/Jak coś to akcja tego rozdziału dzieje się jakiś tydzień bo ostatniej scenie z prologu.~ autorka/
Jak zawsze siedziałem na nudnych wykładach. Szerze mówiąc to nie wiem czemu ojciec kazał chodzić akurat na te studia, przecież byłem modelem odkąd pamiętam. Pewnie wiedziałem wiele więcej od wykładowcy... no dobra może tyko trochę więcej ale i tak to ja miałem wieloletnie doświadczenie, a nie on.
Nawet nie miałem nawet za bardzo znajomych bo większość traktowała mnie jak przepustkę do ich wielkiej kariery... Tylko Sam mnie tak nie traktował. Lubiłem go i wiedziałem, że nie chce ode mnie przepustki do świata sławy, ponieważ tak samo jak ja był tu przez swoich rodziców. Była jeszcze Marinnete, ale ona była na kierunku dla młodych projektantów. I w przeciwieństwie do mnie jej studia bardzo się jej podobały i miała dużo znajomych. W sumie nie rozmawialiśmy już za bardzo od czasów liceum... Szkoda bo bardzo ją lubiłem. Nagle z przemyśleń wyrwał mnie donośny głos wykładowcy żegnającego się z nami. Nareszcie ile można siedzieć na dupie i słuchać o dobrym oświetleniu, przecież to nie ja się tym zajmuję na sesjach...
-Boże, stary to była masakra...-podszedł do nie Sam abyśmy poszli razem na lunch
-Nic mi nie mów- westchnąłem- Jaki model zajmuje się oświetleniem...- byłem lekko podirytowany.
kiedy wychodziliśmy z uczelni by pójść do pobliskiej kawiarenki na lunch zobaczyłem Marinette śmiejącą si w głos podczas rozmowy z jakąś blondynką o najbardziej niebieskich oczach jakie kiedykolwiek widziałem... Chyba nazywa się Maya, ale nie jestem pewien bo nie znam tu za wielu ludzi mimo iż jestem tu już drugi rok.
-Hej- Uśmiechnąłem się do młodej projektantki
-Hejka- Odwzajemniła uśmiech, pomyślałem, że zaproszę ją na lunch, w końcu to tylko wspólny posiłek a poza tym będzie tam jeszcze Sam, a jeżeli koleżanka Marinette będzie chciała z nami iść to nie widzę najmniejszego problemu. W końcu im nas więcej tym lepiej.
----Perspektywka- alternatywka (XD~autorka) Marynatki-----
-Hej- uśmiechnęłam się jednak nie chciałam z nim rozmawiać... wiedziałam że mnie kocha... to znaczy Biedronkę, a ja kochałam go, tylko że był taki problem; Adrien kochał BIEDRONKĘ a nie Marinette!!! A ona go zraniła jednak zrobiła to dla jego dobra w końcu nie wybaczyła by sobie gdyby Władca Ciem coś by mu zrobił.
-Może chciałabyś iść z nami na lunch?- Zapytał miał w jego pięknych zielonych oczach ten błysk nadziei który widziałam zawsze, kiedy przychodziłam do niego jako Biedra.
-Nie... Dzięki mamy inne plany- szczerze mówiąc też miałyśmy iść na lunch z Mayom a lunch z Adrienem to spełnienie moich najskrytszych marzeń, ale jeszcze bym się wygłupiła albo co gorsza odkryłby że to ja jestem jego ukochaną Biedronką i znienawidziłby mnie za to, że odeszłam... Nie, nie mogę tam iść ...
-Ohh...- widziałam że wyraźnie posmutniał, a z jego oka zniknęła ta magiczna iskierka, która przywoływała tak wiele wspomnie... nie tylko tych dobrych- no dobrze, rozumiem... miłego... yyy.... tego co będziecie robić- zaśmiał się, ale wiedziała że nie był to szczery śmiech ba widziałam dużo smutku w jego idealnych, ślicznych, niebiańskich, cudownych, zielonych jak las, niesamowitych oczach... Ogarnij się Marinette- nakrzyczałam na siebie w duszy- To są zwykłe nieziemsko zielone oczy Ahhhh... znowu to samo
-Dzięki - odpowiedziałam ze sztucznym uśmiechem- życzę smacznego lunchu- dopowiedziałam, jednak ty razem szczerze się uśmiechnęłam. Adrein i sam podziękowali i odeszli w stronę kawiarni.
-Czy ty jesteś normalna?- nawrzeszczała na mnie Maya
-...- nic nie odpowiedziałam, nie wiedziałam co mam zrobić
-Halo... ja się tu ciebie o coś pytam.. - złość i podirytowanie aż kipiały w Mayi (idk jak to się odmienia~autorka)
-Nie rozumiem o co ci chodzi?- oczywiście dobrze wiedziałam o co jej chodziło, ale przecież nie mogłam jej powiedzieć czegoś w stylu "No wiesz mam alter ego znane powszechnie jako Biedronka i kilka lat temu miałam z nim romans ale bałam się że WC mu coś zrobi więc przestałam do niego przychodzić łamiąc mu tym samym serce".
- Dlaczego odmówiłaś pójścia do kawiarni z chłopakiem w którym kocha się cała żeńska część roku ba całego uniwerka... No prawie cała, bo oczywiście MAINETTE MUSI BYĆ INNA.- Powiedziała ze wzrokiem seryjnego zabójcy a ostatnie słowa wykrzyczała tak głośno, że pewnie na drugim końcu Paryża w piekarni moich rodziców ją słyszeli.
-No dobra chodźmy z nimi do tej głupiej kawiarni... Chociaż wiem, że to się źle skończy- ostatnie zdanie powiedziałam prawie bezdźwięcznie tak by Maya mnie nie usłyszała
Widziałam iskierkę szczęścia w jej oku. Pociągnęłam ją za rękę i pobiegłam z nią w stronę Adriena i Sama. Kiedy byłyśmy już blisko zaczęłam krzyczeć.
-------------Perspektywusia Adrieńskiego-----------
-Adnien!!!! Sam!!!! zaczekajcie!!!!- usłyszałem krzyki znajomej osoby... Po chwili zorientowałem się że to Marinette. Nie powiem ucieszyłem się i to bardzo. Zatrzymałem Sama i zaczekaliśmy na dziewczyny.
-HA! wiedziałem, że nikt nie oprze się mojemu urokowi- zaśmiał się ironicznie Sam
-Bardzo śmieszne- Odpowiedziała Maya po ty jak strzeliła sobie soczystego facepalma ja tylko zaśmiałam się delikatnie
- Jednak zmieniłaś zdanie- Powiedziałem ciesząc się jak głupi że przyszła
-Bardziej Maja by mnie zabiła gdybym nie poszła... ale tak można powiedzieć że zmieniłam zdanie- uśmiechnęłam się do chłopaka
odwzajemniłem uśmiech jednak nieco posmutniałem na słowa Marinette mówiącej o ty że nie przyszłaby tu ze mną z własnej woli - nie smuć się już tak - złapała mnie za rękę i po ciągnęła do kawiarni. Maya i Sam śmiali się z nas chwile po czym powolnym spacerkiem ruszyli do kawiarni gdzie ja z Mari już dawno czekaliśmy.
-Przepraszam..- powiedziała cicho
- Za co? - zdziwiłem się - Nie masz mnie za co przepraszać
-Mama i to naprawdę wymaga poważnych przeprosin. - powiedziała ze smutkiem kiedy kelnerka przyniosła nam po Lemoniadzie i croissancie za które podziękowaliśmy kelnerce.
-Przepraszam że cię opuściłam i tak po prostu zerwałam kontakt... - zwiesiła głowę w dół
-przepraszam mam nadzieję że mi wybaczysz....
CDN
---------------------------------------------------------------------------------------------------
A ja mam nadzieję że wybaczycie mi że przerwałam w tak ważnym momencie <3
Wsm ten rozdział jest nudny i ma tylko fajne zakończenie ale 2 lub 3 rozdział to będzie taki sztos i ogólnie będzie niesamowicie xDDD (przynajmniej w mojej głowie to tak wygląda)
A jak coś to to opowiadanie będzie dość krótkie myślę że 5 rozdziałów ( + prolog i epilog oczywiście)
Pozdrawiam kochani moi pamiętajcie Adrienette 4ever. Miłego życia jedzcie ziemniaczki, a kotlecika zostawcie. xDDD I cyk mamy 1000 słówek
CZYTASZ
Po prostu weszła do środka... [miraculum]
Fanfic20 letnia Marinette [biedronka]postanawia odwiedzić swojego ukochanego jednak wie, że nie darzy on sympatią "prawdziwą" Marinette dlatego postanawia rozkochać go w swoim alter ego... Nie myślała jednak, że pójdzie jej tak łatwo... A potem będzie tak...