*5 lat temu (1 liceum)*
Leżałem jak zwykle na łóżku i rozmawiałem z Plaggiem. Dzień jak co dzień szkoła-pianino- obiad i 30 min przerwy- szermierka- chiński- odrabianie zadań domowych i jak dobrze pójdzie to chwila wytchnienia , właśnie taka jak ta teraz. Szczerze nie wiem jak udaje mi się z tym wszystkim połączyć jeszcze moje liczne sesje.
Jednak tego dnia nie było tak zwyczajnie ponieważ kiedy tak leżałem myśląc o mojej Biedronce...Nie mogłem uwierzyć w to co się stało... Było już sporo po 19, a że była dopiero połowa kwietnia to było już dość ciemno jednak dostrzegłem zarys czerwonej postaci- Mojej księżniczki, zmierzała wprost do okna od mojego pokoju.
-Plag schowaj się- wydałem polecenia mojemu kwami a on posłusznie wykonał polecenie... Oczywiście wisiałem mu za to całkiem spory kawałek camemberta.
Nagle ona po prostu weszła do środka, usiadła przy oknie i uśmiechnęła się do mnie najpiękniejszym uśmiechem jaki kiedykolwiek widziałem.
-Cześć Adrien- powiedziała swoim ślicznym głosem
- Witaj Biedronko... Co ty tu robisz? Coś się stało?- zapytałem, mimo iż dzięki mowie jej ciała wiedziałem, że przyszła do mnie. Czułem się wtedy jak w niebie, tylko ja i moja ukochana w moim pokoju sam na sam...
-Nie, przyszłam żeby się odwiedzić- zarumieniła się lekko przypominając mi trochę moją koleżankę Marinette - Mam nadzieje, że nie przeszkadzam- dodała, a ja myślałem tylko o tym jak piękne będą nasze dzieci.
-Yyy...yy...Co... znaczy nie. Jest idealnie- chyba sam nie wiedziałem co mówię ale najwidoczniej jej się to spodobało bo podeszła do łózka- mogę- wskazała ręką na łóżko na którym leżałem, uśmiechnąłem się i pokiwałem głową twierdząco. Położyła się obok. A ja nie chciałem już nigdy wstawać. obróciła się na bok twarzą w moją stronę, zrobiłem to samo. Uśmiechnęła się i złapała mnie za rękę i powiedziała coś czego nigdy nie zapomnę:"Przyszłam żeby ci pomóc". Wtedy jeszcze nie rozumiałem o co jej chodziło; możliwe żeby wiedziała, że mimo "idealnego" życia jestem kompletnie samotny?!?
Rozmawialiśmy jak najlepsi przyjaciele jeszcze przez 4 godziny, była już prawie północ, kiedy powiedziała coś czego czego nie zapomnę do końca swojego życia, ba do końca życia naszych prawnuków- Adrien...Lubię cię wiesz...- zaczerwieniła się, była przy tym strasznie urocza.
- ja też cię lubię... i to bardzo- posłałem jej najszczerszy uśmiech na jaki było stać osobę która nigdy nie zaznała miłości... zwłaszcza ze strony ojca.
- nie o to mi chodziło- zachichotała
-...Moje zgadnąć o co ci chodziło?- Powiedziałem z tajemniczym wyrazem twarzy
- Nie wiem czy uda ci się zgadnąć - powiedziała bardzo kuszącym głosem
-Jednak spróbuje zgadnąć...- przysunąłem się do niej, obróciłem ją na plecy, widziałem że jej się podobało więc usiadłem na nią okrakiem kładąc rękę na jej policzku, następnie położyłem się na niej, ale tak delikatnie aby nic jej nie zrobić...
-Pocałujesz mnie w końcu czy zamierzasz się tak bawić...hmm. Cyba nie jesteśmy w przedszkolu, co?- powiedziała ze zniecierpliwieniem wymalowanym na twarzy.
-No nie wiem, a może jednak się pobawimy? - widziałem jak zniecierpliwienie w niej rosło. prawdę mówiąc też chciałem się zatopić w jej ustach jednak postanowiłem się z nią jeszcze trochę podrażnić. Zacząłem kręcić jej kosmykiem wpatrując się w jej piękne oczy...- jejku...ale ty masz śliczne oczy<3- wyszeptałem jej do ucha lekko je przygryzając.
Nie mogłem się powstrzymać i zatopiłem się w jej miękkie usta które smakowały jak maliny poprosiłem o dostęp i od razu go dostałem, zaczęła się się walka o dominację jednak szybko zorientowaliśmy się, że idealnie się dopełniamy... było tak cudownie, że zapomnieliśmy o czasie całowaliśmy się już chyba 30 min... Uważam ten czas za najlepiej spędzony czas. W sumie nigdy całowanie nie sprawiło mi takiej przyjemności.
-myślę że zgadłeś..Ale teraz ze mnie zejdź bo zaraz zabraknie mi tlenu- zaśmiała się z satysfakcją na twarzy. Zeszedłem z niej i położyłem się obok mojej księżniczki, a ona wtuliła się we mnie i zasnęła wyglądała tak uroczo. Pocałowałem ją w policzek i zasnąłem wtulając się w moją ukochaną...
Miałem nadzieję, że będzie tak już do końca życia i myślałem, że faktycznie tak będzie, ponieważ przez następne 3 lata przychodziła codziennie i było nam razem bardzo dobrze... Jednak ostatni raz przyszła w dzień zakończenia liceum potem nie przychodziła. Wiedziałem że żyję i jest w Paryżu. Skąd? Ratowałem z nią Paryż, ale nie mogłem się zapytać czemu przestała przychodzić bo mogłaby poznać moją tożsamość. Co dziwne mimo tak długiej znajomości nie miałem jej numeru. Spędzaliśmy ze sobą całe wieczory i noce a nawet niektóre poranki więc nigdy nie miałem potrzeby do niej pisać, z resztą nie miałem czasu na pisanie o inne porze ze względu na szkołę i masę zajęć dodatkowych po niej.
Minęło już 1,5 roku odkąd widziałem ją jako Adrien ostatni raz. Bardzo mi jej brakowało... I w tedy kiedy leżałem na łóżku z nadzieją, że to właśnie dziś przyjdzie po myślałem: Dlaczego się nie pożegnała? -Właśnie... Plagg dlaczego ona mnie opuściła?...dlaczego? - wykrzyczałem do mojego małego przyjaciela, nagle z moich oczu poleciał strumień łez mocząc mi całe policzki, i właśnie wtedy przypomniało mi się co powiedziała ostatniego dnia kiedy wychodziła, wtedy jednak wyszła w nocy a nie rano jak zazwyczaj nie byłem wcześniej świadomy jej słów bo byłem bardzo śpiący i prawie zasypiałem kiedy wychodziła, a z jej ust padło coś na kształt pożegnania a brzmiało ono tak: "wszystko będzie jak trzeba, pokaże Ci piękno ,ale najpierw będziesz musiał przejść przez jakieś piekło...Żegnaj kochanie"
----------------------------------------------------
Mam nadzieję że się podobało ogólnie prolog miał mieć jakieś 300 no max 400 słów a ma prawie tysiaka więc no rozpisałam się. Wsm śmiesznie jest wcielić się w chłopaka xD. (TAK, jestem dziewczyną) Wyczekujcie rozdziałów, a jak macie jakieś propozycje na to opowiadanie to piszcie śmiało.
Pozdrawiam <3
CZYTASZ
Po prostu weszła do środka... [miraculum]
Fanfiction20 letnia Marinette [biedronka]postanawia odwiedzić swojego ukochanego jednak wie, że nie darzy on sympatią "prawdziwą" Marinette dlatego postanawia rozkochać go w swoim alter ego... Nie myślała jednak, że pójdzie jej tak łatwo... A potem będzie tak...