich oczu napłynęły łzy, spojrzałam na Valerio, który był tak samo zszokowany jak ja. Podeszłam do całującej się pary, która w tym samym momencie oderwała się od siebie. Uniosłam dłoń i niewiele myśląc uderzyłam chłopaka w policzek. Następnie zaczęłam błądzić wzrokiem po twarzy chłopaka, wydawało mi się, że coś jest z nim nie tak. Valerio po chwili pojawił się obok mnie i również zmierzył Guzmána wzrokiem.

– Jest naćpany – Valerio wyszeptał prosto do mojego ucha.

– Guzmán, brałeś narkotyki? Guzmán, popatrz na mnie, proszę – spojrzałam na chłopaka, przez łzy ledwo go widziałam.

– Daj mi spokój – Guzmán zaśmiał się.

Chłopak objął Cayetanę, dziewczyna posłała mi triumfalne spojrzenie i po chwili odeszli razem. Poczułam się tak, jakby ktoś wyrwał mi serce. Usiadłam na pobliskiej kanapie, a po chwili się rozpłakałam. Poczułam, że ktoś usiadł obok mnie i spostrzegłam, że Valerio mocno mnie przytulił.

– Guzmán nie jest sobą – powiedział cicho, błądząc dłońmi po moich plecach. – Nigdy świadomie nie zrobiłby Ci czegoś takiego – dodał spokojnie.

– Chciałabym być na niego zła, ale chyba nie potrafię, bo za bardzo się o niego martwię – odpowiedziałam słabo, znów zanosząc się płaczem.

– Guzmán sobie poradzi, wszystko będzie dobrze – chłopak odsunął się ode mnie i spojrzał mi w oczy. – Odwiozę Cię do domu – zaproponował. – Spokojnie, nie zdążyłem niczego wypić ani wziąć – dodał, uśmiechając się lekko, gdy spostrzegł moje niepewne spojrzenie.

Przystałam na propozycję Valerio. Udaliśmy się w stronę samochodu chłopaka. Przez całą drogę do mojego domu, trzymałam głowę opartą o szybę i rozmyślałam o wszystkim. Byłam bardzo rozżalona, nie rozumiałam co się działo z Guzmánem. Kochałam go, ale jego zachowanie bardzo mnie zraniło.

Pożegnałam się z Valerio i od razu udałam się do domu. Skierowałam się do łazienki i postanowiłam wziąć prysznic. Ciepłe strumienie wody spływały po moim ciele, a po moich policzkach płynęły łzy. Czułam się bezradna, nie miałam pojęcia co robić. Wyszłam spod prysznica, owinęłam się ręcznikiem i udałam się do swojego pokoju. Drżącymi dłońmi chwyciłam telefon, mając nadzieję, że Guzmán do mnie napisał. Jednak nic takiego nie miało miejsca. Bardzo długo się wahałam, ale w końcu postanowiłam wysłać wiadomość do chłopaka. Napisałam tylko jedno słowo – dlaczego? – i po chwili namysłu zdecydowałam się kliknąć wyślij.

one step closerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz